Tak się czasami zdarza, że godziny nagle przyśpieszają, a doba się kurczy...Obowiązki, praca, dom powoduje, że nie zawsze się ma czas na to, żeby na spokojnie usiąść do komputera i napisać post. Wczoraj właśnie miałam taki dzień, dlatego dziś chciałabym Wam pokazać zawartość dwóch paczuszek, które wyciągnęłam z kalendarza przygotowanego przez Wydawnictwo Czwarta Strona. Zapraszam.
Ostatnio wspominałam, że według przysłowia, które gdzieś wyczytałam najpiękniejsze cuda przychodzą w najmniejszych paczuszkach. I coś w tym jest. Zawsze powtarzałam i powtarzać będę, że nie liczy się wielkość i ilość, a gest i pamięć. Paczuszka nr 10, nie jest zbyt duża, raczej należy do tych mniejszych gabarytowo i jest o dziwo mięciusia. Ja już odpakowałam i wiem co ona kryje...więc i Wy zobaczcie..
Słodki cukiereczek, aż żal odpakowywać...
Słodziutkie stopki, w niedźwiadki. Bardzo żałuje, że nie są grubsze, ale i tak będą służyć. Chociaż, chociaż...powiem Wam, że mają swój mega urok i troszkę szkoda ich zakładać..Ale tak po domu, pod kocyk, do książki...czemu nie:))
A dzisiejsza paczuszka z numerem 11 zawiera książkę. Podejrzewam, że jest to powieść świąteczna, tak jak było to poprzednio..Chcecie zobaczyć o jaką powieść chodzi??
Jestem po lekturze tej powieści. Uważam, że jest to jedna z nielicznych książek o tematyce świątecznej, która zrobiła na mnie jedyne, niesamowite wrażenie. Jeśli chcecie się zapoznać w moimi przemyśleniami na temat "Spełnionych życzeń" zapraszam tutaj . W słowie "tutaj" macie ukryty link do mojej recenzji.
A jutro imieniny miesiąca i paczuszka z numerem 12...
Zapraszam!!!
Miłego dnia,
Katja
Czwarta Strona zadbała również o to, by stopy nie zmarzły :)
OdpowiedzUsuńEkstra skarpety. 😊
OdpowiedzUsuń