wtorek, 11 grudnia 2018

Dwa w jednym, czyli paczuszka z nr 10 i nr 11 z kalendarza adwentowego Wydawnictwa Czwarta Strona

Witajcie!!!
Tak się czasami zdarza, że godziny nagle  przyśpieszają, a doba się kurczy...Obowiązki, praca, dom powoduje, że nie zawsze się ma czas na to, żeby na spokojnie usiąść do komputera i napisać post. Wczoraj właśnie miałam taki dzień, dlatego dziś chciałabym Wam pokazać zawartość dwóch paczuszek, które wyciągnęłam z kalendarza przygotowanego przez Wydawnictwo Czwarta Strona. Zapraszam.
Ostatnio wspominałam, że według przysłowia, które  gdzieś wyczytałam najpiękniejsze cuda przychodzą w najmniejszych paczuszkach. I coś w tym jest.  Zawsze  powtarzałam i powtarzać będę, że nie liczy się wielkość i ilość, a gest i pamięć.  Paczuszka nr 10, nie jest zbyt duża, raczej należy do tych mniejszych gabarytowo i jest o dziwo mięciusia. Ja już odpakowałam i wiem co ona kryje...więc i Wy zobaczcie..

 Słodki cukiereczek, aż żal odpakowywać...
Słodziutkie stopki, w niedźwiadki. Bardzo żałuje, że nie są grubsze, ale i tak będą służyć. Chociaż, chociaż...powiem Wam, że mają swój mega urok i troszkę szkoda ich zakładać..Ale tak po domu, pod kocyk, do książki...czemu nie:))

A dzisiejsza paczuszka z numerem 11 zawiera książkę. Podejrzewam, że jest to powieść świąteczna, tak jak było to poprzednio..Chcecie zobaczyć o jaką powieść chodzi??

Jestem po lekturze tej powieści. Uważam, że jest to jedna z nielicznych książek o tematyce świątecznej, która  zrobiła na mnie jedyne, niesamowite wrażenie.  Jeśli chcecie się zapoznać  w moimi przemyśleniami na temat "Spełnionych życzeń" zapraszam tutaj .  W słowie "tutaj" macie ukryty link do mojej recenzji.

A jutro imieniny miesiąca i paczuszka z numerem 12...

Zapraszam!!!
Miłego dnia,
Katja

2 komentarze: