środa, 29 maja 2019

"Pewnej zimy nad morzem"- Iwona Banach

Witajcie Was ponownie!


Czas na kolejną recenzję! Tym razem chciałabym Wam zaprezentować najnowszą powieść Iwony Banach pt. „Pewnej zimy nad morzem”. Książkę otrzymałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Lucky, za co bardzo dziękuję.


Słyszeliście kiedyś o kocie antykoncepcyjnym?? A o kocie pornograficznym? A może gdzieś usłyszeliście  o dwóch ciałach, które mogą należeć do tej samej ofiary? Ja  nie, aż do czasu przeczytania  „Pewnej zimy nad morzem”. Po tej książce już chyba nic mnie nie zdziwi!!



„Umarnik to domena starych bab i zabobon w czystej formie. Zabobon lokalny i niezbyt malowniczy, chyba że ktoś gustuje w krwawej makabrze."*

 
Przez dłuższą chwilę zastanawiałam się, co powinnam napisać w dzisiejszej recenzji. I przyznam się, że do końca pewna nie jestem,  ponieważ tak pokręconej, absurdalnej i jednocześnie śmiesznej do łez historii, dawno nie czytałam. Jak sami wiecie, dobra komedia kryminalna, ta ukazana w filmach, czy też opisana w powieściach, przedstawia fabułę dokonania zbrodni z umiejętnie wplecionymi   wątkami komicznymi. Dzięki temu, jest idealną alternatywą dla tych, którzy chcą przeczytać kryminał, ale w lżejszej, można rzec „zjadliwej” formie. Iwona Banach w swojej najnowszej lekturze, po raz kolejny zaskoczyła swoich fanów, trzymając ich do samego końca w ogromnej  niepewności, serwując przy tym ogromną dawkę humoru, również tego „czarnego” . Zagłębiając się w treść powieści, czułam się troszkę jak widz oglądający sztukę teatralną z pierwszego rzędu. To właśnie w „Pewnej zimy nad morzem” dzieje się to co na scenie, bo nie wszystko się rozumie, wielokrotnie jest się zadziwionym i wprawionym w osłupienie,a zwłaszcza wtedy, gdy bohaterowie całego przedstawienia mogą „wykręcić niezły numer”.


„Ludzie z małych miasteczek letniskowych żyją sobie spokojnie, narzekając na nudę i prosząc Boga, by wreszcie coś się wydarzyło, ale rzadko kiedy życzą sobie trupów.”**


Każde miasteczko, od tych małych aż po całkiem spore, ma swoje tajemnice i nimi żyje. Do takich miejscowości należy też  nadmorskie Skarbowo, które tuż przed Bożym Narodzeniem staje się areną niepokojących wydarzeń. To właśnie tutaj, jak możecie się domyśleć, dochodzi do morderstwa. Ale czy jednego? Jak się okazuje, w sumie dwóch, a  dwa ciała, które mogą należeć do tej samej ofiary, to dopiero początek przezabawnej historii. Całości pikanterii dodaje jeszcze  umarnik w kamienicy u Dziobowej. Bo to właśnie  tutaj wszystko się zaczęło, a pomalowana krwią ściana i czerwone świeczki w towarzystwie wędzonej szynki i dwóch brytfanek pasztetu, stały się początkiem perypetii bohaterów najnowszej powieści Iwony Banach.



Przyznam się, że na początku nie mogłam się wczytać w treść, która mnie lekko irytowała, a dopiero potem, gdy rozpoczęło się śledztwo, niegasnący uśmiech zagościł na mojej twarzy. Porównania, liczne nieporozumienia bohaterów i ich zabawne dialogi okraszone momentami przyciężkawym, wulgarnym językiem spowodowały, że powieść przeczytałam przez jeden wieczór. Iwona Banach nie przebiera w słowach, tym samym ubarwiając swoją książkę. Być może nie każdemu spodoba się  nieobcy książce czarny humor, czy też ostrzejszy język, którym posługują się bohaterowie, jednak to właśnie one dodają wyrafinowanego smaczku lekturze.


„Julitopodobność to babska choroba współczesności, mniej więcej wszystkie kobiety chcą mieć wielkie rybie usta, małe proste nosy, długie dolepiane rzęsy , biust z podwójnym wkładem i blond włosy."***

W powieści natkniemy się na starsze panie, które na naszych oczach, wielokrotnie popijając wysoko procentowe trunki,  łamią stereotypy wyobrażeń babć siedzących przed telewizorem i użalających się nad swoim wiekiem.  Poznamy grupę znających się z facebooka panienek, które  uwaga- fascynują się demonologią i okultyzmem! Nie mogę pominąć też dwóch miejscowych rozrabiaków, którzy nie zawsze wiedzą co mówią , serwując przy tym  zwariowane pomysły, jednocześnie rozśmieszając czytelnika do łez. Nie zabraknie też wątku miłosnego. Czy w nim pomoże kot….antykoncepcyjny???



Mysza obruszył się szczerze. Klej był w porządku. Trochę tylko przeterminowany.
-Kiedy mówię, że wyje!
- A ja mówię, że coś ci się przewidziało. Nic nie wyje. Może twój mózg. Po co było wąchać to gówno. Od tego można głosów dostać.
-Jakich głosów?!
-No tak jeden pisał na necie, nie wąchać tego kleju, bo głosy gwarantowane, i masz! I jeszcze ci obumrą komórki jądrowe. Ważne. Trzeba było coś porządnego, jakiś butapren czy co? A nie to gówno." ****

Sięgając po lekturę „Pewnej zimy nad morzem”,  trzeba podejść do niej z pewnym przymrużeniem oka i potraktować ją jako  medykament z gwarancją poprawy nastroju. Uprzedzam, Pani Dziobowa i jej dialogi będą powodować bóle brzucha! Tak samo rozmowy Zenka i Myszy!!!- są jedyne w swoim rodzaju!  Do tego Pan Staś, którego absolutnie wszyscy chcą zabić za pomocą różnych narzędzi, nie pomijając oczywiście garnka bigosu. Drodzy czytelnicy,  czego tu nie ma w tej książce! Trupy się mnożą a wręcz dublują, tropy prowadzą jak zwykle donikąd, pojawiają się także demony!! Oj dzieje się dzieje!!!

Iwona Banach do charakterów swoich bohaterów, mistrzowsko przemyca nasze polskie, narodowe wady. A ponieważ jest doskonałym obserwatorem, punktuje przede wszystkim takie „perełki”, jak choćby ludzka ciekawość, nie pomijając wszechobecnego „parcia na szkło” aby być sławnym i bogatym. A wszystko to w sosie solidnej dawki humoru,  która powoduje, że książkę czyta się błyskawicznie,  nikogo przy okazji nie urażając.

Jeśli macie ochotę przyjrzeć się z bliska śledztwu, które nadzorowane okiem Marka, wypełnia absurd za absurdem, oraz  poznać bliżej uroczą Majkę i razem z nimi wyjaśnić zagadkę pełną zwrotów akcji, to jedyna słuszna droga prowadzi poprzez powieść autorstwa Iwony Banach. Polecam czytać uważnie, bo zakończenie Was zaskoczy…tak jak mnie!




Powieść została przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki

Przypisy:
*I. Banach: "Pewnej zimy nad morzem", Wydawnictwo Lucky, Radom 2019, s. 60
**Tamże, s. 183
*** Tamże, s. 75
**** Tamże, s. 186

Polecam!!
Katja
 

9 komentarzy:

  1. Ciekawa recenzja zachęcająca do przeczytania powieści.Z tego co piszesz nasuwa mi się porównanie tej lektury do książek Joanny Chmielewskiej ,która przez lata rozbawiała nas swoimi powieściami.Czy tak jest w rzeczywistości - zobaczę jak przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, jako doskonałą odskocznię od książek obyczajowych. Coś mocniejszego, z przymrożeniem oka...:)))

      Usuń
  2. Komedia kryminalna to jest to co lubie, dlatego z przyjemnoscia po nia siegne. Dzieki za polecenie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo proszę. Komedie kryminalne są baardzo fajne!!

      Usuń
  3. Recenzja na pewno zachęca. Myślę, że z chęcią za jakiś czas sięgnę po tę książkę, Przyda mi się dawka humoru z wątkiem kryminalnym.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, to fantastyczna ksiązka na smutne, szare dni. Dawka humoru bez granic:)

      Usuń
  4. Ha ha ha. Uwielbiam Iwona Banach. Po twojej recenzji wiem że i tym razem się nie zawiodę😊😊😊😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślę, że mogłaby mi się spodobać! :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zachęcająca recenzja. Na pewno przeczytam, jak wpadnie w moje ręce.

    OdpowiedzUsuń