Witam!
Dzień
5 czerwca 2019 roku, zbliża się do nas coraz szybciej, już słychać jego
kroki, czuć ciepły oddech na karku. To właśnie wtedy, będzie miała miejsce
premiera najnowszej powieści znanego na świecie pisarza, Richarda Paula Evansa.
Tym razem autor powraca na scenę literacką z piękną książką pt. „Podróż tysiąca
mil”. Ja swój egzemplarz recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa
Znak literanova, za co bardzo dziękuję!
Życie
człowieka przypomina drogę, która ma swój początek i koniec. Początek to nasze
narodziny, koniec… śmierć. Ale czy koniec musi być końcem wszystkiego?
Pewnie
jesteście ciekawi, dlaczego właśnie tymi słowami rozpoczęłam dzisiejszą
recenzję? Być może wielu z Was nie zgodzi się z moim stwierdzeniem, ale
czytając najnowszą powieść Evansa utwierdziłam się w tym, że życie człowieka to
jedna wielka podróż nieznaną drogą, którą przemierzamy przez całe nasze
istnienie.
„Uświadomiłem
sobie, że szczęście przyszło do mnie, kiedy poczułem wdzięczność. Oba uczucia
były ze sobą złączone niczym bliźnięta syjamskie. Nie mogłem być szczęśliwy, bo
nie umiałem być wdzięczny, bo sobie na to nie pozwalałem.*
Na początku chciałabym się Wam do czegoś przyznać. Dawno
nie czytałam tak głębokiej, można rzec uduchowionej powieści, która w pewien,
znaczący sposób, wpłynęła na moje podejście do tego co dzieje się na świecie,
do otaczających mnie ludzi, oraz tego co czeka mnie w przyszłości, także tej najbliższej.
Nie zawsze się zgadzamy z warunkami, które dyktuje nam los, wręcz czasem
uważamy, że jest on niesprawiedliwy, skoro postawił nas właśnie w obecnym nam
miejscu. Zapewne w tym momencie wielu czytelników powie, że sami kształtujemy
rzeczywistość, w której przyszło nam egzystować. Być może... jednak ja uważam,
że nie na wszystko mamy wpływ, istnieje bowiem szereg czynników które są poza
naszymi zdolnościami kreowania własnego świata. I o tym mówi
powieść, którą chciałabym Wam w dzisiejszej recenzji zaprezentować.
„Podróż tysiąca mil” to druga część perypetii Charlesa Jamesa,
którego poznajemy w książce Evansa pod niezwykle ciekawym tytułem ”Sprzedawca
marzeń”. Od razu dodam, że tę właśnie publikację otrzymałam
jako prezent. I to od niej wszystko się zaczęło, tam poznałam
dzieciństwo bohatera, jego wspomnienia, które odbiły mocną, bolesną pieczęć na dalszej
egzystencji. Przeczytacie o tym, jak główny bohater poznaje mistrza
sprzedaży, dzięki któremu bardzo szybko zmienia się jego życie. . Spełnia się
amerykański sen i wychodząc z biedy staje się człowiekiem majętnym... tylko czy
naprawdę szczęśliwym? Zachęcam do wnikliwego zapoznania się ze „Sprzedawcą
marzeń”, by lepiej zrozumieć „Podróż tysiąca mil”.
Zastanawialiście się kiedyś nad tym, w jaki sposób
przeżylibyście swoje życie, gdybyście mogli rozpocząć wszystko od nowa? Czy
Wasza historia wyglądałaby tak samo? Charles otrzymuje taką szansę.
Szansę aby narodzić się na nowo i wyruszyć w swoją podróż tysiąca mil,
przemierzając na własnych nogach Route 66. Kogo spotka na swojej
drodze wyruszając z Chicago, idąc aż do Los Angeles? Czy zdoła udźwignąć
brzemię wypowiedzianych słów, czynów wykonanych względem ludzi którymi
się otaczał, będąc majętnym człowiekiem? Czy zdoła odkupić swoje winy
względem tych, których wtedy skrzywdził?
Uważam, że Evans jest doskonałym obserwatorem człowieka, a
przede wszystkim jego wnętrza. Ten talent i wiedzę z nim związaną, idealnie
oddaje w swoich książkach, które na długo pozostają w pamięci czytelnika. Tak
też się stało w przypadku „Podróży...”, do której myślę, że jeszcze nie
raz wrócę. Książka dołączy zatem do „Sprzedawcy marzeń”, który stoi na
właściwej sobie półce, oznaczonej jako „wartościowa lektura”. Czytając
najnowszą powieść zachęcam Was do uważnego czytania. Jest dzięki temu
szansa, aby poznać samego siebie i spojrzeć na pewne rzeczy
inaczej. Panuje tu świetny klimat do tego, aby zastanowić się nad rolą
pieniądza, bliskiego nam człowieka, który jest obok, lub choćby swoimi codziennymi
przyzwyczajeniami. Bo czasami tak jest, że dziś się jest bogaczem, a
jutro biedakiem! Właśnie taki rollercoaster czeka naszego bohatera, który aby
zyskać prawdziwego przyjaciela, musiał najpierw wszystko stracić. Dlatego
uważam, „że historia Charlesa jest niezwykła. Przede
wszystkim jednak dlatego, że niewiele osób ma szansę przeczytać swój
nekrolog. A chyba jeszcze mniej ma dość odwagi, żeby spróbować zmienić jego treść.”*
Dzięki „Podróży tysiąca mil” miałam okazję poznać
legendarną i ze wszech miar kultową Route 66, mierzącą 2448 mil
drogę, łączącą Chicago z Los Angeles. Ta lektura to wielka
przygoda, choć dająca tylko namiastkę tego, czego doświadczają prawdziwi
połykacze kilometrów. To też wspaniała szansa na to, aby
siedząc w wygodnym fotelu, oczami bohatera zobaczyć to, co kryje w sobie ta
droga i poznać ludzi których spotkał. I w końcu najważniejsze... niepowtarzalna
okazja, aby docenić to co się ma!
Powieść została zrecenzowana przy współpracy z Wydawnictwem Znak literanova
Książka zostałą przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki,
Przypisy:
*R.P. Evans: "Podróż tysiąca mil", Wydawnictwo Znak litera nova, Kraków, 2019, s. 271
**Tamże, s. 8
Bardzo
polecam!
Móc przeczytać swój nekrolog... dla mnie w prawdziwym życiu byłoby to zbyt wiele. Chyba jednak pewnych rzeczy lepiej nie wiedzieć. Niemniej w książce to ciekawy wątek.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze pierwszej części i to właśnie od niej chciałabym zacząć.
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł na wątek. Wygląda na to, że będzie to ciekawe przeżycie, przeczytać tą pozycję. Dziękuję Katju 😊
OdpowiedzUsuńLubię twórczość tego autora, dlatego jeśli nadarzy się okazja przeczytania „Podróży tysiąca mil”, to na pewno z niej skorzystam.
OdpowiedzUsuń"Wędrówką jedną życie jest człowieka :
OdpowiedzUsuńIdzie wciąż,
Dalej wciąż". /E.Stachura/
Czytając Twoją recenzję,myślami wróciłam do antologii "Lato w Pensjonacie pod Bukami" i zamieszczonych tam cytatów z wierszy E.Stachury.Czy ten fragment piosenki Starego Dobrego Małżeństwa nie oddaje idei zrecenzowanej powieści?
Myślę, że na tak głęboką książkę musi być odpowiedni nastrój, ale na pewno będę o niej pamiętała! :-)
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo, bardzo mnie zaintrygowałaś :)
OdpowiedzUsuńGłębiej odbierze się tę książkę czytając ją już po przeczytaniu "Sprzedawcy marzeń" pierwszej części serii. To tam tak naprawdę wszystko się zaczyna "Podróż..." jest już kontynuacją.
OdpowiedzUsuń