Witajcie,
Jakiś czas temu pojawił się na blogu wywiad z Agnieszką Lis. Kto nie miał okazji czytać lub chciałby sobie go przypomnieć to odsyłam do tego posta. Bardzo się cieszę, że Pani Agnieszka zechciała mi poświęcić swój czas i odpowiedzieć na kilka pytań. Dziś chciałabym Wam przedstawić mojego kolejnego gościa. Kim jest tajemnicza osoba? Myślę, że wszyscy Ją znamy. Za moment wszystko się wyjaśni. Przygotujcie kubki z pyszną herbatą lub kawą i zostańcie na blogu u Katji.Sami zobaczcie Kogo dzisiaj goszczę. Zapraszam:)
Agnieszkę Krawczyk, bo o niej mowa, znamy wszyscy. To pisarka wyjątkowa-serdeczna, miła i jedna z tych osób, które od początku kibicowały mojemu blogowi i moim przemyśleniom, które umieszczam w recenzjach. Dlatego pewnego popołudnia postanowiłam zapytać Pani Agnieszki o to, czy poświęciłaby mi swój czas i odpowiedziała na kilka pytań. Jej odpowiedź była twierdząca i dlatego dzisiaj, wieczorową porą zapraszam na wywiad.....z Agnieszką Krawczyk.
Agnieszka Krawczyk
*Zdjęcie pochodzi z prywatnego zbioru pisarki.
Jak wygląda Pani warsztat pracy?
Ponieważ mamy małe mieszkanie, piszę zazwyczaj w kuchni. Mam
tutaj taki swój kącik – niebieską kanapę w pobliżu ekspresu do kawy i radia.
Nie ukrywam, że lubię pisać przy muzyce, zazwyczaj jest to muzyka filmowa lub
klasyka. To dobrze na mnie działa. No i w radiu co godzinę nadają wiadomości,
co bardzo mi pomaga zorientować się, ile już upłynęło czasu. Proszę mi wierzyć,
że kiedy „zapadam się” w swój powieściowy świat, to tracę rachubę. Nie mam więc
gabinetu do pracy, ani nawet biurka, lecz mnie to nie przeszkadza. Kuchnia i
tak jest sercem domu, bo tu spotykają się drogi wszystkich domowników, prawda?
Czy ma Pani bohaterów swoich książek, których nie darzy Pani
sympatią?
Lubię nawet czarne charaktery ze swoich książek, bo zawsze
im daję szansę na poprawę. Niektórzy korzystają z okazji i zmieniają się.
Z pozytywnych postaci szczególnie bliska jest mi Sabina Południewska z serii o
magicznym miejscu (bo pisarka) i Agata z „Czarów codzienności”. W mojej
najnowszej sadze „Uśmiechu losu” najbardziej lubię Helenę. Chciałam, żeby była
postacią skomplikowaną, a jednocześnie sympatyczną. Musi się zmierzyć z wieloma
przeciwnościami losu, a my – mam nadzieję – bardzo jej kibicujemy, żeby wyszła
ze wszystkich prób obronną ręką.
Czy jest ktoś z kim chciałaby Pani napisać książkę?
Nie wiem, czy ktoś zgodziłby się na taki system pracy, jaki
ja mam. Nie zamęczając szczegółami: ja dosyć długo piszę, a potem bardzo długo
poprawiam. Jestem udręką redaktorów, bo ciągle chcę coś udoskonalać. Trzeba mi
w końcu zabrać książkę, bo ja bym jeszcze w drukarni przerabiała jakieś słowa na
zgrabniejsze. A co do pytania – ponieważ nigdy nie podobało mi się zakończenie
„Lalki”, chętnie zostałabym współpracownikiem Bolesława Prusa. Oczywiście,
zdaję sobie sprawę z proporcji – on byłby tu mistrzem, a jedynie czeladnikiem.
Ale może przekonałabym go, żeby nie rozwiązywać losów Wokulskiego w ten sposób…
Książka, która jest najbliższa Pani sercu to...?
Trudne pytanie. Mam wiele książek, do których często wracam,
są to pozycje z klasyki (np. „Czarodziejska góra” Manna, czy przywołana
wcześniej „Lalka” Prusa), jak z literatury współczesnej (lubię powieści Donny
Tartt, a ostatnio zachwyciła mnie „Kirke” Madeline Miller). Czytam też
kryminały i powieści popularne. Lubię Alex Marwood, thrillery psychologiczne, a
w ubiegłym roku pochłonął mnie „Nocny film” Marishy Pessl. Chciałam jednak napisać o książce, którą odświeżyłam sobie
niedawno, po wielu latach od pierwszej lektury. Mówię tu o „Opium w rosole”
Małgorzaty Musierowicz. To moja ulubiona część sagi jeżyckiej. Nie wiem, jak
widzą ją współczesne, młode czytelniczki, ale ja, która czytałam tę książkę w
latach 80. w odcinkach w takiej gazecie młodzieżowej „Płomyk”, widzę w niej
prawdę o tamtych czasach. Poza tym jest to niezwykle głęboka analiza
toksycznego rodzicielstwa i cierpienia dziecka, wychowywanego przez chłodną
uczuciowo matkę. Naprawdę czytałam tę książkę z dużym podziwem dla autorki.
Spełnienie marzenia pisarskiego to...?
Chciałabym napisać sagę historyczną. Powieść o dziejach
krakowskiej rodziny na przestrzeni co najmniej stu lat, sięgającą do różnych
doświadczeń Polaków. Właściwie chciałabym, aby to była taka saga europejska –
akcja przenosiłaby się do różnych miast: Berlina, Wiednia, może Paryża? Ale to
ogrom pracy, także dokumentacyjnej, więc na razie pozostaje w sferze marzeń.
Co Pani czuje stawiając kropkę po ostatnim słowie w swojej
świeżo napisanej powieści?
Czasami trochę, jakby mi coś zabrano. Częściej jednak,
pierwszą myślą jest: „czy zrealizowałam plan, czy są wszystkie wątki, które
wcześniej zamierzałam wprowadzić?”. Bo ja piszę z planem i układam sobie
konspekt. Kiedy upewniam się, że wszystko jest tak, jak chciałam, oddycham
głęboko, odpoczywam chwilę i… zaczynam następną książkę. Zawsze mam coś już
rozpoczętego i kilka rozpisanych pomysłów.
Gdzie Pani notuje pomysły na książkę?
Wiem, że powinnam powiedzieć, że w pięknym notesie, wiecznym
piórem. I prawda jest taka, że posiadam te piękne notesy i wieczne pióro.
Pomysły notuję jednak w telefonie komórkowym, zazwyczaj jednak dosyć
chaotycznie, więc nikt poza mną, nie jest w stanie zrozumieć, o co mi chodzi.
Każdy pisarz potrzebuje chwili oddechu, paru minut na
poukładanie myśli. Co Pani wtedy robi?
Idę na spacer albo do kina. Uwielbiam i jedno i drugie.
Długie spacery wyciszają, a filmy pozwalają oczyścić umysł. Przyznam się, że
kiedy kończę pisać, zwykle gruntownie sprzątam dom, a potem idę na
spacer. Dopiero wtedy wiem, że skończyłam. Tak jest i tym razem, ostatecznie
oddałam drugi tom sagi „Uśmiech losu”, tzn. książka po
korekcie autorskiej ruszyła do drukarni, a ja najpierw posprzątałam, a teraz –
i to jest trochę nietypowe – wyjeżdżam z mężem i synem na kilkudniową
wycieczkę. No a potem zabieram się za kolejną część.
Pani Agnieszko- bardzo dziękuję za poświęcony czas i za rozmowę.
Katja
Agnieszka Krawczyk jest przecudowna. Bardzo lubię jej książki.
OdpowiedzUsuńBardzo miła rozmowa. 😊
OdpowiedzUsuńBardzo trafione pytania. Brawo Katju . Gratuluję możliwości wywiadu
OdpowiedzUsuńGratuluję udanego wywiadu, przyjemnie się czytało :)
OdpowiedzUsuń