Dzisiejszą recenzję rozpocznę od cytatu.
„Czasami, kiedy wszystkie drogi prowadzą donikąd, ucieczka wydaje się
jedynym rozwiązaniem”*
Powyższe słowa pochodzą z
nowej książki Doroty Gąsiorowskiej „Karminowe
serce”,
którą dzięki uprzejmości Wydawnictwa Między Słowami miałam
przyjemność przeczytać jeszcze przed premierą, która będzie miała miejsce już za kilka dni, bo 3 października 2018 roku.W tym poście, aby podsycić Wasze oczekiwanie uchylę rąbka tajemnicy i napiszę o czym jest ta powieść oraz podzielę się z Wami moimi odczuciami po przeczytaniu tejże przepięknej historii.
Laura jest uznaną graficzką z
własną działalnością gospodarczą toteż może pracować w dowolnym miejscu na
ziemi. Jej świat po traumatycznym życiu z Edwardem i po śmierci najdroższej jej
sercu istoty rozpadł się na tysiące kawałków. Emocjonalnie wyczerpana, z coraz
mniejszym poczuciem własnej wartości
postanawia opuścić Warszawę i zamieszkać w Bukowej Górze w Małopolsce.
To właśnie tam „gdzie jak okiem sięgnąć
rozpościerały się łąki”**, a w
lasach rosły „buki o srebrzystej korze i
wysokie graby”*** kupiła stary dom
by rozpocząć nowy etap w życiu. Tej migracji przeciwna była jej przyjaciółka Agata nauczycielka języka angielskiego w jednej z warszawskich szkół.
Towarzyszem życia
Agaty jest staruszek Beniamin, dwudziestoletni kundelek. O Laurę martwią się także
jej rodzice Irena i Adam, którzy od lat
mieszkają w Berlinie. Wprawdzie Adam nie jest biologicznym ojcem Laury ale
przywykła go traktować jak ojca .A on całym swoim jestestwem kochał
i dbał o nią tak, jakby była jego własnym dzieckiem.
Laura rozpoczyna życie, w nowym a raczej w starym odremontowanym domku, w którym „z każdą chwilą czuła, że coraz bardziej go
lubi”****. Czy uda jej się przegonić demony przeszłości i
odnaleźć wewnętrzny spokój? Już w pierwszym dniu poznaje
dziewięcioletniego Michałka, do którego bardzo się przywiązuje odnajdując w nim
namiastkę tego, co bezpowrotnie utraciła? Ale czy na pewno
bezpowrotnie? Zaprzyjaźnia się z mamą chłopczyka, z jej rodzicami, którzy prowadzą w
miasteczku cukiernię, wytwarzając przesmaczne pralinki i serwując gorącą czekoladę, która ma być remedium
na wszelkie zło!
Bohaterka staje się swego rodzaju
atrakcją w Bukowej Górze, Tak to się dzieje w społeczności małych miejscowości,
że nowy mieszkaniec a w tym przypadku mieszkanka wzbudza zainteresowanie
tubylców. I u jednych zyskuje sympatię, u innych niechęć a dla innych staje się powodem do intryg i
prowokacji. Czym dla Iwonki skończą się
próby wszelkich knowań wobec Laury? Czy Adamowi, któremu coraz bardziej podoba
się nowa mieszkanka Bukowej Góry uda się zapobiec nieszczęściu?
Dziewczyna podoba się też Błażejowi, którego spotkała w
przydrożnym zajeździe jadąc do swojego domku i wobec, którego popełniła swego rodzaju faux pas. I co ciekawe
bohaterka zaczyna coraz częściej
spotykać go na swojej drodze a
jej serce nie pozostaję obojętne na urok przystojnego pana doktora a zarazem
wujka …czyjego wujka? Do Laury w konkury uderza też „podstarzały kawaler z dużym przebiegiem”***** Jak zakończą się amory amanta
Witusia, który „wciąż myśli, że jest
najlepszą partią w okolicy’’******, a wybrankę obdarowuje przeterminowaną i to
kilka lat bombonierką???
Pomimo wielkiej przychylności
mieszkańców Bukowej Góry Laurę od czasu do czasu dopada przygnębienie a widok
każdego mężczyzny, który jest ubrany w płaszcz i jest blondynem wprawia w
zdenerwowanie i wręcz w histerię. Czy potrafi uwolnić się od trudnych doświadczeń z przeszłości?
Swoją tajemnicę skrywa także Hania, mama Michałka i Agnieszka, mama Jarka. Czy obie te kobiety na nowo zostaną
pokochane?Jedna przez mężczyznę a druga przez syna?
Dorota Gąsiorowska w „Karminowym sercu” wzrusza, intryguje i prawie do ostatniej kartki trzyma w tajemnicy
informację o tym, co oprócz dyktatorskich zapędów Edwarda doprowadziło na skraj załamania
nerwowego Laurę. Bo chociaż mężczyzny dawno już nie ma w jej życiu, to nawet
myśl o nim wywołuje „w niej lęk, gniew,
niemoc”******* . „Czy ból w końcu kiedyś minie?”******** - pytała samą siebie
patrząc załzawionymi oczami na fotografię, której nie chciała oglądać i którą
skrywała sama przed sobą?! A to zdjęcie, wracało jak bumerang "znajdując" Laurę i na nowo rozdzierając jej serce.
Czy czekoladowe serce, wykonane w
magicznej formie, w pracowni Rozalii i Gabriela spełni marzenia Laury, tak jak
spełniło marzenia pierwszych właścicieli Złotego Serca? Kiedy trochę bezmyślnie
wrzucała i mieszała składniki czekolady mającej wypełnić niezwykłą formę
„Myślała o kimś, kto teraz właściwie był już tylko nierealną iluzją
utkaną z przejrzystych myśli pełnych miłości, którą brutalnie wydarto jej z
serca”*********
i nagle....
„…poczuła coś,czego nie
doświadczyła od dawna. Powoli, lekko i trochę nieśmiało zaczęła oddychać z
nadzieją. Choć wiedziała,że to, o co prosi, nie ma szansy na spełnienie,dotarło
do niej,że może przyjść do niej inny, nieoczekiwany sposób”**********
Dorota Gąsiorowska w swojej powieści w doskonały sposób
opisuje emocje targające Laurą, Iwoną, Agnieszką …Ukazuje coraz rzadziej
spotykaną wśród nas empatię jaką wzajemnie okazują sobie mieszkańcy Bukowej Góry. Tam nikt nie
jest obojętny na los drugiego człowieka!Autorka budzi w nas
wrażliwość, tkliwość na losy bohaterów, które być może i oby nie stały się udziałem
nas lub kogoś z naszych bliskich.Bo powieść to fikcja literacka
ale życie potrafi pisać różne scenariusze!
I na koniec oprócz zachęty do
przeczytania tej wspaniałej, chwytającej za serce i wyciskającej łzy z oczu powieści chcę przytoczyć fragment opisu
krajobrazu jaki widać było z drzwi domku Laury. Krajobrazu, jaki można spotkać na terenie Tenczyńskiego Parku Krajobrazowego, który mi "pasuje" do książkowej Bukowej Góry. Ale czy to w tamtych okolicach autorka umiejscowiła Bukową Górę? Nie wiem! Może kiedyś na jakimś spotkaniu autorskim Pani Gąsiorowska zechce sama odpowiedzieć na to pytanie.
"Ciepłe jesienne barwy codziennie zdawały się zmieniać odcień, a ten sam fragment krajorazu, któremu jeszcze wczoraj się przyglądała, dziś wydawał się już inny. Kolorowe jarzębiny obscyhały pomiędzy pożółkniętymi pióropuszami liści i tylko czerwień niewielkich owoców głogu wciąż błyszczała żarliwie na tle gęstych, uformowanych w żywopłot krzewów. Przyroda lekko usypiała, kołysana miłym zaborczym wiatrem, który coraz częściej zabierał ze sobą wspomnienia ciepłych dni."***********
Recenzja długa, ale w kilu słowach nie da się opisać tego co Dorota Gąsiorowska zawarła w tej magicznej, pachnącej czekoladą powieści. Na te jesienne dni i długie wieczory szczerze Wam polecam" Karminowe serce"- przepiękną historię, której premiera już niebawem.
Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki
*D.Gąsiorowska:"Karminowe serce", Wydawnictwo Między Słowami, Kraków 2018, s.5
**Tamże, s. 17
***Tamże, s. 17
****Tamże, s. 23
*****Tamże, s.153
******Tamże, s.153
*******Tamże, s.314
********Tamże, s. 409
*********Tamże, s. 243
**********Tamże, s. 243
***********Tamże, s. 133
Polecam,
Katja
Tak, to prawda, że życie pisze różne scenariusze. Piękna recenzja. Dziękuję Katju
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym, aby ta książka trafiła w moje ręce. 😊
OdpowiedzUsuńO! To lektura dla mnie, bo kocham jesień :)
OdpowiedzUsuńCzuję się skutecznie zachęcona do tej książki :)
OdpowiedzUsuńDo kolekcji książek pani Doroty Gąsiorowskiej brakuje mi jeszcze dwóch. Ta jest jedną z nich. "Czekoladowa opowieść" będzie musiała się znaleźć na mojej półce. W tej recenzji jest coś, co mnie od razu chwyciło za serce:) Mam nadzieję, że odnajdę to na kartach powieści
OdpowiedzUsuń