Dzisiaj chcę się podzielić z Wami moimi wrażeniami po
przeczytaniu pierwszej części sagi „Lwowskie losy” pt. „Tańce ze śmiercią”.
Książkę tą otrzymałam dzięki uprzejmości Tania Książka. Bardzo dziękuję!
Zanim przejdę do recenzji chciałabym Wam króciutko przedstawić sylwetkę pisarza.
Z urodzenia Jan
Bil jest lwowianinem, ukończył polonistykę w Wilnie, później uczył w
szkole we Lwowie, do której sam
kiedyś uczęszczał. Ukrainę opuścił w 1990 roku, w Warszawie obronił pracę doktorską. Obecnie nadal mieszka i pracuje w Polsce. „Tańce ze
śmiercią”
to wyrażona piórem estyma autora wobec
miasta, w którym przeżył 35 lat i w którym pozostali jego rodzice.
Akcja powieści rozgrywa się w 1940 roku kiedy to Lwów znajdował
się już w rękach sowieckich wspieranych przez NKWD. Wszelkie obietnice złożone
polskim obrońcom Lwowa, a podpisane 22 września 1939 roku przez dowódców
Armii Czerwonej były li, tylko i wyłącznie obietnicami na papierze.
Nadmierna wiara w szczerość intencji sowieckiej armii dla
większości polskich oficerów skończyła
się w Katyniu, nielicznym udało się
uciec, wielu zostało rozstrzelanych na
miejscu. W mieście zapanował chaos,
gwałty, zabójstwa, rabunki stały się codziennością, a zimno i głód nieodłącznym towarzystwem większości mieszkańców Lwowa. W takiej to
scenerii we Lwowie spotykają się dwaj
szkolni koledzy - Rafał i Karol.
Rafał jest z
wykształcenia inżynierem. Pochodzi z rodziny lwowskiej inteligencji,
jego ojciec był adwokatem.Pracuje w firmie, która zajmuje się parcelacją
majątków ziemskich pod przyszłe kołchozy i sowchozy. Jego szef, naczelnik
Solecznikow, szczerze go nienawidzi i robi wszystko by Rafał wylądował na
Pełczyńskiej we Lwowie lub „wyjechał na białe niedzwiedzie.”*
Natomiast Karol to oficer przedwojennej „dwójki” czyli komórki organizacyjnej II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Oficerowie tejże komórki zajmowali się wywiadem, kontrwywiadem, kryptologią, studiami obcych sił zbrojnych i różnymi sprawami zagranicznymi . Karol ma „swój numerek na liście grupy L”**,pomimo tego nie zaprzestaje swojej konspiracyjnej aktywności .
Rafał wracając z pracy spotyka „przypadkowo” Karola na ulicy i
od tej pory ich losy na nowo się splatają. Powoli Karol zaczyna wprowadzać
Rafała w swoją działalność nie do końca
informując go o co naprawdę robi. Rafał nie za bardzo może się pogodzić z
metodami stosowanymi przez Karola ale ten szybko go uświadamia, że „jeśli nie my jego,to on by nas wykończył" *** a we Lwowie panuje prawo „Tot
praw, u kogo bol’sze praw.”****
Jak potoczą się losy przyjaciół w mieście, w którym obok
siebie żyje ludność wielu narodowości, w
którym nie wiadomo kto jest przyjacielem a kto wrogiem? Kto kolaboruje z NKWD a kto z Sowietami …Kim naprawdę jest Łesia a kim Taras? Czy Rafałowi i
Karolowi uda się wywieźć z Lwowa Śliwińskiego,
Pelchowego ?
Książka ma wiele wątków, główni bohaterowie żyją bardzo niebezpiecznie, codziennie narażając się na
utratę zdrowia i życia. A obok nich żyją Sowieci, którzy swoim nieokrzesanym zachowaniem wzbudzają dodatkową niechęć u
Polaków. Wódka pita szklankami przy jakiejkolwiek okazji lub nawet bez tej
okazji to zwyczajność.Ordynarne przekleństwa, zero podstawowej kultury to była normalność lwowskiej rzeczywistości
opanowanej przez „wyzwolicieli” Lwowa. Brak znajomości ot chociażby
podstawowych środków czy urządzeń higienicznych powodował odrazę u Polaków.
„job waszu mat ’ polskije burżuji,, a za cel miało wyśmianie
polsko-burżuazyjnej techniki ,która jest tak niedoskonała i tak głupio
pomyślana, że
ruki,blad’ uspiewaju pomyt’a lico, ni chuja .Trzeba było długo
przekonywać i tłumaczyć kul’turnomu
cziełowieku , że sedes to nie umywalka ..”*****
Książka jest bardzo
ciekawa! Autor pokazuje nam jak ciężko i niebezpiecznie wyglądało życie w
okupowanym przez Sowietów Lwowie. Doskonale oddaje klimat miasta ,przebiegłość
lwowskich batiarów, współpracę
niektórych mieszkańców z okupantem, nienawiść do Polaków, strach
człowieka przed człowiekiem i atmosferę
Krakidałów. Nie mogę napisać, że
książkę czyta się jednym tchem, bo tak się nie da. Czyta się ją powoli bowiem część
dialogów napisana jest w bałaku czyli potocznej mowie przedwojennej lwowskiej
ulicy. Trzeba oddać hołd autorowi, że używając bałaku w książce nie tylko "uwiarygodnił" opowieść ale także ocalił od
zapomnienia tą niesamowitą
mieszaninę niemieckiego, rosyjskiego,
węgierskiego, ormiańskiego, rumuńskiego, hebrajskiego i pewnie jeszcze innych
dialektów.
Serdecznie zachęcam do przeczytania książki „Tańce ze
śmiercią”. Ja z niecierpliwością czekam na drugi tom przygód Karola i Rafała.
Zachęcam również do odwiedzenia Taniej Książki, bowiem można znaleźć dla siebie bardzo wartościową i interesującą literaturę.
Przypisy:
*J.Bil: Taniec ze śmiercią: Lwowskie losy,Wydawnictwo Libra, Rzeszów, 2018, s. 239
**Tamże, s. 28
***Tamże, s. 23
****Tamże, s. 129
*****Tamże, s. 174
Polecam
Katja
Bardzo zaciekawilas mnie tą recenzją Katju. Myślę że będzie to ciekawa lektura i już nie mogę się doczekać kiedy sięgnę po tą lekturę ❤️
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce, ale brzmi naprawdę ciekawie.:)
OdpowiedzUsuńDla miłośników książek z historia w tle może być interesującą lekturą. :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tym tytule. Książka może być ciekawą lekturą
OdpowiedzUsuń