Witajcie wieczorową porą.
Dziś zapraszam Was na wycieczkę... a precyzyjnie to na
wyprawę. Ale nie taką zwykłą , tylko wysokogórską i nie jedną, a kilka
następujących po sobie. Nawet, jeśli już w tym momencie stwierdzicie, że to nie
wasza bajka, wstrzymajcie się proszę na chwilę, a ostateczny werdykt
wydacie po przeczytaniu mojej recenzji. Nadmienię, że ja też tak początkowo
pomyślałam, zatem cierpliwości...
Oczywiście nie pójdziemy sami, ale z kimś, kto
zagwarantuje nam nie tylko niebywałe wrażenia, ale i bezpieczny powrót.
Poznajcie go. Naszym przewodnikiem i partnerem w tej eskapadzie będzie
Rafał Fronia. To człowiek niebywale odważny i wszechstronny, ale my na
początek skupimy się na tym, co być może, jak sam zresztą podkreśla, było
najtrudniejsze w jego życiu. To coś to dzisiejsza lektura i to jak ją Wy drodzy
czytelnicy ocenicie. Troszkę Wam w tym pomogę, więc zaczynamy.
Zatem dziś skupimy się na pewnej przesyłce, którą otrzymałam dzięki możliwości współpracy z Tanią Książką. Czy tę pozycję można potraktować dosłownie jak np.
"Anatomię człowieka" i per analogia autor zajmuje się w niej budową
geologiczną gór? Nic bardziej mylnego. Tytuł jest dosyć przewrotny i pisarz nie
zajmuje się fizyczną stroną zagadnienia, ale raczej budową psychicznej więzi
człowieka z naturą, jaką niewątpliwie są te cuda naszego globu. To też
odpowiedz na trudne pytanie, co pcha człowieka w te usłane anomaliami części
świata?
Bo czy nasze życie to nie ciągła walka? Walka ze sobą, z
naszymi słabościami, z brakiem zrozumienia, czy też po prostu brakiem akceptacji?
Sądzę, że pomimo dość sprecyzowanego meritum, tak naprawdę to książka dla
każdego. Tak, bo czasami jesteśmy słabi, bo często stwierdzamy, że czegoś nie
damy rady... Fronia pisze właśnie o tym, że każdy z nas ma słaby punkt... taki
temat własnego tabu, o którym nawet boi się pomyśleć. Dla niego jest to
kolejna, zapewne wyższa, a może po prostu trudniejsza góra. A dla Ciebie? Może
to trudny egzamin, życiowa decyzja, telefon do obrażonego członka rodziny...a
może kolejny próg architektoniczny, który ostatnio okazał się nie do pokonania.
"Gdy odnosi się sukces, żyje się lepiej. Uśmiech
zaraża, spokój rozlewa się na innych. Masz aurę. Jedna dobra myśl przyciąga
kolejną."*
Ta książka to nie tylko próba zarażenia
miłością do gór. To przede wszystkim pokazanie, że osiągnięcie sukcesu, spokoju
i szczęścia czasami wiedzie przez góry. Nierzadko góry, które sami
sobie budujemy. Autor na każdej kartce podkreśla to, co powiedział Tenzing
Norgay, pierwszy ze zdobywców Mount Everestu z 1953 roku, że "Każdy ma
swój Everest".
"Po co tam jeździć? Wszystkie te góry są przecież
takie same". No właśnie. A kobiety? Z gruntu wszystkie są właśnie takie
same. A jednak..."**
A Wy drogie czytelniczki… czy nie czujecie się dopieszczone
tym fragmentem? Przecież każda z nas jest inna, niepowtarzalna wyjątkowa. Wszyscy
oczekujemy zrozumienia, zauważenia i
docenienia. Każdy/każda z nas ma swoje problemy i obawy. Różne są też drogi do
pokonania naszych "demonów", a pan Rafał pokazuje nam tylko
jedną z nich. Ważne, aby zmierzać do celu, aby osiągnąć szczęście i błogi stan
nirwany. Ale autor pokazuje nam też, że nawet tę samą drogę każdy może pokonać
inaczej. Sami widzicie…książka niby
"tylko" o górach, a ile ważnych tu tematów porusza Fronia.
"Nieważna wiara, ważny szacunek."***
Znamienne jest to, że Rafał Fronia pisząc o swojej pasji,
miłości, zawsze pisze z dużej litery słowo "Góra". Przecież to nie
nazwa własna, więc co? To szacunek, ale też i respekt. To fundament
naszego postępowania, bo pokonując naszą drogę nie możemy zapominać o szacunku.
Dla wszystkiego i wszystkich. Mając powyższe na uwadze, choćby z samego szacunku
należy się autorowi uznanie właśnie poprzez lekturę " Anatomii GÓRY", która niewątpliwie zasługuje na miano bestsellera.
Ta książka to kopalnia złotych myśli, ale nie takich ukierunkowanych. Wręcz niezwykle różnorodnych, wszechstronnych, takich życiowych i jak góry wzniosłych. Aż dziw bierze, że tak dużo mądrości zmieści się na czterystu dwudziestu kilku stronach.
Książka ma formę dziennika.
Dziennika w cudny sposób ubranego w towarzyszące sytuacjom emocje, dobre i te
niekoniecznie pożądane. To też, jak pisze autor, zbiór auto-refleksji. Gwarantuję
Wam jednak, że uśmiejecie się też setnie, a pewne sytuacje i zwroty zasłużą
moim zdaniem, na miano kultowych.
Jeśli więc
chcecie się dowiedzieć co to "szachy nocne", ewentualnie spróbować
jajecznicy z cukrem lub posiąść wiedzę dlaczego twardziele też czasami płaczą,
to koniecznie musicie sięgnąć po tę pozycję. Przeczytacie o nich, ale też i
zobaczycie wiele z tych rzeczy o których Rafał Fronia pisze, bowiem książka
jest bogato ilustrowana fotografiami.
„Coś, co
znamy, w co wierzymy, może okazać się całkiem inne, gdy tylko inaczej na to
spojrzymy.” ****
Czy to nie najlepsza reklama i zarazem powód, aby zmienić
swoje przyzwyczajania i sięgnąć na półkę w księgarni po coś zupełnie innego niż
zwykle? Coś, co może okazać się dla Was bardziej wartościowe i „energetyczne”
niż dotychczas pochłaniana lektura.
Raz jeszcze dziękuję Taniej Książce za możliwość przeczytania tej wyjątkowej książki. Zachęcam Was do zapoznania się z ofertą, w której znajdziecie wiele wartościowych i interesujących powieści i nie tylko.
Książka przeczytana w ramach wyzwania: 52 książki.
Przypisy:
*R.Fronia: Anatomia góry: osiem tysięcy metrów ponad marzeniami, Kraków, 2018, s. 148
**Tamże, s. 81
***Tamże, s. 230
****Tamże, s. 229
Polecam!
Katja
To pozycja obowiązkowa dla mojego przyjaciela, miłosnika i pasjonata gór. 😊
OdpowiedzUsuńKsiazka dla mojej siostry, ale ja tez przeczytam!
OdpowiedzUsuńTakie kopalnie złotych myśli mnie inspirują.
OdpowiedzUsuńMimo że niewiele takich książek czytam ostatnio, to tą chętnie bym poznała :)
OdpowiedzUsuńChyba mam już prezent dla kogoś na gwiazdkę bliskiego😉
OdpowiedzUsuń"Anatomia Góry"nie dawała mi spokoju odkąd po raz pierwszy przeczytałam recenzję. Czytałam ją już kilka razy za każdym razem odnajdując coś innego. Byłam w kilku miastach i ośmiu sklepach...Dzisiaj nareszcie zdobyłam swój egzemplarz. Ta recenzja , inna niż wszystkie. Daje do myślenia. Zmusiła mnie do weryfikacji swoich poglądów, a nade wszystko pootwierała moje różne "drzwi"...Zwróciła uwagę na to, że każdy ma swoją Górę...Tania Książka, postawiła na dobry tytuł i dobre nazwisko. Artur Fronia, człowiek wcześniej nieznany mi "zawalczył o mnie"i wygrał, skoro zmusił mnie do tych górskich podróży za jego "Górą". Katju, zdjęcia idealnie korespondują z okładką i tematyką książki. a ja...ja poproszę o te wyjątkowa zakładkę. Skoro zdobyłam swoją Górę, potrzebuję do niej zakładki. Po raz pierwszy recenzja wywarła na mnie takie wrażenie. Świetnie ujęłaś temat. Gratuluję recenzji.
OdpowiedzUsuń