Witajcie!!
Wieczorową porą chciałabym Was zaprosić do spędzenia ze mną
czasu i zapoznania się z kolejną, mam nadzieję, interesującą recenzją.
Tym razem skupię się na książce Rosie Walsh pt. „Bez słowa”. Jej premiera przypada na 1 października 2018 r.
„Po prostu uważam, że powinnaś dać mu się poznać. Całą
siebie, nawet tę część, której nie lubisz pokazywać innym.”*
Słowo to nic innego jak elementarna część każdej wypowiedzi,
przy pomocy której, czy to w formie pisanej, czy też werbalnej codziennie komunikujemy
się ze światem. To dzięki słowom określamy
to co czujemy i co chcemy przekazać innym. W nich zawieramy emocje, zarówno te,które
pokazujemy na co dzień, jak i te które skrywamy na dnie serca.
Sumując, słowo odgrywa bardzo ważną rolę w naszym życiu. Ono
powoduje, że świat może być piękniejszy, radośniejszy i bardziej kolorowy. Jest
to szczególnie widoczne u zakochanych, mimo że paradoksalnie, często udaje im
się porozumiewać bez słów. Stwierdzenie to oczywiście nie ujmuje wagi słowu. Dla
nich świat się nie liczy- liczą się właśnie słowa, i gesty, oraz obietnice złożone
tym, których kochamy. A czy można
prawdziwie kochać…będąc ze sobą raptem 7 dni? Ktoś powie- w tydzień prawdziwa
miłość na dobre i na złe? Nie możliwe.
Jednak nie mnie oceniać, czy takie uczucie może się przydarzyć dwojgu ludzi. W każdym
razie bohaterowie książki Rosie Walsh właśnie taką miłość przeżywają. Gdy Sarah
poznaje Eddiego nic się dla niej nie liczy, świat dookoła przestaje istnieć, a
kobieta pragnie spędzić z ukochanym każdą minutę. Przewrotny los często wszystko
plącze i jak mówi przysłowie- „wszystko
co dobre szybko się kończy”. I tak samo dzieje się w przypadku bohaterów. Czas rozstania zbliża
się nieubłaganie. Mimo słownej obietnicy, że kontakt nie zostanie zerwany,
jedno z nich nie dotrzymuje słowa. Słowa, którego wartość winna być bezcenna. Złożona
przysięga zostaje złamana i człowiek po
prostu znika… nie zostawiając żadnego
śladu.
Czy można dogłębnie poznać drugiego człowieka? Czy słowom, którymi
najbliższa osoba się posługuje można ufać, czy kryją się za nimi prawdziwe emocji i
szczere uczucie? Czy człowieka, którego się kocha nie ma wobec niego tajemnic, można
traktować bezkrytycznie?
Książka zasiała we mnie ziarenko niepewności. Myślę, że
wydarzenia, które mają miejsce w egzystencji człowieka mają wpływ na to jak
odnosimy się do innych. Żal, smutek, cierpienie, zerwane zaufanie, to wszystko
odbija się na człowieku powodując, że on sam zamyka się w skorupie, do której
nikogo nie wpuszcza. Według mnie doskonałym przykładem jest tu postać Eddiego, który
doświadczony przez los musi zostawić to co pokochał. Jednak czy prawdziwa
miłość nie jest lekarstwem na całe zło i czy jest w stanie zwyciężyć wszystko? Czy Sarah odnajdzie tego z którym
przeżyła najpiękniejszy tydzień w swoim życiu? Czy Eddie odsłoni swoją
prawdziwą twarz?
„Bez słowa” to powieść, która przenosi czytelnika na dwie,
różne płaszczyzny jednocześnie. Akcja
główna to poszukiwanie odpowiedzi na pytanie „dlaczego?” zadawane przez Sarah. Widzimy
też świat z perspektywy Eddiego. To książka o niezwykłej treści-ukazująca
miłość w świetle ekscytacji drugim człowiekiem, opuszczenia, zakłamania,
cierpienia i przebaczenia. Nie da się odłożyć jej ot tak, bo każda karta powieści Rosie Walsh wciąga i ujawnia kolejne, niespodziewane
wydarzenia z życia bohaterów. Przeszłość, która rozdziela, okazuje się, że jednak
łączy, niestety negatywnie, bo przez tragedię. Co będzie silniejsze- piękne uczucie
czy rozpacz? Które przeważy szalę wyboru, przed którymi zostaną postawieni
bohaterowie?
„Bez słowa” na pewno wciągnie a może i wzruszy czytelnika, a
szczególnie tego, który mocno wierzy w dobre zakończenia. Ale uwaga- nie
szufladkujcie tej powieści jako typowy romans. Myślę, że bezpieczniej byłoby
powiedzieć, że jest to książka o tematyce psychologicznej z naciskiem na
poznanie wysublimowanych cech osobowości człowieka. Ja nie żałuję że
przeczytałam, wręcz przeciwnie. Myślę, że nie raz wrócę do tej lektury, która
pozwoliła mi na chwilę refleksji o tym co
w życiu najważniejsze.
Bardzo dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka za możliwość przeczytania powieści.
Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki
Przypisy:
*R.Walsh: Bez słowa, Poznań, 2018, s. 150
Polecam,
Katja
Cóż można napisać kiedy mamy tak pięknie podana książkę? Chyba słów mi brakuje.Już sam tytuł wzbudził we mnie emocje. Ten dreszczyk, który czuję, kiedy wiem , że dana książka jest dla mnie. Im bardziej zagłębiałam się w słowa napisane przez Katję, tym większe odczuwałam emocje. Słowa...ranią i leczą. Dają nadzieję i odbierają sens wszystkiego. Jakże mało uwagi poświęcamy wypowiadanym przez nas słowom. Nie zauważamy jak smagamy nimi niby biczami. Nie ponosimy odpowiedzialności za słowa. A one nie rozwieją się jak latawce na wietrze...Pozostaną w innych jako dobro lub zło... A złożone obietnice? O przysiędze bałabym się nawet mówić. Te zwykłe małe obietnice, których częstokroć nie dotrzymujemy, i nie zawsze specjalnie. Czasami ot tak z naszej nieuwagi czy nie przykładania do nich wagi. Jednak nasze obietnice dla innych są ważne i tak jak słowa mogą uzdrowić albo "zabić" nie tylko nadzieję. I to zadane przez Katje pytanie, co jest silniejsze? Odpowiedź na nie, znajdzie z nas każdy chyba na dnie swego serca. Te wieczorne Katji rozważania będę nie wieczorem li tylko, ale i nocą chyba z tym "Książkowym wieczorem u Katji"...
OdpowiedzUsuńBardzo chcę przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńŚliczna zakładka. 😊 🔖
I rzecz jedna, o której jeszcze wspomnieć zapomniałam. Zakładka, co na książce spoczywa...Spoczywa jako słowa i jako obietnice na księdze życia naszego. I jak bywają dni dobre i piękne , tak te kwiatki białe i czyste z jasnymi środkami jak słońce gorące, to słowa dobre i jasne, czyste i piękne.To słowa dające innym nadzieję Ta biel, ta niewinność, to nadzieja na przyszłość. To drzemiące w nas dobro. Nasza godność i nasza szlachetność. A te łodyżki zielone na,których są zawieszone i na,których spoczywają te kwiatki drobne, to te ich dobre korzenie z domu rodzinnego wyniesione. Ta szarość, co je wokół otacza, to dni powszednie; jak niektórzy mawiają szare dni nasze powszednie. A ta ramka ledwie widoczna, to całe życie nasze zamyka. Tutaj wszystko jak na dłoni widoczne. A ta druga strona zakładki? Jak druga strona naszej natury. Już ciemna, nie szara, jako te dni codzienne. Ta ciemna nie zawsze widoczna dla innych, ale jakże nam znana. I wdzięczna jestem Katji za wiarę. Wdzięczna za wiarę w człowieka. Za to, że nawet ta ciemna strona nie jest do końca czarna i nie jest stracona, Nawet tutaj są kwiaty. Co prawda nie białe i nie tak niewinne, jak tamte w szarej rzeczywistości, ale różowe i fioletowe, może okupione cierpieniem, ale jednak zwycięskie, zakwitły.A nawet nikła biel się przebija. Jakaś niewinność, mała jej cząstka i tutaj też pozostała. I nawet w ciemnej historii naszego życia, przebija szarość, która tutaj jakby skrzydłami motyla tłem dla kwiatów się staje , tłem mogącym wznieść się ku wyżynom; gotowa wynieść nas w piękniejsze strony. I ta zieleń niby tak zgniła, ale jednak dająca nadzieję; nie wszystko jeszcze stracone. Dom rodzinny głęboko schowany,istnieje I przebija zasiana w nas kiedyś godność i prawda. I najważniejsze przesłanie zakładki, w której jakoby zapisane są nasze dzieje, to to ,że i w tym trudnym czasie zakwitają kwiaty, trzeba mieć , tylko nadzieję...
OdpowiedzUsuńUwielbiam, gdy książka wywołuje takie emocje. Jestem na tak.
OdpowiedzUsuńSłowa niosą nie tylko wiele dobrego, ale i potrafią krzywdzić i zwodzić również (a może głównie) w miłości. Zainteresował mnie powyższy tytuł. :)
OdpowiedzUsuńChciałabym przeczytać. Zapowiada się wiele emocji :)
OdpowiedzUsuń