środa, 17 października 2018

"Nie ma jak u mamy"- Magdalena Witkiewicz

Witajcie!

Dzięki uprzejmości  Taniej Książki miałam możliwość przeczytania najnowszej książki Magdaleny Witkiewicz pt. „Nie ma jak u mamy” wydanej w cyklu „Dobre myśli”. Od samego początku zauroczyła mnie wyjątkowa okładka. Natomiast, gdy się dowiedziałam, że ów Powieść jest podsumowaniem  dorobku pisarki, mój apetyt dodatkowo wzrósł.  Dlatego właśnie dziś, w ostatni ciepły wieczór,  chciałabym Was zaprosić do zapoznania się z moimi przemyśleniami i odczuciami po przeczytaniu tejże lektury.


 „Skoro ze starych, przetartych na tyłku zniszczonych jeansów da się zrobić kolorową torbę, to pewnie życie też się da ubogacić kolorami. [ ] Naszyć kolorowe kwiaty na wszystkie rany, rysy na duszy i po sprawie.”*

Zanim zapoznacie się z moimi odczuciami, chciałabym nadmienić, że uważam, iż dzisiaj recenzowana przeze mnie powieść była jedną z najbardziej wyczekiwanych premier tej jesieni. Magdalena Witkiewicz trzymała do końca swoich odbiorców w wielkiej niepewności. Dlatego jak tylko otrzymałam swój egzemplarz powieści od Taniej Książki, natychmiast zabrałam się do czytania.


Kilka słów o samej książce...uchylam rąbka tajemnicy dla tych, którzy jeszcze nie czytali.
Ulubiony przez wielu czytelników, wyczekiwany Milaczek wraca w kolejnym, czwartym już tomie. Milenkę poznajemy jako dojrzalszą kobietę, która o dziwo... w wieku 36 lat przeżywa pierwsze symptomy kryzysu wieku średniego. Nie może się z tym pogodzić, bowiem wciąż chce uchodzić za idealną, perfekcyjną panią domu i równocześnie wciąż atrakcyjną żonę swego męża.  Niestety szybko przekonuje się, że życie pisze inne scenariusze niż Milaczek ma zaplanowane. Z pomocą przychodzi jedyna w swoim rodzaju, szlachetna i wyjątkowa Zofia Kruk, która pojawia wraz ze swoją intrygą, energią i głową pełną pomysłów. 

„Jeśli kochasz naprawdę, wiesz co robić. Miłość  nie polega na tym, że siedzisz z kimś i mu tę miłość wyznajesz. Same słowa nic nie znaczą.” ** 



W powieści prócz znanych bohaterek pojawiają się także nowe twarze. To Aniela, Kamila i Edyta, które połączy plac zabaw dla dzieci. Kobiety łączy rola jaką odgrywają w życiu. Wszystkie są matkami i pragną szczęścia dla swoich rodzin. Aniela to wdowa, którą bardzo mocno los doświadcza, a która marzenia przerzuca na szydełkowe arcydzieła. Dla niej najważniejsza jest własna Mama.  Kamila z kolei to niepoprawna optymistka, która widzi świat przez obiektyw swojego aparatu i która bardzo chce pomóc Anieli. Natomiast Edyta to prawdziwa bizneswoman, kobieta zamożna i poukładana, która swoje życie układa na kartach swojego kalendarza. Niestety nie do końca potrafi być matką. Czy kobiety  znajdą swoją receptę na prawdziwe, szczęśliwe życie?

Mimo, że śmiało można napisać, że „Nie ma jak u mamy” jest mimo wszystko ciepłą powieścią, pełną nadziei i wiary w każdy kolejny dzień, i kolejnego człowieka. Magdalena Witkiewicz z pomocą bohaterek  pragnie nam pokazać, że tak jak bohaterki, tak i my czytelnicy nie jesteśmy idealni, popełniamy błędy i czasem stajemy wobec sytuacji bez wyjścia. Ponad to autorka  zadbała oto, aby każda z nas znalazła w książce kawałek siebie samej ze  swoimi problemami, słabościami, planami i marzeniami,   które  niestety nie zawsze  spełniają się tak jak my tego same oczekiwałybyśmy. Nie przechodzi też obojętnie koło ważnych relacji rodzinnych matka-córka, mąż-żona.


Z twórczością Magdaleny Witkiewicz spotkałam się dużo wcześniej. Mam ulubione, jej autorstwa książki na półce, do których często wracam, których rady i porady pozostają wciąż w pamięci. Porównując je do najnowszej książki Magdaleny Witkiewicz  z przykrością muszę stwierdzić, że  dla mnie osobiście ta ostatnia, jest najsłabszą powieścią napisaną jak do tej pory. Nie tego oczekiwałam czytając powieść napisaną z okazji 10- lecia twórczości Witkiewicz. Mimo, że jest to opowieść o tym co w życiu najważniejsze i nie można koło niej przejść obojętnie, to w moim odczuciu nie do końca spełniła moje oczekiwania. Nie było tego czegoś, notabene do czego przyzwyczaiła mnie autorka, co spowodowałoby szybsze bicie serca, oraz taką pewność, że ta książka musi zostać ze mną. Mam mieszane uczucia i wrażenie, że termin wydania gonił i nie wszystko było do końca przemyślane. Podczas czytania towarzyszył mi chaos, szczególnie widoczny podczas  poznawania losów i perypetii bohaterów, często musiałam wracać do przeczytanych już wątków.  Podkreślam, że jest to tylko i wyłącznie moja opinia, którą Wam przedstawiam. Jeśli macie możliwość przeczytania tej powieści  to zachęcam. Być może będziecie miały swoje, odmienne od moich  przemyślenia po lekturze tej książki. Więc jeśli chcecie się dowiedzieć jak potoczyły się losy Milaczka, kim jest tajemniczy Bachor, oraz  kiedy tak naprawdę  zaczyna się kryzys wieku średniego, sięgnijcie  po kolejny cykl bestsellerowej serii o Milaczku.


Na koniec chciałabym zachęcić Was do odwiedzenia Taniej książki i zapoznania się z bestsellerami,wśród których znajdziecie dzisiejszą recenzowaną powieść.



Książka została przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki
Przypisy:
*M.Witkiewicz: "Nie ma jak u Mamy",  Wydawnictwo Filia, Poznań 2018, s. 41
**Tamże, s. 57


Polecam!
Katja

3 komentarze:

  1. Dziękuję Katju za tą recenzje. Kiedyś czekała bym z niecierpliwością na tą książkę. Niestety odczucie które miałaś po jej przeczytaniu jest ze mną już od dawna. Zjawisko pójścia na ilosc a nie jakość jest dziś bardzo popularne. Jest to bardzo przykre dla mnie jako czytelniczki. Poświęcam swój czas i pieniądze po to żeby czuć potem niesmak. Nie tak powinno być. Dlatego jeszcze raz dziękuję za szczerą opinię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wkrótce będę miała możliwość lektury tej książki, więc jestem ciekawa, jak ja ją odbiorę. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe progi. 😊

    OdpowiedzUsuń