niedziela, 23 listopada 2025

"Wzgórze Świątecznych Życzeń"- Sylwia Trojanowska

 Witajcie,

Są takie powieści, które nie potrzebują krzykliwej fabuły, by przyciągnąć uwagę czytelnika. Nie próbują olśniewać fajerwerkami, nie zasypują dynamicznymi zwrotami akcji. Zamiast tego otwierają się powoli - jak okno uchylone w zimowy poranek, przez które wpada chłodne, jasne światło. 

"Wzgórze Świątecznych Życzeń" jest właśnie taką książką: cichą, a jednak niezwykle wymowną.

To opowieść nie o jednym bohaterze, ale o całej mozaice ludzkich losów - kruchych, zagubionych, niekiedy na pozór zwyczajnych. A jednak każda z tych historii niesie w sobie coś, co dotyka głęboko: potrzebę bliskości, wybaczenia, rozmowy i drugiej szansy. Trojanowska nie moralizuje. Nie unosi palca. Ona po prostu stawia przed nami ludzi, których łatwo byłoby minąć wzrokiem - a których warto zobaczyć na nowo.


Wydawnictwu Axis Mundi bardzo dziękuję za otrzymany egzemplarz recenzencki.




 

Świeradów-Zdrój - miasteczko, które słucha

Akcja  powieści toczy się w zimowym miasteczku, które autorka opisuje tak, jakby znała każdy zaułek, każde skrzypienie śniegu pod butami, każdy zapach świerku stojącego w ośnieżonym ogrodzie. Świeradów nie jest tutaj jedynie tłem. To przestrzeń, która otula bohaterów - czasem surowa, czasem przyjazna, zawsze jednak obecna, jak świadek cichych rozmów, niewyraźnych łez i chwil odzyskiwanej nadziei. To tu spotykają się ludzie, którzy - choć nie zawsze zdają sobie z tego sprawę - potrzebują siebie nawzajem bardziej, niż przypuszczają.

 


Bohaterowie - ludzie z prawdą ukrytą pod warstwą śniegu

Największą siłą tej historii napisanej przez Autorkę są postacie. Każda niesie w sobie własny ciężar, własną historię, własną próbę. Trojanowska nie tworzy bohaterów idealnych. Tworzy takich, którzy są prawdziwi - często pogubieni, pełni sprzeczności, czasem zahartowani, czasem bardzo krusi.

 

Lila - młoda zawodniczka narciarska. Z pozoru silna i skupiona na celu, w środku nosi jednak głęboką pustkę po stracie ojca. Jej walka na trasach biegnie równolegle z tą wewnętrzną - o to, by zrozumieć, że siła nie polega na zapominaniu bólu, ale na umiejętności mówienia o nim głośno.

 

Patrycja - kobieta, która uciekła z dziećmi z przemocowego domu. To bohaterka, której Trojanowska nie romantyzuje. Pokazuje ją jako kogoś, kto ocalał, ale nadal się trzęsie. Jej historia przypomina, że przemoc nie kończy się w chwili odejścia - ale że odejście jest pierwszym prawdziwym krokiem do wolności.

 


Konstancja - starsza pani, u której Patrycja znajduje schronienie. Ciepła, lecz nie sentymentalna. Jej mądrość wypływa z lat doświadczeń, a nie z idealizacji świata. Jest w niej coś matczynego, ale także coś kruchego - szczególnie w obliczu problemów z pamięcią.

 

Domicela - prowadzi butik, dba o każdy detal swojego życia, choć w środku zmaga się z niepokojem, którego sama nie potrafi nazwać. To bohaterka, która pokazuje, że nie zawsze najbardziej cierpią ci, których świat widzi jako przegranych. Samotność i niespełnienie potrafią ukrywać się pod błyszczącą powierzchnią.

 


Ksawery - mężczyzna stojący na zakręcie swojego małżeństwa. Jego historia to opowieść o tym, że nie każdą relację da się uratować siłą, a czasem największą odwagą jest przyznać, że walczy się nie o miłość, lecz o wyobrażenie o niej.

 

Fryderyk - lokalny pustelnik. Człowiek, który wycofał się z życia, jakby chciał znaleźć ratunek w ciszy. Jego obecność w książce jest delikatna, ale poruszająca - przypomina, że nikt nie znika bez powodu, a każdy ma w sobie historię, która zasługuje na wysłuchanie.

 

Styl Autorki - miękki jak śnieg, ale mocny jak korzenie drzew

 

Trojanowska pisze tak, jakby znała swoich bohaterów od lat. Jej język jest nasycony czułością, ale nie ckliwością. Jest prosty, ale nigdy banalny. Ma w sobie coś z zimowego światła - delikatny, a jednocześnie potrafiący odsłonić to, co człowiek chciałby ukryć.

 


Autorka pięknie balansuje między tym, co wypowiedziane, a tym, co przemilczane. Potrafi jednym zdaniem otworzyć ranę, a drugim położyć na nią opatrunek. To literatura pisana z uważnością, szacunkiem i ogromną empatią.

 

Dlaczego ta książka zostaje w człowieku?

 

Bo przypomina, że:

  • każdy niesie jakąś stratę,
  • każdy czegoś się boi,
  • każdy zasługuje na dobre słowo,
  • i każdy ma prawo zacząć jeszcze raz - nawet jeśli życie wydaje się skute lodem.

 

"Wzgórze Świątecznych Życzeń" nie jest książką o świętach - to książka o człowieku. O tym, że czasem trzeba wejść na wzgórze, które od dawna omijaliśmy, żeby dostrzec, że światło było tam cały czas - tylko brakowało nam odwagi, by je zobaczyć.

 




To powieść, która otula, ale też porusza.

Która koi, ale nie unika bólu.

Która zostaje w człowieku długo po odłożeniu jej na półkę.

 

I właśnie dlatego warto po nią sięgnąć.

Za otrzymany egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Axis Mundi.

Polecam,

Katja


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz