niedziela, 3 maja 2020

"Gruzowisko"- Aleksandra K. Maludy

Witajcie,


„Huk! Słup ognia! Anielka jak żywa pochodnia oderwała się od płonącej kuli, w jaką zmieniła się ciężarówka, i na oślep biegła, słaniając się na nogach i wymachując rękoma. Nikt nie ważył się podejść tak blisko wybuchającego z coraz to nową siłą samochodu. Anielka uszła jeszcze parę kroków i padła, zwijając się jak palony liść. Jej krzyk przedarł się terkot karabinów i huk wybuchów. Jeszcze chwilę drgała w śmiertelnej męce, a potem znieruchomiała i tylko płomień pełzał po jej ciele.”* 


Jakiś czas temu otrzymałam od Wydawnictwa Szara Godzina kolejną już książkę autorstwa Aleksandry Katarzyny Maludy pt.”Gruzowisko”. Nie ukrywam, bardzo czekałam na tę powieść, ponieważ w social mediach pojawiło się sporo pozytywnych odczuć po przeczytaniu lektury. No i ta okładka… od samego początku miała to coś, co nie pozwoliło mi oderwać od niej wzorku. Nie wiem czy powodem tego była bijąca nostalgia, a może kryjąca się za nią  historia…?  Wiem za to na pewno, że trzymając już w dłoniach tę książkę byłam ciekawa  jej wnętrza.


 

„Świat był wymarły. Nigdzie nie napotkali ani ludzi, ani zwierząt. Za to wokół dróg pełno było porzuconego dobra. Stały tam dziecięce wózki z wystającymi rogami ściennych zegarów, popakowanymi w rozmiękłe od wiosennych szarug pudła ze stołową zastawą. Leżały rozbebeszone walizki, z których wyciągnięto już najcenniejsze przedmioty, a teraz tylko jakieś kolorowe łaszki kiwały na przechodzących resztką szala czy spódnicy poruszanych letnim wiatrem. I raz po raz kopczyk grobu. Jedne z nich mniejsze, widać, pojedyncze, ale wiele, wiele takich, po których widać było, że niejedna osoba tutaj leży.”**

Długo zastanawiałam się nad głębszym znaczeniem tytułu książki i jak dosłownie należy go pojmować? Czy jest on związany z gruzowiskiem ludzkiego serca, a może miejsca, w którym przyszło żyć bohaterom powieści? Autorka skutecznie rozwiewa wątpliwości i zabiera nas, czytelników do roku 1945, kiedy to umęczone wojną miasto leży w tytułowych gruzach, a utrudzeni obrońcy wracają by szukać swoich bliskich. Dramatyzmu tym scenom dodają  przerażające i szczegółowe  opisy, przez które czytelnik bardzo mocno przeżywa i „doświadcza” tego wszystkiego, czego doświadczają bohaterzy powieści. Na pierwszy plan powieści wysuwa się historia Leona Zarzecznego, stroiciela fortepianów, ale przede wszystkim prawdziwego patrioty kochającego Polskę, który w styczniu 1945 wraca do Warszawy i zamiast pięknego miasta widzi zaledwie ruiny. Miejsca które tak bardzo ukochał, absolutnie nie przypominają tego, co jeszcze przed chwilą żyło w jego pamięci jako wspomnienia. Z  kolei historia Ewy Lerskiej, która zmuszona jest oddać swoje ukochane dziecko pod opiekę obcej kobiecy, towarzyszyła mi prawie do ostatnich stron powieści.



Historia tych dwojga ludzi ukazana w „Gruzowisku”  wciągnęła mnie od samego początku. Z ogromnym zainteresowaniem śledziłam losy opisanych przez autorkę postaci, które przedstawione niebywale realistycznie, bardzo mocno działają na wyobraźnię, wzbudzając empatię. To historia  obarczonych bolesnymi doświadczeniami i  wspomnieniami bohaterów, oraz unoszący się w powietrzu, wręcz odczuwalny  zapach powojennej Warszawy. Aleksandra K. Maludy pokazała, z jakimi problemami musieli zmagać się ówcześni ludzie i jak bolesne decyzje podejmować. Z zainteresowaniem śledziłam w jaki sposób rosyjskie NKWD ingerowało w życie polskich obywateli, artystów, malarzy, muzyków i kompozytorów.

„Gruzowisko” to przykład lektury, która dostarcza szerokiego wachlarza emocji w postaci lęku, smutku, bezsilności, bezradności ale też radości. W powojennej rzeczywistości trudno odnaleźć to co najważniejsze, każdy musi walczyć o swoje prawa i szczęście bez względu na to, jaką  ma ono definicję.




„Nadeszło piękne popołudnie, więc wybrali się do Łazienek. Weszli bramą koło Belwederu. Zniszczony park robił przykre wrażenie. Zbyt pokaleczone drzewa trzeba było ściąć i prace nad uporządkowaniem wciąż trwały. Podeszli do cokołu, na którym przed wojną stał pomnik Chopina. Ktoś umieścił na nim napis: Pomnik Fryderyka Chopina wysadzony i zagrabiony przez Niemców 31 maja 1940 roku odbuduje Naród”.***

Największe wrażenie zrobił na mnie obraz unicestwionej  stolicy. Ta zniszczona, pokazana w książce Warszawa,  na zawsze zostanie w mojej pamięci. W moim odczuciu „Gruzowisko” jest właściwą i obowiązkową lekturą dla wszystkich Warszawiaków, dla tych rdzennych, ale i też  „nabytych”, których interesują losy miasta. Ta powieść jest znaczącym dowodem na to, że każdy kto przeżył wojnę nigdy już nie będzie  tym samym człowiekiem. 



„Gruzowisko” to piękna ale i trudna książka o miłości która potrafi ranić, o nienawiści do drugiego człowieka , o zemście,  ale przede wszystkim o nadziei, która nie umiera nigdy…


Przypisy:
*Alesandra K. Maludy:"Gruzowisko", Wydawnictwo Szara Godzina, Katowice, 2020 s. 145
**Tamże, s. 126
****Tamże, s. 135

Dziękuję Wydawnictwu Szara Godzina za możliwość przeczytania powieści, do której lektury bardzo Was zachęcam.

Katja

3 komentarze:

  1. Chyba będę musiała się zapoznać z twórczością tej autorki.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno interesująca lektura ale na ten czas wolę poczytać coś lżejszego ,bardziej radosnego!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam pióra tej autorki ale brzmi zachęcająco.

    OdpowiedzUsuń