Jakiś czas temu na blogu u Katji pojawiły się "Opowiadania z Niewyspania"autorstwa Małgorzaty Micuły. Ta niewielką objętościowa książeczka Was bardzo zainteresowała. Świadectwem tego była ilość odsłon posta, komentarze i sam kontakt do autorki. Dlatego dzisiaj chciałabym Wam zaprezentować kolejną propozycję, która wyszła spod pióra pisarki. Będzie to opowiastka, która zabierze Was w przeszłość. Usiądźcie wygodnie w swoich fotelach i zapoznajcie się z "Talentem jak lekarstwo", który przybliży Wam sama Małgorzata Micuła. Zdjęcia, które dopełniają dzisiejszą recenzję pochodzą ze zbiorów prywatnych autorki.
"Talent jak lekarstwo"- czy jest to książka na „każdą
pogodę”?
Leży przede mną moja cienka
książeczka z kolorową okładką, zawierająca 4 rozdziały oraz odręczne rysunki i
reprodukcje kilku obrazów, kluczowych
dla jej treści. Co mogę o niej powiedzieć dziś, w tej rzeczywistości całkiem
odmiennej od tego, co znam? Jak można ją zaprezentować teraz, 5 miesięcy po jej
wydaniu?
Jako autorka „Talentu jak
lekarstwo” uważam, że książeczkę tę można czytać niezależnie od tego, czy za
oknem jest słońce, czy deszcz. Niezależnie od tego, czy panuje w naszym życiu
błogi spokój i dostatek, szaleje burza niepokoju o jutro, czy też trapi nas jakiś
przewlekły smutek.
Wydałam ją w grudniu 2019 roku. Treść tej książki mogła pozostać w komputerze lub
postaci wydruku - do wglądu jedynie dla najbliższych przyjaciół. Jednak stało
się inaczej. Wydając ją, uznałam, że ma ona swoją misję… Podobnie było z„Opowiadaniami z Niewyspania”, które ukazały się w
marcu 2019 roku.
Inspiracją do napisania „Talentu
jak lekarstwo” były moje własne przemyślenia i refleksje, które powstawały
ilekroć miałam kontakt z czymś pięknym, będącym jednocześnie dziełem rąk
ludzkich. Zawsze wtedy przychodziły mi do głowy wyobrażenia człowieka będącego
twórcą takich niepowtarzalnych przedmiotów i powstawała nieodparta chęć jego
poznania, zadania kilku pytań, czy nawet przyjrzenia się samemu procesowi
twórczemu.
Przychodziły mi też do głowy
różne pytania. Na ile takiego tworzenia można się nauczyć? Czym jest tajemnicza
siła zwana talentem? Czym jest ta siła, która sprawia, że z pozoru zwykły ktoś
zaczyna rzeźbić, malować, wyszywać, czy robić biżuterię na przykład. Taka
twórczość, będąca jednocześnie autoportretem autora jest jego wypowiedzią,
zaszyfrowaną w kolorach, kształtach i kompozycjach, która przyciąga wzrok,
zaciekawia, zachwyca, czy intryguje. I czasem bywa tak, że niektóre uznane
przez ekspertów dzieła profesjonalistów nie przemawiają tak, jak te skromne
wytwory naznaczone talentem ich twórcy.
W mojej książce spróbowałam
nakreślić słowem i ołówkiem postać utalentowanej Krystiany, która może
zaciekawić, a może nawet zachwycić. Celowo, nie podjęłam się odpowiedzi na
pytanie, czym jest talent, tylko pokazałam go w działaniu, na przykładzie
życiowych perypetii mojej bohaterki. Postać ta pasowała mi do dawniejszych
czasów, gdy uzyskanie wykształcenia i realizowanie swoich pasji nie było takie
łatwe jak dziś, szczególnie dla dziewcząt z biednych rodzin. Dlatego akcja
książki rozgrywa się przełomie XIX i XX wieku.
Już zaczynając pisać pierwszy rozdział,
wiedziałam jak wygląda moja bohaterka. Wiedziałam jednocześnie, że czytelnicy
potrzebują jej namacalnego wizerunku, a nie tylko tej wyobrażonej wizji na
podstawie opisów. Zaczęłam więc szukać obrazu, który by pasował do mojej
Krystiany. Intuicja podpowiadała mi, że on gdzieś istnieje, tylko trzeba go
poszukać. Szukałam i dość szybko znalazłam w Internecie pasujące obrazy. Ciekawe,
że wizerunki obu moich kobiecych postaci znalazłam u jednego autora o nazwisku Charles
- Amable Lenoir, który tworzył we Francji, mniej więcej w tym czasie, w którym toczy
się akcja mojej powiastki. Tak po prostu wyszło i nie było to zaplanowane.
I tak, mój książkowy „obraz w
złotej ramie” zawiera portret jego autorstwa zatytułowany „The Pink Rose”, a
moją Krystianę z okładki znalazłam na jego obrazie „The Cherry Picker”. Oba te dzieła
mistrza Lenoira mają w sobie to coś, co sprawiło, że nie miałam żadnych
wątpliwości kogo przedstawiają i zaniechałam dalszych poszukiwań wśród
malarskich dzieł.
Dlaczego właśnie teraz
zdecydowałam się napisać kilka słów o tej książce dla szerszego grona odbiorców?
Nadmienię, że to, co właśnie czytacie, zostało przeze mnie napisane specjalnie
na tego bloga, z myślą o jego bywalcach i miłośnikach książek.
Myślę, że sięganie do przeszłości
może być relaksujące i wręcz leczące dla każdego z nas, tak jak np. oglądanie starych, klimatycznych zdjęć,
odwiedzanie miejsc, w których przeżyliśmy coś niezwykłego… W obecnym, trudnym
czasie tego nam potrzeba – chwilowego wyciszenia i uspokojenia, nawet wbrew
napływającym z zewnątrz informacjom.
Może właśnie w tym trudnym czasie,
czytelnik „Talentu jak lekarstwo” pozwoli się wciągnąć w wir tych małych
wydarzeń, które miały tak ogromne znaczenie dla moich bohaterek i zapomni na
chwilę o trapiących go obecnie problemach?
Może czytając zaduma się i
porówna tamten skrawek opisanego świata sprzed lat z tym współczesnym światem,
który sięga daleko poza dostępne bezpośrednio otoczenie? A może zacznie
prowadzić Krystianę dalszą ścieżką życia, wymyśloną przez siebie? Może podejmie
za nią ważne decyzje, mając inny pomysł na jej życie? Może też pomyśli przy okazji o swoich
wyborach życiowych? Byłabym z tego bardzo rada.
A tak na koniec, retoryczne
pytanie. Czyż świat, w którym moglibyśmy się realizować nie jest światem wręcz idealnym?
Móc realizować swoje pasje bez presji otoczenia, pośpiechu, dla przyjemności
poniekąd. Pięknie to brzmi. Krystiana wolała taki właśnie świat. Czy zrobiła
dobrze?
Czy talent rzeczywiście leczy i
pomaga? Czy ta jego moc oddziałuje zarówno na innych ludzi, jak i na samego
twórcę? Czy we współczesnym świecie warto realizować swoje pasje, choćby były
one bardzo zwyczajne i dalekie od profesjonalizmu?
No właśnie…
Życzę twórczego zaczytania i
polubienia mojej bohaterki oraz dobrych inspiracji do własnych działań tu i
teraz, dziś i na przyszłość.
Małgorzata Micuła
"Talent jak lekarstwo" możecie je zamówić wraz z dedykacją
u samej autorki. Zostawiam maila. Warto napisać : mmicula@o2.pl
Polecam Wam tą wyjątkową książeczkę, szczególnie
na ten trudny czas…By nie zapomnieć o tym co najważniejsze, o tym co najpiękniejsze,
o drugim człowieku, który jest wciąż obok.
Bardzo dziękuję Pani Małgorzacie Micule za to, że zgodziła się przyjąć moje zaproszenie w moje blogowe progi i opowiedziała czytelnikom o tym co kryje "Talent jak lekarstwo".
Czy talentu można się nauczyć? Czy można odkryć
nową siebie??
Są takie książki, które na długo, z jakiegoś
powodu, pozostają z czytelnikiem. I wcale nie muszą to być powieści, tych
autorów, których nazwiska znamy z półek księgarskich. Wczoraj, wieczorową
porą sięgnęłam po niewielką objętościowo książeczkę pt.”Talent jak lekarstwo” i
przepadłam. Napisała ją Małgorzata Micuła, z pochodzenia krakowianka, z zawodu
psycholog. Historia zawarta na stronach” Talentu jak lekarstwo” zabrała mnie w
świat….wartościowy, piękny…ale też niespodziewany, zaskakujący! Dlaczego? Historia
Kristiany skłoniła mnie do zastanowienia się nad sobą i nad talentem, który
posiadam. Z kolei losy Emilianny na długo pozostaną w mojej pamięci. A obraz w
złotej ramie okazał się nie lada zagadką. Książka zawiera niespodziankę w
postacie odręcznych rysunków autorki dopełniających opowiedzianą historię.
Ta niebanalna, niewielkoobjętościowa książeczka
sprawiła, że poczułam impuls napisania do autorki i podzielenia się moimi
przemyśleniami.
Moi drodzy- ponieważ uważam, że „Talent jak
lekarstwo” to książeczka, którą powinien przeczytać każdy z Was!
POLECAM!
Katja
Jestem bardzo zainteresowana tą pozycją. Temat bardzo ciekawy i miły dla mnie😁 z pewnością się skuszę. Posiadam już "Opowiadania z niewyspania", które właśnie czytam. 😁 Z przyjemnością sięgnę po następna pozycję Pani Małgosi. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie:) Obie te książki, choć różnią się od siebie charakterem, ale jakoś tak pasują do siebie :)
UsuńNa pewno książka przypadłaby mi do gustu.
OdpowiedzUsuńDzięki za dobre słowo na początek :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMałgosiu, kolejny raz zachwyciłaś mnie swoim słowem i wrażliwością. Kolejny raz zaprosiłaś do swego świata. Kolejny raz wzruszyłaś i oczarowałaś. Przywołałaś piękne wspomnienia. Kolejny raz powiedziałaś, że można inaczej. Mam nadzieję, że Twoje piękne zdjęcia staną się zaproszeniem dla kolejnych Twoich czytelników. Mam nadzieję, że Twój talent, który jest prawdziwym lekarstwem dla duszy, jeszcze nieraz zachwyci, wzruszy. Jeszcze nieraz zabierze nas w ten lepszy świat. Świat wrażliwości i piękna. Małgosiu, bardzo Ci dziękuję za odwiedziny u Katji i Twój piękny tekst, który już sam w sobie stał się niby kolejną opowieścią.🌹 Katju, dziękuję za zaproszenie tak wyjątkowego dla mnie Gościa🌹
OdpowiedzUsuńGrażynko, dziękuję za tak serdeczne słowa:) Książka jest u Ciebie i to mnie bardzo cieszy :) Teraz przyszedł czas na to, by moja Krystiana wybrała się dalej w świat!
UsuńI takie "książeczki" w dobie komputerów, pędzenia przez życie bez oglądania się za siebie, bezmyślnych lektur, to miód na serce. Z chęcią sięgnę. A forma tej recenzji była świetna. Autor opowiadający o własnym dziele, cudo. :)
OdpowiedzUsuńZ serca polecam i zachęcam do przeczytania. Autorka , nota bene skromna osôbka, nie wspomniała o pięknych ,zamieszczonych w środku rysunkach, ktôre własnoręcznie wykonała. Są piękne. Mają" duszę" i idealnie oddają klimat " Talentu jak lekarstwo". Polecam też " Opowiadania z Niewyspania"
UsuńTe odręczne rysunki w środku książki to taka mała niespodzianka... Grażynko, dzięki za słowa od serca!
UsuńDzięki za tak miłe słowa:) Miód na serce - tego nam trzeba! Pokazałam trochę kuluarów tego mojego pisania, jak to było, skąd się wzięło i kto okazał się pomocny. Pisanie tej książki było dla mnie piękną przygodą i niezapomnianym czasem! Swoją drogą przy tej okazji sama odkryłam malarstwo Ch. Lenoira, który mnie zachwycił...
OdpowiedzUsuńMałgosiu, mam nadzieję, że Krystiana powędruje do wielu domöw ,a ich mieszkańcom przyniesie wiele dobra i pięknych wzruszeń��
OdpowiedzUsuńOby tak się stało Grażynko :)))))
OdpowiedzUsuńGosia mile mnie zaskakujesz. Czytając recenzje o Twoich dziełach zastanawiam się skąd czerpiesz natchnienie do stworzenia takich opowiadań. Jesteś skromna a zarazem W i e l k a. Życzę zdrowia i dalszego rozwijania talentu. Zosia
OdpowiedzUsuńDzięki za Twój komentarz! Chyba mamy temat przewodni na jakieś spotkanko przy herbacie w miłym otoczeniu:) Oby było to możliwe już niedługo!
OdpowiedzUsuńObie książki napisane przez p. Małgorzatę przeczytałam. Gorąco polecam, szczególnie tym, którzy lubią nastroje pełne ciepła i zadumy.
OdpowiedzUsuńAgnieszka
Dzięki za przypomnienie obu książek i zachętę!
OdpowiedzUsuńJestem bardzo zachęcona.
OdpowiedzUsuń