niedziela, 12 stycznia 2020

"Wielkie włoskie wakacje"- Jolanta Kosowska- recenzja przedpremierowa


Witajcie.


„Życie jest przyczynowo- skutkowym ciągiem zdarzeń, nic nie dzieje się bez powodu. Coś się dzieje, bo coś wydarzyło się wcześniej. Jedno wynika z drugiego. Jedno pociąga za sobą drugie. Jakieś wydarzenie jest konsekwencją wszystkiego. Życie to ciąg wydarzeń, które następują po sobie i są mniej lub bardziej do przewidzenia.”*


12 lutego 2020 roku, będzie miała premiera kolejnej powieści znanej i cenionej pisarki, Joanny Kosowskiej. Powieści autorki od jakiegoś czasu  goszczą u mnie na blogu. Dzisiaj pragnę podzielić się spostrzeżeniami na temat najnowszej Jej książki, zatytułowanej „Wielkie włoskie wakacje”.

Dzisiejsza, przedpremierowa recenzja będzie nieco inna. Dlaczego? Zazwyczaj gdy przelewam na ekran komputera swoje przemyślenia jestem już po lekturze książki. Dzisiejsze spostrzeżenia, które za moment przeczytacie będą zlepkiem myśli, które towarzyszyły mi podczas czytania książki  „Wielkie włoskie wakacje”.


Wielkie włoskie wakacje” to nieco inna publikacja niż te do których przyzwyczaiła nas pisarka… Nie ma w niej wątku medycznego, lekarskiego. Absolutnie jednak nie zmniejsza to wartości książki, bo to powieść, która wciąga czytelnika już od jej pierwszych stron. Poznajemy bohaterów, ich historię, a także plany. Na pierwszy rzut wysuwa się piękne, bogate i bardzo rozwinięte słownictwo jakim operuje pisarka. Jolanta Kosowska umiejętnie wprowadza w niezwykle malowniczy świat Włoch, bo to właśnie tam dzieje się akcja najnowszej powieści. Wszystko to ma na celu zainteresować czytelnika, zaciekawić, zauroczyć, wywrzeć na nim wrażenie. Śmiało mogę napisać, że „Wielkie włoskie wakacje” to rodzaj przewodnika dla każdego, a wsiąkając w treść odkrywamy tajemnicze zakątki Włoch, poznajemy tutejsze tradycje, legendy, smaki. Odbieramy tę książkę całymi sobą. I tak właśnie jest!!!


„Jest tam ktoś?- krzyknęłam jeszcze raz.Tym razem odpowiedziała mi cisza. I znów usłyszałam kroki. Zbliżały się do mnie. Były jeszcze głośniejsze, jeszcze bardziej wyraźne, natarczywe i zdecydowane. Serce biło mi jak szalone, oddech przyśpieszył. Nie szłam a biegłam w kierunku furtki odgradzającej podwórko od ulicy. Chwyciłam za klamkę. Brama otworzyła się ze skrzypnięciem. Wypadłam na pełną turystów ulicę. Przelewał się nią wielojęzyczny tłum..” **


Wakacje, pamiętnik zostawiony na ławce, dymiący Wezuwiusz, tajemnicza kołatka, dwa pojawiające się  inicjały  i …dom, który skrywa tajemnice. Klaudia i Karolina, główne bohaterki i zarazem przyjaciółki, które wspólnie wybrały się na wakacje. Jak się okazuje, to właśnie wtedy kobiety przekonują się, czym naprawdę jest przyjaźń, czy prawda zawsze jest tym, co chcemy usłyszeć i w końcu, czy zawsze można na sobie polegać? Kosowska z niezwykłym nawet sobie wyrafinowaniem tak skonstruowała fabułę, że jest ona pełna zwrotów akcji, niedomówień i ślepych, dla naszych myśli zaułków. Przy okazji piętnuje wady swoich bohaterów i gloryfikuje ich zalety, mając na uwadze fakt, że przecież każdy popełnia błędy, a co najważniejsze, te przemyślane i te nieświadome.  Ale czy te błędy zawsze można przebaczyć, wytłumaczyć, spróbować zrozumieć? Jej najnowsza książka, stanowi dogłębne  studium psychiki człowieka. To właśnie ta istota myśląca potrafi wiele…W tym miejscu odsyłam do treści powieści.


„Ta katastrofa nie miała twarzy, lecz miała macki. Macki, które oplatały tę dziewczynę coraz mocniej i mocniej. Zaciskały się na jej rękach, nogach i tułowiu. Ściskały za gardło. Powodował nieznany lęk, nasilający się niepokój, strach. Może to nie były macki, tylko pajęczyna, którą uplótł pająk, ukrywający się pod postacią człowieka.”*** 



Czytając „Wielkie włoskie wakacje” odczuwałam niepokój, który powiązany był ściśle z rozwijającą się akcją. Musicie wiedzieć, że Kosowska wzorcowo buduje napięcie, nieśpiesznie  odkrywając karty tajemnicy. Przyznam szczerze, że w pewien sposób czułam się jak bohaterka powieści. Słyszałam jej myśli, odczuwałam szybsze bicie serca, a  w momentach istotnych dla akcji, czułam na swoim ciele kropelki  potu. Świat realny przeplata się z tym wykreowanym, wręcz zaciera się granica, a empatia osiąga niespotykane dotychczas wartości. Osobiście, gro takich wrażeń towarzyszy mi zwykle przy czytaniu horrorów, thrillerów, a więc zgoła odmiennej tematyki. Dzięki temu, ta książka staje się niebanalną obyczajówką, od której treści nie można się tak łatwo „odkleić”, powszechnie znanymi sposobami.


Siła sugestii, w której skąpana jest treść książki jest ogromna. Przyznam się, że czytając” Wielkie włoskie wakacje” dzięki dokładnym, szczegółowym i bardzo interesującym opisom poczułam się, jakbym właśnie zwiedziła Włochy, Wenecję, Asyż, Pompeje, a stopy bolą mnie, od podążania śladami bohaterek. Jolanta Kosowska potrafi zainteresować i wydobyć to, co najpiękniejsze w błękicie nieba, lazurowych zatokach, czy oszałamiających krajobrazach. Myślę, że jest to piękne pokłosie  wielu wspaniałych podróży i bystrego oka pisarki, ale przede wszystkim ogromnej, spełnionej  miłości do fotografii. Dzięki temu, czytelnik zaczytując się w najnowszą książkę Kosowskiej  ma podane na tacy, w sposób niezwykle przyjemny i aromatyczny to, co najważniejsze i najistotniejsze dla danego miejsca.


W moim odczuciu Jolanta Kosowska stworzyła nie tylko fantastyczną i genialną w odbiorze powieść literacką, ale przede wszystkim porywa w niej każdego czytelnika w świat legend i pozwala poczuć smak regionalnych potraw. Jak mało kto, manipuluje przy tym swoim odbiorcą do tego stopnia, że ten zostaje skutecznie uwikłany w sidła biegu wydarzeń. Jakby nie dość było wrażeń, całość puentuje w sposób wbijający w fotel i to dosłownie!!! Absolutnie nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy i mogę nawet stwierdzić, że jeśli uważasz drogi czytelniku, że wszystko już widziałeś, a żadne zagadki nie są Ci obce, to żyłeś dotychczas w błędzie! Przygoda, która czeka w „Wielkich włoskich wakacjach”, skutecznie strąca przysłowiowe kapcie z nóg.

„Ludzie często udają kogoś innego, niż są naprawdę. […] Jakby czymś wstydliwym było pozostawanie sobą.”****

„Wielkie włoskie wakacje” to wyjątkowa powieść w portfolio Kosowskiej. Uważam, że właśnie ta publikacja jest idealna dla tych, którzy szukają perełki na rynku wydawniczym. Jak żadna pozwala bowiem obrócić nudę w niebyt, poczuć smak adrenaliny i pobawić się w detektywów. W moim osobistym odczuciu, Jolanta Kosowska to taki Dan Brown w spódnicy! Akcja goni akcję, wskazówka poziomu emocji zahacza o czerwone pole, w tle sączy się tajemnica, a zmysły szaleją.

Jeśli chcecie się dowiedzieć co połączyło bohaterki, co oznaczają tajemnicze litery CM będące monogramami  oraz jaką historię skrywa Dom Marcusa, koniecznie sięgnijcie po „Wielkie włoskie wakacje” Jolanty Kosowskiej. To powieść idealna dla kobiety i dla mężczyzny. To książka, która zabiera czytelnika w niesamowitą podróż i na bardzo  długo pozostaje w pamięci.

Na okładce książki znajduje się pytanie.” Czy można odnaleźć miłość, podążając śladem nieistniejących wspomnień”? Jeśli chcecie znaleźć odpowiedz na to i inne pytania, bez warunkowo sięgnijcie po właśnie tę pozycję.


Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Wydawnictwu Novae Res i oczywiście samej pisarce. To dzięki niej przeżyłam fantastyczną przygodę!

Przypisy:
*J. Kosowska: „Wielkie włoskie wakacje”, Wydawnictwo Novae Res, Gdynia, 2019, s. 41
**Tamże, s. 61
***Tamże, s. 106
****Tamże, s. 91

Polecam!
Pamiętajcie, premiera tej fantastycznej powieści- 12.02.2020 r.

Katja



9 komentarzy:

  1. Rewelacyjną, wspaniała recenzją!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudownie 😘😊😊😊😊 �już wiem co kupię w najbliższym czasie 😊😊😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje zycie cały czas pokazuje mi, ze wszystko co sie dzieje dziś ma początek we wcześniejszych moich decyzjach, lub przeżyciach. Jestem bardzo ciekawa historii, którą przedstawi nam autorka. Dziękuję za recenzje 🤗

    OdpowiedzUsuń
  4. Recenzja kusi do przeczytania ☺

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję za niepowtarzalną recenzję. Skrzydła rosną mi u ramion i wiatr powiał w żagle . Jolanta Kosowska

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam książki Pani Kosowskiej!!!To wspaniałe historie napisane piękną polszczyzną,przenoszące czytelnika w świat prawd,kłamstw, niesamowitych zdarzeń czasami trudnych do wyobrażenia.Z wielką przyjemnością przeczytam !Wg Twojej recenzji to będzie taka wspaniała „uczta duchowa”

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytając książki autorki "Wielkich włoskich wakacji"ma się wrażenie jakby się było w miejscach,w których toczy się akcja powieści.Oczami wyobraźni widać krajobrazy Toskanii i innych zakątków Włoch ,czuć zapach tamtejszych potraw,win ...po prostu esencji życia Opisy wywierają silny wpływ na czytelnika myśli i wyobraźnię.Z wielką przyjemnością przeczytam a przy okazji dowiem się czy aby na pewno Pani Kosowska może "zagrażać" Danowi Braunowi :-)). Oby tak się stało bo Braun ostatnio nieco "literacko spuścił z tonu".

    OdpowiedzUsuń
  8. PO takiej recenzji pozostaje tylko przeczytać tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Boska recenzja oddająca dokładnie to co czułam podczas czytania tej niezwykłej powieści.

    OdpowiedzUsuń