wtorek, 21 stycznia 2020

"Światło w środku nocy"- Jojo Moyes- recenzja przedpremierowa

Witam,


Styczeń to miesiąc który rozpoczyna nowy rok, ale to także miesiąc obfitujący wieloma propozycjami wydawniczymi. Jedną z nich zaoferowało Wydawnictwo Znak, które przysłało mi do przeczytania i zrecenzowania, najnowszą powieść znanej pisarki Jojo Moyes pt.”Światło w środku nocy”. Premiera tej fantastycznej powieści przypada na 29 stycznia 2020 roku.  Dla tych, którym nazwisko autorki jest zupełnie obce pragnę napisać, że Moyes to brytyjska dziennikarka i pisarka. W Polsce znana przede wszystkim jako autorka powieści pt .”Zanim się pojawiłeś”, która została entuzjastycznie przyjęta. 


Dzisiejszą recenzję chciałabym rozpocząć od następującego pytania: czy przeciwieństwa mogą się skutecznie przyciągać? Jak się okazuje owszem i na dodatek jeszcze fantastycznie ze sobą żyć. I absolutnie nie mam tu na myśli wyłącznie związku kobiety i mężczyzny, bo nie sposób nie wspomnieć tu o najpiękniejszej relacji międzyludzkiej zwanej przyjaźnią. W tym kontekście, między bohaterkami powieści, Alice, nieco wycofanej, niewierzącej w siebie kobiety, oraz mocno stąpającej po ziemi Margery, która brzydzi się hipokryzją, ma swoje zasady i zdanie które nie zawsze jest akceptowane przez innych, a szczególnie przez mężczyzn, którzy pochodzą z wyższych sfer, zawiązuje się wyjątkowa nić sympatii.



„Nie trzeba płacić, nie trzeba się zapisywać. Nic nie trzeba. Biblioteka istnieje tylko po to, by ludzie mogli zakosztować trochę lektury. I może czegoś się nauczyć, jeśli odkryją, że to im się podoba”*

Moyes w swojej powieści nakreśla początki rozwoju bibliotekarstwa. Autorka w „Światło w środku nocy” przedstawia kobiety, które w 1937 roku prowadząc obwoźną bibliotekę, dostarczają lekturę każdemu kto ma ochotę czytać, nie zwracając uwagi na pochodzenie, majętność, czy kolor skóry. Mało tego, nie stawiają też na pierwszym miejscu umiejętności czytania i pisania. Nie patrząc na pogodę, złe samopoczucie i swoją niedołężność,  zmierzają w kierunku osób chorych , czy też dzieci, które mieszkając w górach stronią od szkoły, tym samym nie potrafiąc czytać i pisać. Docierają do tych, dla których książka staje się czymś wyjątkowym, niepowtarzalnym, wnoszącym radość i siłę do życia.



Przyznam się, że z ogromną ciekawością szukałam informacji dotyczących konnej biblioteki. Jak się okazało, to nie fikcja literacka, a  takie biblioteki istniały w rzeczywistości. Program konnych bibliotek WPA realizowano w latach 1935-1943 roku. W posłowiu „Światło w środku nocy” Moyes podaje, że w szczytowym momencie dostarczano książki ponad stu tysiącom czytelników. Chłonąc książkę należy pamiętać, że wschodnie Kentucky pozostaje jednym z najpiękniejszych, ale i też najbardziej ubogich miejsc w Stanach Zjednoczonych. To pozwala zrozumieć specyficzny klimat rejonu i pojąć fakt, że dowóz książek i wszelakiej literatury, wymagał od bohaterek nie lada trudu, zwłaszcza wtedy, kiedy nie były przyjaźnie witane przez gospodarzy domów . Lekturę umilają przepiękne opisy miejsc, które urastając do rangi prawdziwej uczty, dostarczają niesamowitych wrażeń, a przekazywane plastycznym językiem autorki powodują, że czytelnik czuje się tak jakby miał je przed oczami.


„Wiesz, co jest najgorsze, kiedy mężczyzna cię bije?[…]nie ból. To, że natychmiast uświadamiasz sobie prawdziwą sytuację kobiety. Nie ważne, że jesteś inteligenta i umiesz dowodzić swoich racji, nieważne, że zwyczajnie jesteś od niego lepsza. Uświadamiasz sobie, że zawsze może cię uciszyć pięścią. Tak po prostu.”**

Moyes w swojej powieści porusza także temat małżeństwa. Kreśli rolę mężczyzny, któremu kobieta powinna być posłuszną. Angielka Alice jest przykładem tej, która została wysłana przez rodziców, by poślubić obcego sobie człowieka, Amerykanina.  Moyes pokazuje jak można być nierozumianym i samotnym w związku. Jak potoczą się losy Alice? Jeżeli jesteście ciekawi koniecznie sięgnijcie po „Światło w środku nocy”.

Ponad pięciuset stronicowa książka nie należy do łatwych i lekkostrawnych. Jednak w moim odczuciu ta propozycja wydawnicza jest bardzo ciekawa i wartościowa, mimo, że akcja dzieje się  w latach 30 - stych XX wieku. Jeśli miałabym wskazać minusy powieści to jest to zbyt wolny rozwój akcji. Nie ukrywam, że początkowo trudno mi się czytało, nie potrafiłam się odnaleźć w tamtych trudnych czasach. Dopiero po jakimś czasie książka mnie zaciekawiła do tego stopnia, że nie potrafiłam jej odłożyć.

Moyes napisała wspaniałą powieść o sile kobiet, na pozór podobnych, ale jednocześnie bardzo różnych. Z wielkim zainteresowaniem śledziłam losy Alice, głównej bohaterki. To właśnie ona w moich oczach zyskała najwięcej, przede wszystkim dlatego, że potrafiła wyrażać swoje zdanie, nawet wtedy kiedy nie podobało się ono jej mężowi i teściowi, któremu nie dało się sprzeciwić. Oczywiście zmiana postawy Alice okupiona została cierpieniem, ostracyzmem i skazaniem na pośmiewisko. Moyes posługując się Alice chce pokazać czytelnikowi, że nic nie przychodzi w życiu łatwo, a o swoje prawdziwe szczęście należy zawalczyć. Nawet jeśli wiąże się to z narażeniem innym, często rodzinie i najbliższym…

„Ta biblioteka w Louisville była dla kolorowych .[…]Nie mogę pracować w bibliotece dla białych."*** 


Czytając lekturę zainteresował mnie szczególnie los Sophie, kobiety o ciemnej karnacji, która prowadziła bibliotekę. Jest to kolejny ważny temat poruszony przez Moyes. W tym miejscu należy sobie uświadomić, że kiedyś Afroamerykanie byli tylko „kolorowymi” i nie mieli takich samych praw jak „biali”. Dlatego tym bardziej i to z wielkim zaciekawieniem  zanurzyłam się w historię Sophie. Nie będę tutaj zdradzać wszystkiego, jednak zachęcam Was do bliższego poznania tej niezwykle sumiennej, rzetelnej i pracowitej bohaterki.

Prócz piętnującego okrutnie rasizmu, Moyes porusza też temat ograniczonego prawa kobiet. W sposób bardzo realistyczny opisuje również problemy, którymi żyli mieszkańcy Baileyvie. Mowa tu o brutalnym traktowaniu górników, rozbijaniu związków zawodowych, okaleczaniu mężczyzn i warunkach w którym przyszło im pracować. To ważne tematy, nierzadko ponadczasowe, a niektóre niosą się szerokim echem po dzisiejsze czasy. 




Światło w środku nocy nie należy do tego kanonu lektur które opowiadają o miłości, chociaż akurat ten wątek jest tu obecny. Zachęcam Was do porównania uczucia które łączyło Alice z Bennetem, z tym które połączyło Margery i Svena. 





Jeśli chcecie przeżyć fantastyczną przygodę prowadzącą przez dzikie szlaki, koniecznie sięgnijcie po „Światło w środku nocy”. Moyes zabierze każdego z Was w miejsca wyjątkowe, dziewicze, zapadające głęboko w pamięć.

Przypisy:
*J.Moyes: Światlo w środku nocy, Wydawnictwo Znak literanova, Kraków, 2020, s. 63
** Tamże, s. 278
***Tamże, s. 127

Za możliwość przeczytania i zrecenzowania bardzo dziękuje Wydawnictwu Znak.
Polecam,
Katja


7 komentarzy:

  1. Nie czytałam jeszcze żadnej z ksiazek tej autorki. Pora nadrobić zaległości.
    Pozdrawiam 😀
    www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomimo pozytywnych recenzji, do książek Jojo Moyes podchodzę z dozą ostrożności. jedne jej książki mi się podobają, drugie nie koniecznie. Może i z czasem po ten tytuł sięgnę.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniała powieść, która mnie pochłonęła. Rewelacyjny wątek konnych bibliotek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa recenzja 😊. Skusiłaś mnie Katju 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Wątek konnych bibliotek bardzo mnie zaciekawił wiec chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Obwoźna biblioteka i lata 30. to ciekawe połączenie :) na pewno nadają powieści klimatycznego nastroju. Ciekawa propozycja.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ciekawa propozycja.Lubię książki,które wnoszą ciekawe informacje geograficzne,historyczne.A jeśli to wszystko okraszone jest wątkiem z życia wziętym to tym bardziej powieść jest interesująca.

    OdpowiedzUsuń