Długi weekend trwa. Zapewne wielu z Was nadal się
urlopuje, lub najzwyczajniej korzysta z wolnego czasu. I bardzo dobrze,
ponieważ jest to doskonała chwila na to, aby odetchnąć, na przykład w
towarzystwie ulubionej i długo wyczekiwanej powieści. Dzisiaj bardzo serdecznie
chciałabym Was zaprosić do świata bohaterów stworzonych przez Ewe Maję
Maćkowiak, w jej najnowszej powieści pt”. To nie koniec świata”.
„Moją intencją jest, abyś
odnalazł prawdziwego siebie. Jeśli więc pragniesz odkryć Odcisk Swojej Duszy,
zapraszam Cię w podróż….”*
Zauroczona debiutem autorki zatytułowanym ”Na koniec świata”, z wielką niecierpliwością wyczekiwałam dalszych perypetii
poznanych bohaterów książki, z którymi zdążyłam się nawet zaprzyjaźnić. Z dużą
uwagą zatem śledziłam nowości Wydawnictwa Szara Godzina. Ogromnie się
ucieszyłam, kiedy pewnego dnia otworzyłam przesyłkę od wspomnianego
wydawnictwa. W białej kopercie znajdowała się najnowsza książka Maćkowiak pt.”
To nie koniec świata”. To znaczyło tylko jedno. Czas z tą powieścią nie będzie
stracony. I nie był…
„Kiedy wydaje ci się, że
właśnie wszystko się skończyło, i myślisz, ze twój świat wali się w gruzy,
wtedy odkrywasz, że to nie koniec świata, bo w życiu tak jest, że coś się
kończy, by ustąpić miejsca czemuś nowemu.” **
Powieść ujęła mnie już słowami zawartymi powyżej,
stanowiącymi motto, które stało się pięknym prologiem i
zaproszeniem do świata bohaterów. Moją uwagę przykuło także niezwykle
interesujące i niebanalne nazewnictwo rozdziałów powieści, którymi
posłużyła się autorka i to właśnie one dopełniły chęć zaczytania się w
„To nie koniec świata”.
„Łapacze chwil. Są po to,
żeby łapać chwile. Każdą…Te łapacze to taki amulet.”***
Sielsko, anielsko błogo…dom na końcu
świata? Czy w nim jest pełnia szczęścia??
Jak się okazuje życie nigdy nie jest jednobarwne,
a blaski i cienie codzienności widoczne są wszędzie, również u Haliny,
która zmagając się z rolą matki, przekonuje się na własnej skórze, że
macierzyństwo nie zawsze jest stanem radosnym. Z błogostanu sprowadza nas
na ziemię szczególnie wtedy, gdy nie można liczyć na swojego partnera. Młoda
kobieta doświadcza równocześnie wielu przykrości ze strony mężczyzny. Co kryje
się pod zasłoną czasu spędzonego w pracy? Jak potoczą się losy Haliny i czy
prawda, którą usłyszy od swojej przyjaciółki dostatecznie nią wstrząśnie?? Czy
długo skrywane kłamstwo, pozwoli podjąć kobiecie właściwą decyzję?
„Ludzie to som jednak dziwne. Zamiast żyć, to czekajom na lepsze
czasy.Wstajom rano i już się wieczora doczekać nie mogą. Jak zima, to by lata
chcieli. Jak słonko wreszcie przyjdzie, to jesieni im się chce, naszej,
polskiej, złotej. I tak czekajom na ten moment, na ten dzień, na tom godzine,
na cud.”****
Autorka w „To nie koniec świata”,
przychodzi do czytelnika z ogromnym wachlarzem emocji, związanych
głównie z codziennością, czyli wszelkimi radościami i smutkami.
Posługując się piękną polszczyzną, stopniowo wprowadza nas do życia Haliny,
Bogusławy, Basi oraz Rzepkowej, która swoimi mądrościami i cennymi życiowymi
radami, staje się nie tylko doradcą, ale przede wszystkim prawdziwym
przyjacielem. Uważam, że każdy z nas powinien obligatoryjnie mieć taką osobę, która
nie tylko podniesie na duchu, ale i skarci, zwłaszcza wtedy, gdy nie czerpiemy
korzyści z upływającego życia i nie potrafimy cieszyć się z tego, co
przynosi nowy dzień. Niezmiennie czekamy na szczęście, pisane przez duże
„Sz”, nie zauważając tego małego, które jest na wyciągnięcie ręki. W tej
powieści odbiorca wraz bohaterami, dosłownie zmaga się z problemami
zdrowotnymi, przeżywa rozterki miłosne, staje się świadkiem zdrady i tajemnic,
oraz perfidnych kłamstw, które wracają jak bumerang…
Pisarka również w tej części kładzie nacisk na osiągnięcie
wewnętrznego zadowolenia, które słusznie upatruje w prostocie życia. W
książce znajdziemy też odniesienia do medycyny naturalnej, uzdrawiającej mocy
różnego rodzaju ziół, czy też praktykowania zdrowych nawyków jedzeniowych. Wczytując się w powieść, niejednokrotnie zastanawiałam się nad
tym, co tak naprawdę mnie czytelnikowi, autorka chce powiedzieć?
Niewątpliwie, ta niewielka objętościowo książka staje się pewnego rodzaju
dialogiem pomiędzy czytelnikiem a bohaterami i zdecydowanie ma tu miejsce
interakcja. Dzięki wartościowej treści, ukazującej losy osób
występujących u Maćkowiak, książka należy do tych, które zostają na długo
w pamięci.
„Człowiek musi mieć miejsce,
do którego będzie wracał. Musi mieć człowieka, do którego będzie wracał." *****
Jak to w powieściach bywa i w tej pojawia się
wątek miłosny. Jednak nie tyczy się on wyłącznie młodych bohaterów, ale też
Bogusi, która ma już parę wiosen na karku. W związku z tym, w głowie
kobiety pojawiają się liczne pytania bez odpowiedzi, narastają obawy i
wątpliwości. Uważam, że jest to bardzo wartościowy wątek, ponieważ autorka
organoleptycznie udowadnia, że na miłość nigdy nie jest za późno, a każdy
potrzebuje kogoś, do kogo z przyjemnością będzie wracał.
Na koniec chciałabym się podzielić pewną
dygresją. Niesamowicie zainteresował mnie jeszcze jeden wątek, który poświęcony
jest tworzeniu łapaczów snów, oraz robieniu odcisków duszy. Zachęcam
bliższemu przypatrzeniu się tej tematyce, oraz odwiedzenia strony www.
mocnaja.blogspotcom. Jestem pewna, że nie będzie to stracony czas.
Podsumowując dzisiejsze przemyślenia, śmiało mogę
napisać, że „To nie koniec świata” należy do literatury o szukaniu samego
siebie, o relacjach z drugim człowiekiem. To w końcu powieść podszyta dawką
dobrego humoru, który umiejętnie wpleciony w fabułę powieści, staje
się urozmaiceniem tematów nieco trudniejszych, poważnych. Nie wiem jak Wy, ale
ja z ogromną niecierpliwością czekam na trzecią część sagi zatytułowaną
"Miłość na końcu świata”. Wyczerpując temat, w tym miejscu zakończę moją
recenzję, ale przecież... to nie koniec świata;).
Książka została przeczytana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Szara Godzina
Powieść została przeczytana w ramach wyzwań : 52 książki
Przypisy:
*E.M. Maćkowiak: "To nie koniec świata", Wydawnictwo Szara Godzina, Katowice, 2019, s. 104
**Tamże, s. 5
***Tamże, s. 105
****Tamże, s. 126
*****Tamże, s. 135
Polecam,
Katja
Pięknie dziękuję za recenzję i słowa, które dodają piór do skrzydeł. Serdeczności zostawiam Ewa Maja Maćkowiak.
OdpowiedzUsuńMoże w wolniejszej chwili się skusze.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Kusisz Katju. Muszę kupić wszystkie części 😊
OdpowiedzUsuńJa jestem bardzo ciekawa trzeciej części. Na pewno ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńMam w planach poznanie tej serii 😊
OdpowiedzUsuńHmm interesujące... czasami takie książki są słabe, jednakże skoro piszesz, że warto przeczytać... może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńPoczekam na trzecią część i dopiero przeczytam całość,
OdpowiedzUsuńBardzo ładna, nastrojowa okładka i choćby dla niej chętnie zajrzałbym do treści :)
OdpowiedzUsuńCzytałam pierwszy tom i bardzo mi się podobał .Ale teraz poczekam na część trzecią i wówczas przeczytam całość .Wielotomowe powieści by nie gubić wątków najlepiej czytać „hurtem”.
OdpowiedzUsuńJa również poczekam na trzeci tom bo coraz częściej "łapię " się na tym,że czytając ostatni tom zapomniałam co było w pierwszym :-(((
OdpowiedzUsuń