sobota, 17 sierpnia 2019

"To nie koniec świata"- Ewa Maja Maćkowiak

Witajcie!!



Długi weekend trwa. Zapewne wielu z Was nadal się urlopuje, lub najzwyczajniej korzysta z wolnego czasu. I bardzo dobrze, ponieważ jest to doskonała chwila na to, aby odetchnąć, na przykład w towarzystwie ulubionej i długo wyczekiwanej powieści. Dzisiaj bardzo serdecznie chciałabym Was zaprosić do świata bohaterów stworzonych przez Ewe Maję Maćkowiak, w jej najnowszej powieści pt”. To nie koniec świata”.




„Moją intencją jest, abyś odnalazł prawdziwego siebie. Jeśli więc pragniesz odkryć Odcisk Swojej Duszy, zapraszam Cię w podróż….”*
  
Zauroczona debiutem autorki zatytułowanym ”Na koniec świata”, z wielką niecierpliwością wyczekiwałam dalszych perypetii poznanych bohaterów książki, z którymi zdążyłam się nawet zaprzyjaźnić. Z dużą uwagą zatem śledziłam nowości Wydawnictwa Szara Godzina. Ogromnie się ucieszyłam, kiedy pewnego dnia otworzyłam przesyłkę od wspomnianego wydawnictwa. W białej kopercie znajdowała się najnowsza książka Maćkowiak pt.” To nie koniec świata”. To znaczyło tylko jedno. Czas z tą powieścią nie będzie stracony. I nie był…



„Kiedy wydaje ci się, że właśnie wszystko się skończyło, i myślisz, ze twój świat wali się w gruzy, wtedy odkrywasz, że to nie koniec świata, bo w życiu tak jest, że coś się kończy, by ustąpić miejsca czemuś nowemu.” **


Powieść ujęła mnie już słowami zawartymi powyżej, stanowiącymi motto, które stało się pięknym prologiem i zaproszeniem do świata bohaterów. Moją uwagę przykuło także niezwykle interesujące  i niebanalne nazewnictwo rozdziałów powieści, którymi posłużyła się autorka i to właśnie one dopełniły chęć zaczytania się  w „To nie koniec świata”.
   



„Łapacze chwil. Są po to, żeby łapać chwile. Każdą…Te łapacze to taki amulet.”***  


Sielsko, anielsko błogo…dom na końcu świata? Czy w nim jest pełnia szczęścia??

Jak się okazuje życie nigdy nie jest jednobarwne, a blaski i cienie codzienności widoczne są wszędzie, również  u Haliny, która zmagając się z rolą matki, przekonuje się na własnej skórze, że macierzyństwo nie zawsze  jest stanem radosnym. Z błogostanu sprowadza nas na ziemię szczególnie wtedy, gdy nie można liczyć na swojego partnera. Młoda kobieta doświadcza równocześnie wielu przykrości ze strony mężczyzny. Co kryje się pod zasłoną czasu spędzonego w pracy? Jak potoczą się losy Haliny i czy prawda, którą usłyszy od swojej przyjaciółki dostatecznie nią wstrząśnie?? Czy długo skrywane kłamstwo, pozwoli podjąć kobiecie właściwą decyzję?
  



„Ludzie to som jednak dziwne. Zamiast żyć, to czekajom na lepsze czasy.Wstajom rano i już się wieczora doczekać nie mogą. Jak zima, to by lata chcieli. Jak słonko wreszcie przyjdzie,  to jesieni im się chce, naszej, polskiej, złotej. I tak czekajom na ten moment, na ten dzień, na tom godzine, na cud.”****

Autorka w „To nie koniec świata”,  przychodzi do czytelnika z  ogromnym wachlarzem emocji, związanych głównie z codziennością, czyli  wszelkimi radościami i smutkami. Posługując się piękną polszczyzną, stopniowo wprowadza nas do życia Haliny, Bogusławy, Basi oraz Rzepkowej, która swoimi mądrościami i cennymi życiowymi radami, staje się nie tylko doradcą, ale przede wszystkim prawdziwym przyjacielem. Uważam, że każdy z nas powinien obligatoryjnie mieć taką osobę, która nie tylko podniesie na duchu, ale i skarci, zwłaszcza wtedy, gdy nie czerpiemy korzyści z upływającego życia i nie  potrafimy cieszyć się z tego, co przynosi nowy dzień. Niezmiennie  czekamy na szczęście, pisane przez duże „Sz”, nie zauważając tego małego, które jest na wyciągnięcie ręki. W  tej powieści  odbiorca wraz bohaterami, dosłownie zmaga się z problemami zdrowotnymi, przeżywa rozterki miłosne, staje się świadkiem zdrady i tajemnic, oraz perfidnych kłamstw, które wracają jak bumerang…


Pisarka  również w tej części kładzie nacisk na osiągnięcie wewnętrznego zadowolenia, które słusznie upatruje w prostocie życia. W książce znajdziemy też odniesienia do medycyny naturalnej, uzdrawiającej mocy różnego rodzaju ziół, czy też praktykowania zdrowych nawyków jedzeniowych. Wczytując się w powieść, niejednokrotnie zastanawiałam się nad tym, co tak naprawdę  mnie czytelnikowi, autorka chce powiedzieć? Niewątpliwie, ta niewielka objętościowo książka staje się pewnego rodzaju  dialogiem pomiędzy czytelnikiem a bohaterami i zdecydowanie ma tu miejsce interakcja.  Dzięki wartościowej treści, ukazującej losy osób występujących u Maćkowiak, książka  należy do tych, które zostają na długo w pamięci.

„Człowiek musi mieć miejsce, do którego będzie wracał. Musi mieć człowieka, do którego będzie wracał." *****

Jak to w powieściach bywa i w tej pojawia się wątek miłosny. Jednak nie tyczy się on wyłącznie młodych bohaterów, ale też Bogusi, która ma już parę wiosen na karku.  W związku z tym, w głowie kobiety pojawiają się liczne pytania bez odpowiedzi, narastają obawy i wątpliwości. Uważam, że jest to bardzo wartościowy wątek, ponieważ autorka organoleptycznie udowadnia, że na miłość nigdy nie jest za późno, a każdy potrzebuje kogoś, do kogo z przyjemnością będzie wracał.


Na koniec chciałabym się podzielić pewną dygresją. Niesamowicie zainteresował mnie jeszcze jeden wątek, który poświęcony jest tworzeniu łapaczów snów, oraz robieniu odcisków duszy.  Zachęcam bliższemu przypatrzeniu się tej tematyce, oraz odwiedzenia strony www. mocnaja.blogspotcom. Jestem pewna,  że nie będzie to stracony czas.






Podsumowując dzisiejsze przemyślenia, śmiało mogę napisać, że „To nie koniec świata” należy do literatury o szukaniu samego siebie, o relacjach z drugim człowiekiem. To w końcu powieść podszyta dawką dobrego humoru, który umiejętnie wpleciony w fabułę powieści,  staje się urozmaiceniem tematów nieco trudniejszych, poważnych. Nie wiem jak Wy, ale ja z ogromną niecierpliwością czekam na trzecią  część sagi zatytułowaną "Miłość na końcu świata”. Wyczerpując temat, w tym miejscu zakończę moją recenzję, ale przecież... to nie koniec świata;). 




Książka została przeczytana dzięki uprzejmości Wydawnictwa Szara Godzina

 


Powieść została przeczytana w ramach wyzwań : 52 książki


Przypisy:
*E.M. Maćkowiak: "To nie koniec świata", Wydawnictwo Szara Godzina,  Katowice, 2019, s. 104
**Tamże, s. 5
***Tamże, s. 105
****Tamże, s. 126
*****Tamże, s. 135
 


Polecam,
Katja

10 komentarzy:

  1. Pięknie dziękuję za recenzję i słowa, które dodają piór do skrzydeł. Serdeczności zostawiam Ewa Maja Maćkowiak.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kusisz Katju. Muszę kupić wszystkie części 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jestem bardzo ciekawa trzeciej części. Na pewno ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam w planach poznanie tej serii 😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm interesujące... czasami takie książki są słabe, jednakże skoro piszesz, że warto przeczytać... może się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Poczekam na trzecią część i dopiero przeczytam całość,

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo ładna, nastrojowa okładka i choćby dla niej chętnie zajrzałbym do treści :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam pierwszy tom i bardzo mi się podobał .Ale teraz poczekam na część trzecią i wówczas przeczytam całość .Wielotomowe powieści by nie gubić wątków najlepiej czytać „hurtem”.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja również poczekam na trzeci tom bo coraz częściej "łapię " się na tym,że czytając ostatni tom zapomniałam co było w pierwszym :-(((

    OdpowiedzUsuń