Idealną odskocznią od literatury
typowo kobiecej, są wszelkiego rodzaju kryminały, powieści sensacyjne oraz
thrillery. Jednak nie ukrywam, że książka z tego gatunku musi być na swój
sposób wyjątkowa i mieć to coś, co spowoduje, że sięgnę właśnie po nią. Dla
jednych będzie to medialne nazwisko pisarza, dla innych inspirujący tytuł
powieści. A dla mnie?
Nie umiem wytłumaczyć, co tak do
końca skłoniło mnie, do sięgnięcia po najnowszą powieść Anny Potyry
pt. „Pchła”. Owszem, krótka nota znajdująca się na okładce bardzo mnie
zaciekawiła, zainspirował również sam tytuł. Ale gdy zaczęłam czytać pierwsze
stronice książki dosłownie przepadłam! Już wiedziałam, że nie będzie się łatwo
oderwać od tej powieści... no i cóż... Wystarczyło raptem pół dnia i
część wieczoru zahaczającego o noc, by lektura „Pchły” była za mną.
Bywa, że kryminalny debiut, bo o
nim będę dziś pisać może być dobry, ale też nietrafiony. Może okazać się
idealny, lub odcisnąć w pamięci jako niewypał. Jaką książką zatem jest
„Pchła”?
„Starym Wyjadaczom” którzy nie
jeden kryminał już wchłonęli, „Pchła” raczej nie od razu wpadnie w oko.
Okładka, na której znajduje się rewolwer i pociski nie wyróżnia się niczym
szczególnym. Ktoś powie, że to taki "must have", oczywista sprawa w kryminale.
Jednak tu tytuł robi robotę... Zastanawia, intryguje, wierci dziurę w głowie i
nie daje spokoju. Dlaczego „Pchła”?
„Kiedy widzimy pchłę skaczącą po grzbiecie naszego psa, łapiemy ją w
palce i miażdżymy między paznokciami…” *
Motyw zbrodni może być różny-
zdrada, porachunki gangsterskie, majątki rodzinne, ale wojna? Czy aby na pewno
ten motyw jest właściwy dla powieści sensacyjnej?
„Rany się zabliźniły, odchodzą ostatni świadkowie tamtych wydarzeń.
Życie już dawno wróciło do normy. I dobrze! Proszę mi uwierzyć, że daleka
jestem od tego, żeby pielęgnować obraz męczeństwa, szukać winnych, żądać zadość
uczynienia. Nie pora na to. Cieszę się, że dziś ludzie mogą być szczęśliwi, że
mogą chodzić ulicami, nie oglądając się ze strachem przez ramię, że mogą spać
spokojnie. Tak powinno być. Złości mnie tylko jedno. Brak pokory. Gdyby ludzie
choćby przez jeden dzień zaznali tamtego piekła, zrozumieliby, że mają
wszystko.**
Temat wojny jest takim, który w
literaturze polskiej bardzo ochoczo wraca na stronice literatury, szczególnie
tej dla kobiet. Niewinna miłość, rozstanie, wojna, śmierć, to słowa które jak
bumerang pojawiają się w nieco lżejszych powieściach, z gatunku romans,
obyczaj. Tutaj jednak pojawił się w książce przeznaczonej dla wybranego
czytelnika.
Wigilia nie jest najlepszym
czasem na rozwiązywanie zagadek kryminalnych. Jednak to właśnie wtedy Adam
Lorenz, komisarz Wydziału Zabójstw, otrzymuje wezwanie. W jednym z mieszkań
zostaje zastrzelony młody mężczyzna. Jak się okazuje, miejsce zbrodni nie
przypomina tych, z którymi sam komisarz spotkał się podczas swojej
wieloletniej pracy. Nie ma śladów, nie ma motywu. Jest za to ofiara,
śnieżno biała róża i fotografia pozostawiona przez zabójcę. Jak się
okazuje, jest to też początek historii, która pod przykrywką zbrodni, opowiada
o niewinnych ludziach, którzy zginęli z rąk prześladowcy… Wierzcie mi,
uważam, że jest to genialny pomysł na powieść kryminalną, bowiem wiele osób
nosi w sobie żal i nienawiść do tego co zdarzyło się dziesiątki lat temu…
Przedwojenna broń, stara
fotografia….list? Co łączy te rzeczy ze sobą, jakim motywem kieruje się
zabójca? Wreszcie czy Lorentzowi uda się złapać mordercę?
„Ludzie z
zaburzeniami osobliwości nie wyróżniają się z tłumu. Wyglądają normalnie”***
Anna Potyra w moim odczuciu
stworzyła genialne dzieło, które jest godne zapamiętania. Mocni, charakterni
bohaterowie, mistrzowsko poprowadzona intryga, liczne zawirowania w śledztwie ,
wciągająca akcja i do tego rozwiązania, które nie śniły się najwytrawniejszym
koneserom literatury sensacyjnej. To jest to, co musi znaleźć się w książce
której można przypisać miano kryminału doskonałego!
Akcja „Pchły” toczy się bardzo
szybko. Tu nie ma czasu na odpoczynek. Pojawiają się kolejne motywy zbrodni,
kolejni podejrzani, kolejne listy , które przynoszą nowe
niewyjaśnione tajemnice. Czytelnik staje się świadkiem pracy komisarza,
profilerki, oraz sztabu policjantów. Potyra dokładnie opisuje
czynności wykonywane przy oględzinach ciała, oraz ujawnia tajemnice
śledztwa. Jest to bardzo interesujące, ponieważ odbiorca niemalże
uczestniczy w działaniach Lorenza, prowadząc w myślach swoje
własne śledztwo, typując kolejnych potencjalnych morderców.
Zaczytując się w powieści
dochodzimy do wniosku, że lista ofiar sporządzona przez zabójce nie ma
wspólnego mianownika, nie łączą ich ani więzy krwi, ani wspólna praca.
Jest jednak coś innego... zabójca perfekcyjnie wybiera tych, którzy
wiedzą co znaczy prawdziwie cierpieć…..
Czytając „Pchłę” wielokrotnie
zastanawiałam się, jakim kluczem kieruje się zabójca, jak długa jest lista
ofiar, czy Lorentzowi uda się w końcu złapać mordercę? A może zabójca okaże
się bardziej przebiegły niż komisarz? Nie bez kozery napiszę, że to świetny
kryminał, który wciąga aż po ostatnią stronę. Ale nie jest to typowy kryminał,
bo to książka z przesłaniem dla każdego z nas... by żyć w Wolnej Polsce,
musiało dojść do rzezi wielu milionów niewinnych ludzi i o tej prawdzie nigdy
nie należy zapominać. Historie wojenne łączą się z tymi współczesnymi, a
miejsca które wciąż istnieją na mapie Warszawy, stają się powrotem
do smutnej przeszłości.
„Ta ziemia nosiła już
miliony ludzi, którzy nie zasłużyli na cierpienie, a mimo to było ono
wszystkim, co los kiedykolwiek zapisał im w udziale. […] Czy myślisz, że twoje
cierpienie jest ważniejsze?”****
„Pchła” to mroczna powieść z
mrocznymi tajemnicami, która wciąga czytelnika w ciemną, niechcianą przeszłość
Warszawy i jakby nie było również Polski. Ukazuje bestialskie morderstwo, jakim
była egzekucja na Woli, która miała miejsce 5 sierpnia 1944 roku. To właśnie
wtedy zostało rozstrzelanych tysiące osób. Pewnie ktoś zapyta... i co w związku
z tym? Spuszczam zasłonę milczenia i odsyłam do książki...
Zaznaczam, że „Pchła” to powieść
bardzo obrazowa, a setki scen opisanych przez pisarkę działa na wyobraźnię
czytelnika i wywołuje wiele emocji, które wryją się w pamięć. Tekst jest tak obrazo twórczy, że nie da się tego „odrobaczyć”! Sceny zwieńczające
powieść, na ostatnich kartkach przyprawiają prawie o zawał...
Wydarzenia z historii przeplatane
ze współczesnością, jak również historia samego komisarza Lorenzta, którego
także spotkała osobista tragedia powodują, że książki nie da się tak po prostu
odłożyć. Niezwykle ciekawa, nietuzinkowa fabuła i genialny pomysł Potyry powodują,
że „Pchła” staje się powieścią, którą powinien przeczytać każdy.
Uważam, że książka Anny Potyry,
to kolejny diament na półce z polskimi kryminałami. Jak się okazuje, można
napisać doskonały kryminał bez niepotrzebnych wątków i rozwlekłej akcji. Można
zaprezentować wyjątkową powieść, która zainteresuje nie tylko fana
cięższego gatunku, ale także czytelnika, na codzień gustującego w literaturze
zdecydowanie kobiecej.
Czy powieść sensacyjna może być
lekcją wartościowej historii? Po lekturze „Pchły” z całą pewnością stwierdzam,
że jak najbardziej jest.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Zysk i S-ka.
Powieść została przeczytana w ramach wyzwań : 52 książki
Przypisy:
* A . Potryra, "Pchła", Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań, 2019, s. 184
**Tamże, s. 184
***Tamże, s. 206
****Tamże, s. 330
Polecam,
Katja
Woow. Kryminał i druga wojna światowa! Muszę to przeczytać. Dla mnie to gratka! 😊 Dziękuję Katju za polecenie
OdpowiedzUsuńDam szanse, zwłaszcza, że lubię kryminały.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Zaciekawiłaś mnie więc chętnie „Pchłę” przeczytam.
OdpowiedzUsuńJa zaliczam się do tych osób, które gustują bardziej w literaturze kobiecej, ale jak widzę książka mogłaby i mnie się spodobać 😊
OdpowiedzUsuńDobry kryminał warto przeczytać od czasu do czasu :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam "Pchłę". Świetny debiut autorki! - Ciekawa fabuła,szybka akcja i do końca trudno przewidzieć kto jest mordercą.
OdpowiedzUsuń:) muszę przeczytać, skoro taka wciągająca :)
OdpowiedzUsuń