czwartek, 7 maja 2020

"Talent jak lekarstwo"- Małgorzata Micuła . Autorka o swojej książce plus moje przemyślenia.

Witajcie,

Jakiś czas temu na blogu u Katji  pojawiły się "Opowiadania z Niewyspania"autorstwa Małgorzaty Micuły. Ta niewielką objętościowa książeczka Was bardzo zainteresowała. Świadectwem tego była ilość odsłon posta, komentarze i sam kontakt do  autorki. Dlatego dzisiaj chciałabym Wam zaprezentować kolejną propozycję, która wyszła spod pióra pisarki. Będzie to opowiastka, która zabierze Was w przeszłość. Usiądźcie wygodnie w swoich fotelach i zapoznajcie się z  "Talentem jak lekarstwo", który przybliży Wam sama Małgorzata Micuła. Zdjęcia, które dopełniają dzisiejszą recenzję pochodzą ze zbiorów prywatnych autorki.





 "Talent jak lekarstwo"- czy jest to książka na „każdą pogodę”?

Leży przede mną moja cienka książeczka z kolorową okładką, zawierająca 4 rozdziały oraz odręczne rysunki i reprodukcje kilku obrazów,  kluczowych dla jej treści. Co mogę o niej powiedzieć dziś, w tej rzeczywistości całkiem odmiennej od tego, co znam? Jak można ją zaprezentować teraz, 5 miesięcy po jej wydaniu? 

Jako autorka „Talentu jak lekarstwo” uważam, że książeczkę tę można czytać niezależnie od tego, czy za oknem jest słońce, czy deszcz. Niezależnie od tego, czy panuje w naszym życiu błogi spokój i dostatek, szaleje burza niepokoju o jutro, czy też trapi nas jakiś przewlekły smutek.



Wydałam ją w grudniu 2019 roku. Treść tej książki mogła pozostać w komputerze lub postaci wydruku - do wglądu jedynie dla najbliższych przyjaciół. Jednak stało się inaczej. Wydając ją, uznałam, że ma ona swoją misję… Podobnie było z„Opowiadaniami z Niewyspania”, które ukazały się w marcu 2019 roku.

Inspiracją do napisania „Talentu jak lekarstwo” były moje własne przemyślenia i refleksje, które powstawały ilekroć miałam kontakt z czymś pięknym, będącym jednocześnie dziełem rąk ludzkich. Zawsze wtedy przychodziły mi do głowy wyobrażenia człowieka będącego twórcą takich niepowtarzalnych przedmiotów i powstawała nieodparta chęć jego poznania, zadania kilku pytań, czy nawet przyjrzenia się samemu procesowi twórczemu. 


Przychodziły mi też do głowy różne pytania. Na ile takiego tworzenia można się nauczyć? Czym jest tajemnicza siła zwana talentem? Czym jest ta siła, która sprawia, że z pozoru zwykły ktoś zaczyna rzeźbić, malować, wyszywać, czy robić biżuterię na przykład. Taka twórczość, będąca jednocześnie autoportretem autora jest jego wypowiedzią, zaszyfrowaną w kolorach, kształtach i kompozycjach, która przyciąga wzrok, zaciekawia, zachwyca, czy intryguje. I czasem bywa tak, że niektóre uznane przez ekspertów dzieła profesjonalistów nie przemawiają tak, jak te skromne wytwory naznaczone talentem ich twórcy.

W mojej książce spróbowałam nakreślić słowem i ołówkiem postać utalentowanej Krystiany, która może zaciekawić, a może nawet zachwycić. Celowo, nie podjęłam się odpowiedzi na pytanie, czym jest talent, tylko pokazałam go w działaniu, na przykładzie życiowych perypetii mojej bohaterki. Postać ta pasowała mi do dawniejszych czasów, gdy uzyskanie wykształcenia i realizowanie swoich pasji nie było takie łatwe jak dziś, szczególnie dla dziewcząt z biednych rodzin. Dlatego akcja książki rozgrywa się przełomie XIX i XX wieku. 



Już zaczynając pisać pierwszy rozdział, wiedziałam jak wygląda moja bohaterka. Wiedziałam jednocześnie, że czytelnicy potrzebują jej namacalnego wizerunku, a nie tylko tej wyobrażonej wizji na podstawie opisów. Zaczęłam więc szukać obrazu, który by pasował do mojej Krystiany. Intuicja podpowiadała mi, że on gdzieś istnieje, tylko trzeba go poszukać. Szukałam i dość szybko znalazłam w Internecie pasujące obrazy. Ciekawe, że wizerunki obu moich kobiecych postaci znalazłam u jednego autora o nazwisku Charles - Amable Lenoir, który tworzył we Francji, mniej więcej w tym czasie, w którym toczy się akcja mojej powiastki. Tak po prostu wyszło i nie było to zaplanowane. 

I tak, mój książkowy „obraz w złotej ramie” zawiera portret jego autorstwa zatytułowany „The Pink Rose”, a moją Krystianę z okładki znalazłam na jego obrazie „The Cherry Picker”. Oba te dzieła mistrza Lenoira mają w sobie to coś, co sprawiło, że nie miałam żadnych wątpliwości kogo przedstawiają i zaniechałam dalszych poszukiwań wśród malarskich dzieł.




Dlaczego właśnie teraz zdecydowałam się napisać kilka słów o tej książce dla szerszego grona odbiorców? Nadmienię, że to, co właśnie czytacie, zostało przeze mnie napisane specjalnie na tego bloga, z myślą o jego bywalcach i miłośnikach książek.

Myślę, że sięganie do przeszłości może być relaksujące i wręcz leczące dla każdego z nas, tak  jak np. oglądanie starych, klimatycznych zdjęć, odwiedzanie miejsc, w których przeżyliśmy coś niezwykłego… W obecnym, trudnym czasie tego nam potrzeba – chwilowego wyciszenia i uspokojenia, nawet wbrew napływającym z zewnątrz informacjom.

Może właśnie w tym trudnym czasie, czytelnik „Talentu jak lekarstwo” pozwoli się wciągnąć w wir tych małych wydarzeń, które miały tak ogromne znaczenie dla moich bohaterek i zapomni na chwilę o trapiących go obecnie problemach?

Może czytając zaduma się i porówna tamten skrawek opisanego świata sprzed lat z tym współczesnym światem, który sięga daleko poza dostępne bezpośrednio otoczenie? A może zacznie prowadzić Krystianę dalszą ścieżką życia, wymyśloną przez siebie? Może podejmie za nią ważne decyzje, mając inny pomysł na jej życie?  Może też pomyśli przy okazji o swoich wyborach życiowych? Byłabym z tego bardzo rada.

A tak na koniec, retoryczne pytanie. Czyż świat, w którym moglibyśmy się realizować nie jest światem wręcz idealnym? Móc realizować swoje pasje bez presji otoczenia, pośpiechu, dla przyjemności poniekąd. Pięknie to brzmi. Krystiana wolała taki właśnie świat. Czy zrobiła dobrze?
Czy talent rzeczywiście leczy i pomaga? Czy ta jego moc oddziałuje zarówno na innych ludzi, jak i na samego twórcę? Czy we współczesnym świecie warto realizować swoje pasje, choćby były one bardzo zwyczajne i dalekie od profesjonalizmu?
No właśnie…

Życzę twórczego zaczytania i polubienia mojej bohaterki oraz dobrych inspiracji do własnych działań tu i teraz, dziś i na przyszłość. 
                                                                                                  Małgorzata Micuła




"Talent jak lekarstwo" możecie je zamówić wraz z dedykacją u samej autorki. Zostawiam maila. Warto napisać : mmicula@o2.pl
Polecam Wam tą  wyjątkową  książeczkę, szczególnie na ten trudny czas…By nie zapomnieć o tym co najważniejsze, o tym co najpiękniejsze, o drugim człowieku, który jest wciąż obok.



Bardzo dziękuję Pani Małgorzacie Micule za  to, że zgodziła się przyjąć moje zaproszenie w moje blogowe progi i opowiedziała  czytelnikom  o tym co kryje "Talent jak lekarstwo".



Czy talentu można się nauczyć? Czy można odkryć nową siebie??

Są takie książki, które na długo, z jakiegoś powodu, pozostają z czytelnikiem. I wcale nie muszą to być powieści, tych autorów, których nazwiska  znamy z półek księgarskich. Wczoraj, wieczorową porą sięgnęłam po niewielką objętościowo książeczkę pt.”Talent jak lekarstwo” i przepadłam. Napisała ją Małgorzata Micuła, z pochodzenia krakowianka, z zawodu psycholog. Historia zawarta na stronach” Talentu jak lekarstwo” zabrała mnie w świat….wartościowy, piękny…ale też niespodziewany, zaskakujący! Dlaczego? Historia Kristiany skłoniła mnie do zastanowienia się nad sobą i nad talentem, który posiadam. Z kolei losy Emilianny na długo pozostaną w mojej pamięci. A obraz w złotej ramie okazał się nie lada zagadką. Książka zawiera niespodziankę w postacie odręcznych rysunków autorki dopełniających opowiedzianą historię.

Ta niebanalna, niewielkoobjętościowa książeczka sprawiła, że poczułam impuls napisania do autorki i podzielenia się moimi przemyśleniami.

Moi drodzy- ponieważ uważam, że „Talent jak lekarstwo” to książeczka, którą powinien przeczytać każdy z Was!

 POLECAM!

Katja

18 komentarzy:

  1. Jestem bardzo zainteresowana tą pozycją. Temat bardzo ciekawy i miły dla mnie😁 z pewnością się skuszę. Posiadam już "Opowiadania z niewyspania", które właśnie czytam. 😁 Z przyjemnością sięgnę po następna pozycję Pani Małgosi. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję pięknie:) Obie te książki, choć różnią się od siebie charakterem, ale jakoś tak pasują do siebie :)

      Usuń
  2. Na pewno książka przypadłaby mi do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Małgosiu, kolejny raz zachwyciłaś mnie swoim słowem i wrażliwością. Kolejny raz zaprosiłaś do swego świata. Kolejny raz wzruszyłaś i oczarowałaś. Przywołałaś piękne wspomnienia. Kolejny raz powiedziałaś, że można inaczej. Mam nadzieję, że Twoje piękne zdjęcia staną się zaproszeniem dla kolejnych Twoich czytelników. Mam nadzieję, że Twój talent, który jest prawdziwym lekarstwem dla duszy, jeszcze nieraz zachwyci, wzruszy. Jeszcze nieraz zabierze nas w ten lepszy świat. Świat wrażliwości i piękna. Małgosiu, bardzo Ci dziękuję za odwiedziny u Katji i Twój piękny tekst, który już sam w sobie stał się niby kolejną opowieścią.🌹 Katju, dziękuję za zaproszenie tak wyjątkowego dla mnie Gościa🌹

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażynko, dziękuję za tak serdeczne słowa:) Książka jest u Ciebie i to mnie bardzo cieszy :) Teraz przyszedł czas na to, by moja Krystiana wybrała się dalej w świat!

      Usuń
  5. I takie "książeczki" w dobie komputerów, pędzenia przez życie bez oglądania się za siebie, bezmyślnych lektur, to miód na serce. Z chęcią sięgnę. A forma tej recenzji była świetna. Autor opowiadający o własnym dziele, cudo. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z serca polecam i zachęcam do przeczytania. Autorka , nota bene skromna osôbka, nie wspomniała o pięknych ,zamieszczonych w środku rysunkach, ktôre własnoręcznie wykonała. Są piękne. Mają" duszę" i idealnie oddają klimat " Talentu jak lekarstwo". Polecam też " Opowiadania z Niewyspania"

      Usuń
    2. Te odręczne rysunki w środku książki to taka mała niespodzianka... Grażynko, dzięki za słowa od serca!

      Usuń
  6. Dzięki za tak miłe słowa:) Miód na serce - tego nam trzeba! Pokazałam trochę kuluarów tego mojego pisania, jak to było, skąd się wzięło i kto okazał się pomocny. Pisanie tej książki było dla mnie piękną przygodą i niezapomnianym czasem! Swoją drogą przy tej okazji sama odkryłam malarstwo Ch. Lenoira, który mnie zachwycił...

    OdpowiedzUsuń
  7. Małgosiu, mam nadzieję, że Krystiana powędruje do wielu domöw ,a ich mieszkańcom przyniesie wiele dobra i pięknych wzruszeń��

    OdpowiedzUsuń
  8. Oby tak się stało Grażynko :)))))

    OdpowiedzUsuń
  9. Gosia mile mnie zaskakujesz. Czytając recenzje o Twoich dziełach zastanawiam się skąd czerpiesz natchnienie do stworzenia takich opowiadań. Jesteś skromna a zarazem W i e l k a. Życzę zdrowia i dalszego rozwijania talentu. Zosia

    OdpowiedzUsuń
  10. Dzięki za Twój komentarz! Chyba mamy temat przewodni na jakieś spotkanko przy herbacie w miłym otoczeniu:) Oby było to możliwe już niedługo!

    OdpowiedzUsuń
  11. Obie książki napisane przez p. Małgorzatę przeczytałam. Gorąco polecam, szczególnie tym, którzy lubią nastroje pełne ciepła i zadumy.
    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  12. Dzięki za przypomnienie obu książek i zachętę!

    OdpowiedzUsuń