Witajcie,
Weekend to czas odpoczynku i relaksu.
Dlatego dzisiaj chciałabym abyście zrelaksowali się i miło spędzili czas,
zapoznając się z moją recenzją. Zapewne
zastanawiacie się jakiej książki będzie dotyczyć? Odpowiedź jest bardzo prosta,
bo dzisiejsza pozycja należy do kanonu tych ulubionych, do których będę wracać
zawsze wtedy, gdy nurtować mnie będzie pytanie, kim człowiek ma być dla
drugiego człowieka.
Zapraszam zatem do recenzji poświęconej
najnowszej powieści Agnieszki Jeż pt.” Taka miłość się zdarza”. Od razu może
uprzedzę, że dzisiejsze przemyślenia będą długie. Warto więc zaopatrzyć się w
wygodny fotel, kubek herbaty lub kawy i nieco
czasu… takiego wyłącznie dla siebie.
„Serce, czyli
głębia duszy, siedlisko uczuć. Pudełko różnej wielkości- u jednych większe, u
innych mniejsze; sfatygowane lub oszczędnie używane. Wpadają tam rozmaite
emocje, które serce najpierw samodzielnie, potem współpracując z rozumem,
ocenia i wkłada do odpowiednich przegródek.”*
Pióro Agnieszki Jeż poznałam
stosunkowo niedawno, zaczytując się w Jej książce, będącej częścią pierwszą trylogii pt. ”Serce z
szuflady”. Od samego początku, tj. od pierwszych jej rozdziałów, spodobał mi
się charakterny tok myślenia pisarki. Pomyślałam sobie, że z tej Agnieszki to
fajna i równa babka, która dokładnie wie co chce przekazać czytelnikowi, nawet
jeśli porusza trudne, często zamiatane, z prędkością światła pod dywan tematy. Publikując
tę recenzję mam nadzieję, że Pani pisarka nie będzie mi miała za złe tego sformułowania, gdyż naprawdę tak właśnie
pomyślałam.
Trwając uparcie w tym przekonaniu, z przyjemnością sięgnęłam po tom
drugi zatytułowany „Za siódmą górą”. Moje przemyślenia odnośnie tej części
możecie przeczytać tutaj. Ta powieść mnie bezceremonialnie wciągnęła i
pozostawiła ogromny niedosyt, kiedy to
okazało się, że na dalsze losy bohaterów będę musiała jeszcze trochę poczekać.
Tak więc ostatnia kartka sprawiła, że mój świat zawirował i zwariował, a
targające mną emocje domagały się lektury.
Aż w końcu stało się. Pamiętna
data 22.01.2020, kiedy to odbyła się premiera „Taka miłość się zdarza”, przyniosła
spełnienie i swego rodzaju ulgę. Ta
wyczekiwana przeze mnie publikacja, wyglądana co rusz na stronach Wydawnictwa
Filia, zaopatrzona w niezwykle wiosenną,
poprzez to piękną okładkę, w końcu znalazła się w moich rękach. Z ogromną
radością zabrałam się do jej czytania. Chyba dopiero wtedy zdałam sobie
naprawdę sprawę, jak „głodna” byłam dalszych losów Pań Majewskich, jak ciekawa
ich perypetii. Dlatego kiedy tylko zaczęłam czytać to przepadłam. To jedno
popołudnie stało się przepustką do świata bohaterów powieści „Taka miłość się
zdarza”.
Wiem, że wiele z Was nie lubi
książek obyczajowych, takich z dopiętą łatką „wyłącznie dla kobiet” i nie sięga
po nie bo gustuje w innych gatunkach. I bardzo dobrze. Trzeba mieć swój własny
gust. I absolutnie nie zamierzam tutaj nikogo zmuszać ani przekonywać, żeby
koniecznie sięgnął po cykl zatytułowany
„Dom pod Trzema Lipami”. Jednak w moim
odczuciu, trylogia Agnieszki Jeż jest niebanalnie unikatowa i ponad czasowa, a
już w szczególności tom trzeci.
Jak sami wiecie nie zawsze łatwo
jest kontynuować świetną passę i zaspokajając oczekiwania czytelników, wydać
kolejną dobrą, lub nawet jeszcze lepszą część powieści. Naprawdę ciężko tak kogoś
zainteresować na dłużej, gdyż wena większości
pisarzy wystarcza na jedną, maksymalnie dwie części. Nasza rozbudzona ciekawość
i duże oczekiwania, niestety zbyt często kończą się wyłącznie frustracją. Jednak
nie w przypadku Agnieszki Jeż. Nadmienię, że pisząc tę słowa kieruję się
wyłącznie przemyśleniami, płynącymi prosto z serca. Czuję, że autorka naprawdę trzyma formę, jest niezwykle kreatywna i ma swój oryginalny, autorski
styl. Mówi to co myśli poruszając wiele
trudnych, bolących i smutnych tematów, nierzadko strąconych w czeluści tabu, takich
jak Zespół Downa, alkoholizm, rozbita rodzina , akceptacja odmienności gejów, nie
pomija też tematu księży. Tak, właśnie chodzi o księży. Ale o tym za chwilę..
„[…]..No o tym
właśnie rozmawiamy. Że są sprawy, które wymykają się łatwemu osądowi, bo życie
jest bardziej złożone niż czerń i biel, wobec czego wybory nie są wcale
oczywiste. Że ocena czyichś decyzji nieczęsto bywa obiektywna. Że- i to jest
najistotniejsze- ostatecznie i tak
zostajemy sami- i z decyzją, i z życiem po jej podjęciu. To taka nauka
zaglądania w głąb siebie, choć bez ostatecznych, sztywnych wskazówek."**
Uważam, że „Taka miłość się
zdarza” to niezwykle wartościowa, ale przede wszystkim mądra książka. Mądra, bo
mądrze napisana, a treść wnikliwie przemyślana. Czytając ją zastanawiałam się,
w którym miejscu autorka się potknie, pomyli? Jednak nic takiego nie miało
miejsca. Miałam wrażenie, że z każdym kolejnym rozdziałem tematyka stawała się
ważniejsza, zahaczając m. in. o ciążę przed ślubem i podejście kościoła do związków
homoseksualnych. Agnieszka Jeż udowodnia, że można pisać o tych kwestiach w
sposób niezwykle światły, wartościowy, erudycyjny, ale przede wszystkim
neutralny, nie obrażający nikogo.
„Powiedziałaś, że przeszłość
nas kształtuje ale nie może nam zabierać teraźniejszości i przyszłości [..]
Teraz jesteśmy my. Ja i ty-najważniejsi. Wszystko inne to tylko dodatki.”***
W powieści pisarka bacznie
przypatruje się swoim młodym bohaterom, ich pięknej miłości, która została nieco
nadszarpnięta rydwanem… podejrzliwości , rodzącemu się na nowo zaufaniu, słowom
wypowiedzianym na głos i tych wyłącznie w myśli. Jednak i starszych nie skazuje
na literacki ostracyzm udowadniając, że nawet w wieku 60 plus można być
naprawdę szczęśliwym i radosnym, odsuwając na bok myśli, że wszystko co
dobre już się skończyło, będąc
„zapatrzonym w siebie […] z troską, delikatnością czułością…"****
Polecam dokładnie przestudiować
losy Babci Emilii i mocno wczytać się w perypetie szalonej Mamy Doroty, no i oczywiście poznać bliżej, główną bohaterkę
Klarę.
„Nowa Huta mnie fascynowała,
kiedy byłam dzieckiem, zwłaszcza gdy babcia pokazała mi jej zdjęcie zrobione z
lotu ptaka. Osiedle- a właściwie miasto w mieście- wyglądało jak misterna
makieta o wymyślnym wzorze. Wtedy widziałam tylko tysiące bloków, ulic i
uliczek, do których zjechali ludzie z całej Polski, by budować nowy, lepszy
świat.” *****
Czytając trzeci tom, dosłownie dałam
się porwać klimatowi powieści. Musicie
wiedzieć, że fabuła rozgrywa się w Krakowie, w Nowej Hucie, a tak się składa,
że od dziecka znam te miejsca, dlatego mogę potwierdzić, że wiele z nich istnieje
naprawdę. Opowieści Babci Emilii spowodowały, że mój rodzimy Kraków nabrał nieznanych mi dotąd barw i wręcz poznałam Go na nowo. Za przykład niech
posłuży bardzo interesujący opis Plant:
„Weszłam na Planty
Dieslowskie. Teraz pod ta nazwą krył się skromny pas zieleni, mocno ocieniony
przez drzewa. Kiedyś cały szeroki teren pomiędzy budynkami był przeznaczony na
zieleń miejską, ale z czasem jej ubywało, bo była oddawana pod rozrastającą się
infrastrukturę. Charakter tego miejsca był zupełnie inny niż Plant dookoła
Rynku. Niegdyś ten teren wydawał mi się magiczny, bo babcia opowiadała, że
dawniej biegło tędy koryto Wisły, które zasypano i utworzono właśnie planty.
Czar prysł, gdy babcia rozwinęła historię- Starą Wisłę zasypano, ponieważ po
ogromnej powodzi bardzo się zamuliła, a dodatkowo spływały tu nieczystości z
okolicznych domów, co w efekcie sprawiło, że zamiast rzeki krakowianie mieli
wylęgarnie cholery. Cmentarze regularnie się zapełniały jej ofiarami. To jednak
było w dziewiętnastym wieku […]******
Agnieszka Jeż rości sobie prawo i
wkrada się do świata swojej bohaterki Klary.
Na naszych oczach podpatruje jej poczynania, obnaża przemyślenia, pokazuje czyny
i podjęte decyzje. Zaczytując się w historię bohaterów czułam się tak, jakbym sama uczestniczyła w ich życiu.
Czyż sam ten fakt nie jest już fantastyczny?
Dlatego mając na uwadze, że całą tę historię zawdzięczamy wyłącznie wyobraźni
autorki, to jednak coś podpowiada mi, że
gro wątków mogło mierz odzwierciedlenie
w rzeczywistości. Pisarka z finezją prowadzi czytelnika przez ciąg wydarzeń, a
w odpowiednich momentach buduje pożądane napięcie. Potrafi rozśmieszyć, ale i
wzruszyć…I pogrozić palcem..
Wspominałam, że w powieści
pojawia się temat kościoła i podejścia księży. Wraz z autorką udamy się do
Bazyliki Bożego Ciała w Krakowie, aby tam bohaterowie mogli spotkać się z
niezwykle mądrym kaznodzieją. Nie będę tutaj niczego istotnego zdradzać,
jednak posłużę się ważnym cytatem, który obrazuje sens miłości,
a wypowiedziany jest właśnie przez księdza.
Książkę czyta się niesamowicie,
gwarantuję że obudzi w Was ogromne zainteresowanie. Głęboko wierzę, że ta
powieść będzie wysoko oceniana, bo po prostu na to zasługuje. „Taka miłość się
zdarza” to przykład książki, która ukazuje
szacunek do drugiego człowieka, oraz
prawdziwą miłość, która dojrzewa przez lata. Autorka jak prawdziwy przewodnik
poprowadzi przez malownicze uliczki Krakowa i pozwoli odsapnąć na zielonych Plantach. Ale nie tylko. Posługując
się obrazowym, plastycznym językiem, serwuje czytelnikowi pełen wachlarz doznań, które przeżyjecie nie tylko w
Krakowie, ale także Witowie i Poroninie. Będzie klimatycznie!
„Taka miłość się zdarza” to
historia , która zdarzyć się może. Czytając ją odkryłam wiele niezwykle
wartościowych słów, które ujęte w zdania , przytoczyłam w formie
cytatów. Bardzo żałuję, że to już ostatnie moje spotkanie z bohaterami, których
bardzo polubiłam, przede wszystkim za ich autentyczność. A teraz nic innego mi
nie pozostaje, jak wypatrywać kolejnej, mam nadzieję jeszcze ciekawszej, a na pewno równie pięknej, powieści Agnieszki Jeż.
Za możliwość przeczytania i
zrecenzowania bardzo dziękuje Wydawnictwu Filia.
Przypisy:
*A. Jeż: "Taka miłość się zdarza", Wydawnictwo Filia, Poznań, s. 6
**Tamże, s. 175
***Tamże, s.23
****Tamże, s. 150
*****Tamże, s. 108
******Tamże, s. 52
Polecam,
Katja
Faktycznie, długa recenzja ale nie dziwię się, bo też powstaje u mnie długi wywód, jeżeli książka na to zasługuje :) Co do "Taka miłość się zdarza", to chętnie bym ją przeczytała. :)
OdpowiedzUsuńDluga ale owocna. Skusiłaś mnie mimo że nie znam autorki
OdpowiedzUsuńLubię czytać książki, których akcja rozgrywa się w miejscach ,które znam, w których bywałam i bywam.Z przyjemnością przeczytam!
OdpowiedzUsuńPiękna recenzja. Chętnie przeczytam książki Pani Agnieszki. Dziękuję....
OdpowiedzUsuńSuper recenzja. Lubię czytać książki rodaków. Tę historię z przyjemnością poznam.
OdpowiedzUsuńPierwsze słyszę, zarówno o autorce, jak i o serii "Dom pod Trzema Lipami", jednak sądząc po Twojej recenzji - mój błąd, że nie słyszałam. Książka wydaje się być klimatycznie zadowalająca, lekka i naprawdę dobra, czego ostatnio trochę potrzebuję. Nie przepadam za obyczajówkami, wolę fantastykę, ale czasami ma się ochotę uciec do innego gatunku, choćby na chwilę. :)
OdpowiedzUsuńwww.pomistrzowsku.blogspot.com