niedziela, 2 lutego 2020

"Taka miłość się zdarza"- Agnieszka Jeż


Witajcie,

Weekend to czas odpoczynku i relaksu. Dlatego dzisiaj chciałabym abyście zrelaksowali się i miło spędzili czas, zapoznając się  z moją recenzją. Zapewne zastanawiacie się jakiej książki będzie dotyczyć? Odpowiedź jest bardzo prosta, bo dzisiejsza pozycja należy do kanonu tych ulubionych, do których będę wracać zawsze wtedy, gdy nurtować mnie będzie pytanie, kim człowiek ma być dla drugiego człowieka.



Zapraszam zatem do recenzji poświęconej najnowszej powieści Agnieszki Jeż pt.” Taka miłość się zdarza”. Od razu może uprzedzę, że dzisiejsze przemyślenia będą długie. Warto więc zaopatrzyć się w wygodny fotel,  kubek herbaty lub kawy i nieco czasu… takiego wyłącznie dla siebie.

„Serce, czyli głębia duszy, siedlisko uczuć. Pudełko różnej wielkości- u jednych większe, u innych mniejsze; sfatygowane lub oszczędnie używane. Wpadają tam rozmaite emocje, które serce najpierw samodzielnie, potem współpracując z rozumem, ocenia i wkłada do odpowiednich przegródek.”*

Pióro Agnieszki Jeż poznałam stosunkowo niedawno, zaczytując się w Jej książce,  będącej częścią pierwszą trylogii pt. ”Serce z szuflady”. Od samego początku, tj. od pierwszych jej rozdziałów, spodobał mi się charakterny tok myślenia pisarki. Pomyślałam sobie, że z tej Agnieszki to fajna i równa babka, która dokładnie wie co chce przekazać czytelnikowi, nawet jeśli porusza trudne, często zamiatane, z prędkością światła pod dywan tematy. Publikując tę recenzję mam nadzieję, że Pani pisarka nie będzie mi miała za złe  tego sformułowania, gdyż naprawdę tak właśnie pomyślałam.

Trwając uparcie w tym przekonaniu, z przyjemnością sięgnęłam po tom drugi zatytułowany „Za siódmą górą”. Moje przemyślenia odnośnie tej części możecie przeczytać tutaj. Ta powieść mnie bezceremonialnie wciągnęła i pozostawiła  ogromny niedosyt, kiedy to okazało się, że na dalsze losy bohaterów będę musiała jeszcze trochę poczekać. Tak więc ostatnia kartka sprawiła, że mój świat zawirował i zwariował, a targające mną emocje domagały się lektury.



Aż w końcu stało się. Pamiętna data 22.01.2020, kiedy to odbyła się premiera „Taka miłość się zdarza”, przyniosła spełnienie i swego rodzaju ulgę.  Ta wyczekiwana przeze mnie publikacja, wyglądana co rusz na stronach Wydawnictwa Filia,  zaopatrzona w niezwykle wiosenną, poprzez to piękną okładkę, w końcu znalazła się w moich rękach. Z ogromną radością zabrałam się do jej czytania. Chyba dopiero wtedy zdałam sobie naprawdę sprawę, jak „głodna” byłam dalszych losów Pań Majewskich, jak ciekawa ich perypetii. Dlatego kiedy tylko zaczęłam czytać to przepadłam. To jedno popołudnie stało się przepustką do świata bohaterów powieści „Taka miłość się zdarza”.

Wiem, że wiele z Was nie lubi książek obyczajowych, takich z dopiętą łatką „wyłącznie dla kobiet” i nie sięga po nie bo gustuje w innych gatunkach. I bardzo dobrze. Trzeba mieć swój własny gust. I absolutnie nie zamierzam tutaj nikogo zmuszać ani przekonywać, żeby koniecznie sięgnął po cykl  zatytułowany „Dom pod Trzema Lipami”.  Jednak w moim odczuciu, trylogia Agnieszki Jeż jest niebanalnie unikatowa i ponad czasowa, a już w szczególności tom trzeci. 



Jak sami wiecie nie zawsze łatwo jest kontynuować świetną passę i zaspokajając oczekiwania czytelników, wydać kolejną dobrą, lub nawet jeszcze lepszą część powieści. Naprawdę ciężko tak kogoś zainteresować na dłużej, gdyż  wena większości pisarzy wystarcza na jedną, maksymalnie dwie części. Nasza rozbudzona ciekawość i duże oczekiwania, niestety zbyt często kończą się wyłącznie frustracją.   Jednak nie w przypadku Agnieszki Jeż. Nadmienię, że pisząc tę słowa kieruję się wyłącznie przemyśleniami, płynącymi prosto z serca.  Czuję, że  autorka naprawdę trzyma formę, jest  niezwykle kreatywna i ma swój oryginalny, autorski  styl. Mówi to co myśli poruszając wiele trudnych, bolących i smutnych tematów,  nierzadko strąconych w czeluści tabu, takich jak Zespół Downa, alkoholizm, rozbita rodzina , akceptacja odmienności gejów, nie pomija też tematu księży. Tak, właśnie chodzi o księży. Ale o tym za chwilę..

„[…]..No o tym właśnie rozmawiamy. Że są sprawy, które wymykają się łatwemu osądowi, bo życie jest bardziej złożone niż czerń i biel, wobec czego wybory nie są wcale oczywiste. Że ocena czyichś decyzji nieczęsto bywa obiektywna. Że- i to jest najistotniejsze- ostatecznie i  tak zostajemy sami- i z decyzją, i z życiem po jej podjęciu. To taka nauka zaglądania w głąb siebie, choć bez ostatecznych, sztywnych wskazówek."**

Uważam, że „Taka miłość się zdarza” to niezwykle wartościowa, ale przede wszystkim mądra książka. Mądra, bo mądrze napisana, a treść wnikliwie przemyślana. Czytając ją zastanawiałam się, w którym miejscu autorka się potknie, pomyli? Jednak nic takiego nie miało miejsca. Miałam wrażenie, że z każdym kolejnym rozdziałem tematyka stawała się ważniejsza, zahaczając m. in. o ciążę przed ślubem  i podejście kościoła do związków homoseksualnych. Agnieszka Jeż udowodnia, że można pisać o tych kwestiach w sposób niezwykle światły, wartościowy, erudycyjny, ale przede wszystkim neutralny,  nie obrażający nikogo.

„Powiedziałaś, że przeszłość nas kształtuje ale nie może nam zabierać teraźniejszości i przyszłości [..] Teraz jesteśmy my. Ja i ty-najważniejsi. Wszystko inne to tylko dodatki.”***

W powieści pisarka bacznie przypatruje się swoim młodym bohaterom, ich  pięknej miłości, która została nieco nadszarpnięta rydwanem… podejrzliwości , rodzącemu się na nowo zaufaniu, słowom wypowiedzianym na głos i tych wyłącznie w myśli. Jednak i starszych nie skazuje na literacki ostracyzm udowadniając, że nawet w wieku 60 plus można być naprawdę szczęśliwym i radosnym, odsuwając na bok myśli, że wszystko co dobre  już się skończyło, będąc „zapatrzonym w siebie […] z troską, delikatnością czułością…"**** 



Polecam dokładnie przestudiować losy Babci Emilii i mocno wczytać się w perypetie szalonej Mamy Doroty, no i  oczywiście poznać bliżej, główną bohaterkę Klarę.

„Nowa Huta mnie fascynowała, kiedy byłam dzieckiem, zwłaszcza gdy babcia pokazała mi jej zdjęcie zrobione z lotu ptaka. Osiedle- a właściwie miasto w mieście- wyglądało jak misterna makieta o wymyślnym wzorze. Wtedy widziałam tylko tysiące bloków, ulic i uliczek, do których zjechali ludzie z całej Polski, by budować nowy, lepszy świat.” *****

Czytając trzeci tom, dosłownie dałam się porwać  klimatowi powieści. Musicie wiedzieć, że fabuła rozgrywa się w Krakowie, w Nowej Hucie, a tak się składa, że od dziecka znam te miejsca, dlatego mogę potwierdzić, że wiele z nich istnieje naprawdę. Opowieści Babci Emilii spowodowały, że mój rodzimy  Kraków nabrał nieznanych mi dotąd barw i  wręcz poznałam Go na nowo. Za przykład niech posłuży bardzo interesujący opis Plant:

„Weszłam na Planty Dieslowskie. Teraz pod ta nazwą krył się skromny pas zieleni, mocno ocieniony przez drzewa. Kiedyś cały szeroki teren pomiędzy budynkami był przeznaczony na zieleń miejską, ale z czasem jej ubywało, bo była oddawana pod rozrastającą się infrastrukturę. Charakter tego miejsca był zupełnie inny niż Plant dookoła Rynku. Niegdyś ten teren wydawał mi się magiczny, bo babcia opowiadała, że dawniej biegło tędy koryto Wisły, które zasypano i utworzono właśnie planty. Czar prysł, gdy babcia rozwinęła historię- Starą Wisłę zasypano, ponieważ po ogromnej powodzi bardzo się zamuliła, a dodatkowo spływały tu nieczystości z okolicznych domów, co w efekcie sprawiło, że zamiast rzeki krakowianie mieli wylęgarnie cholery. Cmentarze regularnie się zapełniały jej ofiarami. To jednak było w dziewiętnastym wieku […]******



Agnieszka Jeż rości sobie prawo i  wkrada się do świata swojej bohaterki Klary. Na naszych oczach podpatruje jej poczynania, obnaża przemyślenia, pokazuje czyny i podjęte decyzje. Zaczytując się w historię bohaterów czułam się  tak, jakbym sama uczestniczyła w ich życiu. Czyż sam ten fakt nie jest  już fantastyczny? Dlatego mając na uwadze, że całą tę historię zawdzięczamy wyłącznie wyobraźni autorki,  to jednak coś podpowiada mi, że gro  wątków mogło mierz odzwierciedlenie w rzeczywistości. Pisarka z finezją prowadzi czytelnika przez ciąg wydarzeń, a w odpowiednich momentach buduje pożądane napięcie. Potrafi rozśmieszyć, ale i wzruszyć…I pogrozić palcem..

Wspominałam, że w powieści pojawia się temat kościoła i podejścia księży. Wraz z autorką udamy się do Bazyliki Bożego Ciała w Krakowie, aby tam bohaterowie mogli spotkać się z niezwykle mądrym kaznodzieją. Nie będę tutaj niczego istotnego zdradzać, jednak  posłużę się  ważnym cytatem, który obrazuje sens miłości, a wypowiedziany jest właśnie przez księdza. 



Książkę czyta się niesamowicie, gwarantuję że obudzi w Was ogromne zainteresowanie. Głęboko wierzę, że ta powieść będzie wysoko oceniana, bo po prostu na to zasługuje. „Taka miłość się zdarza” to przykład książki, która ukazuje  szacunek do  drugiego człowieka, oraz prawdziwą miłość, która dojrzewa przez lata. Autorka jak prawdziwy przewodnik poprowadzi przez malownicze uliczki Krakowa i  pozwoli odsapnąć  na zielonych Plantach. Ale nie tylko. Posługując się obrazowym, plastycznym językiem, serwuje czytelnikowi pełen  wachlarz doznań, które przeżyjecie nie tylko w Krakowie, ale także Witowie i Poroninie. Będzie klimatycznie!

„Taka miłość się zdarza” to historia , która zdarzyć się może. Czytając ją odkryłam wiele niezwykle wartościowych słów, które ujęte w zdania , przytoczyłam w   formie cytatów. Bardzo żałuję, że to już ostatnie moje spotkanie z bohaterami, których bardzo polubiłam, przede wszystkim za ich autentyczność. A teraz nic innego mi nie pozostaje, jak wypatrywać kolejnej, mam nadzieję jeszcze  ciekawszej, a na pewno równie  pięknej, powieści Agnieszki Jeż.



Za możliwość przeczytania i zrecenzowania bardzo dziękuje Wydawnictwu Filia.

Znalezione obrazy dla zapytania wYDAWNICTWO fILIA

Przypisy:
*A. Jeż: "Taka miłość się zdarza", Wydawnictwo Filia, Poznań, s. 6
**Tamże, s. 175
***Tamże, s.23
****Tamże, s. 150
*****Tamże, s. 108
******Tamże, s. 52

Polecam,
Katja

6 komentarzy:

  1. Faktycznie, długa recenzja ale nie dziwię się, bo też powstaje u mnie długi wywód, jeżeli książka na to zasługuje :) Co do "Taka miłość się zdarza", to chętnie bym ją przeczytała. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dluga ale owocna. Skusiłaś mnie mimo że nie znam autorki

    OdpowiedzUsuń
  3. Lubię czytać książki, których akcja rozgrywa się w miejscach ,które znam, w których bywałam i bywam.Z przyjemnością przeczytam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękna recenzja. Chętnie przeczytam książki Pani Agnieszki. Dziękuję....

    OdpowiedzUsuń
  5. Super recenzja. Lubię czytać książki rodaków. Tę historię z przyjemnością poznam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwsze słyszę, zarówno o autorce, jak i o serii "Dom pod Trzema Lipami", jednak sądząc po Twojej recenzji - mój błąd, że nie słyszałam. Książka wydaje się być klimatycznie zadowalająca, lekka i naprawdę dobra, czego ostatnio trochę potrzebuję. Nie przepadam za obyczajówkami, wolę fantastykę, ale czasami ma się ochotę uciec do innego gatunku, choćby na chwilę. :)

    www.pomistrzowsku.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń