Mówią o nim polski Nicholas Sparks. To właśnie on, jak
żaden inny mężczyzna potrafi zajrzeć w głąb kobiecego serca. Ostatnio w moje
ręce, całkiem przypadkiem, wpadła najnowsza powieść Tomasza Kieresa pt.”Nie
pozwól mu odejść”. Barwna okładka przedstawiająca dwójkę ludzi, staje się
przedsmakiem pięknej, nietuzinkowej historii opisanej przez autora. Ale czy aby
na pewno? Czy miłość to synonim szczęścia? Zapraszam Was do pozostania ze mną i
zapoznania się z przemyśleniami na temat wspomnianej publikacji.
Kilka dni temu Wydawnictwo Filia zrobiło mi nie lada
niespodziankę. Pewnego popołudnia otrzymałam powieść, na którą wiele z Was
czeka i której sama jestem ciekawa. „Nie pozwól mu odejść” bo o tej publikacji
mowa, to trzecia już książka wydana przez Kieresa. Natomiast jeśli chodzi
o moją osobę, jest to pierwsze moje spotkanie z powieściami tego pisarza.
Bardzo ucieszyłam się wyciągając z białej koperty egzemplarz recenzencki
wspomnianej powieści, ponieważ poprzednia książka autora pt. „Zawsze będę przy
Tobie”, spotkała się z pozytywnym przyjęciem.
Przyznam się Wam, że będąc nastolatką zaczytywałam się w
książkach Nicholasa Sparska i nie ukrywam, że były one bliskie mojemu sercu.
Sięgając po „Nie pozwól mu odejść” cichutko zastanawiałam się, czym zaskoczy
mnie autor i czy uda mi się odnaleźć chociaż cząstkę tego, co przeżywałam
czytając bestsellery Sparksa.
„Kochać to podobno znaczy pozwolić odejść”. Takie
motto czytelnik może przeczytać na okładce najnowszej powieści autora. To
właśnie te słowa towarzyszyły mi podczas zapoznawania się z losami Leny i
Kamila, głównych bohaterów „Nie pozwól mu odejść”. Słowa, które początkowo
jawią się nam jako pozytywne, po dłuższym zastanowieniu nabierają nuty
negatywnej, aż w końcu zasługują wyłącznie na miano antonimów. Odpowiedź
na piętrzące się wątpliwości przychodziła jednak stopniowo, wraz z każdą
przeczytaną kartką najnowszego dzieła pisarskiego autora.
Ona i On, dwoje ludzi po przejściach. Ona po rozwodzie
wyrusza w podróż, aby się nieco zdystansować ii popatrzyć z boku na to, jak
(nie)poukładało się jej dotychczasowe życie. On z kolei wystawiony na
próbę czasu, stara się zerwać z przeszłością. Co połączy tych dwoje ? Czy
ludzie tacy jak Lena i Kamil, mogą być szczęśliwi i potrafić
prawdziwie pokochać ? Okazuje się, że jak najbardziej. Lena i Kamil doświadczają
uczucia, które przychodzi do nich niespodziewanie, bo w takim momencie, kiedy
żadne z nich nie szuka miłości. Ktoś w tym miejscu sobie pomyśli… kolejna
książka z niesamowicie prostą i przewidywalną fabułą. Nic bardziej
mylnego. Radzę nie osądzać książki, nie zapoznając się z jej treścią.
Autor doskonale zaplanował to, co dzieje się na łamach jego powieści, a
zakończenie... wbije niejednych w fotele!
Kieres w swojej powieści pokazuje, że każdy zasługuje na
uczucie, jednak aby ono przetrwało należy być szczerym. Czasami nawet do bólu.
Czytelnik czytając „Nie pozwól mu odejść”, spotyka się z doznaniem
nieplanowanym, niechcianym, jednocześnie bardzo sentymentalnym, które w
przypadku tych dwojga bohaterów przynosi euforię, ale też
i kolejny ciężar. Tajemnica goni tajemnicę, zaskoczenie i zdziwienie
to tutaj norma. Czy Kamil jest na pewno tym za kogo się podaje, czy Lena
dobrze robi, angażując się w kolejny związek?
Powieść Tomasza Kieresa czytało mi się dobrze. Ale
najbardziej zaskoczyła mnie druga połowa książki i samo jej
zakończenie, po którym czuję ogromny niedosyt. Autor doskonale potrafi
się bawić słowem i poniekąd czytelnikiem, zostawiając go z pewnymi
niedomówieniami, niedokończonymi zdaniami…i workiem pytań bez odpowiedzi.
Brawa należą się autorowi za kreacje bohaterów,
przedstawienie ich dojrzałej miłości. Uczucia, które wyrażane są nie tylko w
wytęsknionych słowach, ale także czynach. Myślę, że ta książka jest idealną
propozycją dla wszystkich tych czytelników, którym absolutnie w
literaturze nie przeszkadza opisana tu bliskość między dwojgiem
ludzi, bo zaznaczam, tej intymności znajdziecie tu sporo. Zasięgając
informacji na temat samego pisarza dowiedziałam się, że on sam uważa, że jest
niepoprawnym romantykiem. Sądzę, że ta natura pisarza jest mocno odczuwalna w
jego powieści, dlatego jest mocno przekonujący w tym, w jaki sposób zwracają
się do siebie bohaterowie książki, co myślą, czym się kierują. Kieres
potrafi zręcznie i dogłębnie zajrzeć w ukryte pragnienia kobiet, równocześnie
bez patosu odsłania tajemnice i sekrety mężczyzn. Książkę czyta się
szybko, tekst wciąga bardzo, nie da się jej odłożyć od tak. Koniecznie
uwzględnijcie to w planie Waszego dnia! Tak więc mimo, że ponad 300 stronicową
powieść przeczytałam w jeden wieczór, to jednak przesłanie zostanie ze mną na
długo…
Ktoś zapyta, czy „ Nie pozwól mu odejść” jest typowym
„romansem”? Myślę, że nie do końca. To także powieść psychologiczna, która
ukazuje zakamarki duszy, pragnienia ukryte na dnie serca każdego człowieka.
Kieres w tej publikacji przychodzi do czytelnika z pełnym wachlarzem emocji
takich jak zwątpienie, samotność, ból, rozpacz, ale także namiętność, czy
fascynacja drugim człowiekiem. Autor posługując się swoimi bohaterami pokazuje
przewrotność losu i nieuchronność tego, co niesie kolejny dzień.
Czy wobec tego istnieje właściwy czas na prawdziwą miłość? I czy miłość
to zawsze szczęście? Myślę, że tego dowiecie się sięgając po „Nie pozwól mu odejść”.
Za możliwość otrzymania egzemplarza do recenzji bardzo dziękuję Wydawnictwu Filia.
Powieść została przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki
Polecam,
Katja
Wow!! Wow!!Wow!!! Gorąco!! Gorąco!!! Katju, Twoja recenzja, potwierdza moje oczekiwanie na " najnowszego Kieresa" Dzięki wielkie🌹
OdpowiedzUsuńTo jedna z ciekawszych powieści traktujących o potrzebie miłości w życiu każdego człowieka.Trzeba przyznać,że autor doskonale zna psychikę kobiet,ich emocjonalne potrzeby i rozumie ,że kobieta ma nieco inne wymagania,wyznaczniki życiowe niż mężczyźni ...
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem tej książki i dwóch poprzednich autorstwa jak piszesz „polskiego Nicholasa Sparksa” .
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej książce, jednak nie zainteresowała mnie na tyle, by poświęcić jej więcej uwagi. Może się jeszcze zastanowię czy dać jej szansę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Mam nadzieję że uda mi się kiedyś przeczytać tę i poprzednią książkę autora 😊
OdpowiedzUsuńBrzmi zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńDam szansę skoro jak Sparks... właśnie czytam jesienną miłość :)
OdpowiedzUsuńMuszę zdobyć obie książki tego autora. Recenzja bardzo zachęca do tej nowości.
OdpowiedzUsuń