środa, 1 kwietnia 2020

"Afrykański klucz"- Iga Karst


Witajcie,

Znajdujemy się w czasie szczególnym, ponieważ  całą Polską i Światem rządzi takie mikroskopijne coś, czego nawet nie widać. W tym trudnym dla nas okresie szczególnie zatem doceniamy rolę lekarzy, a najbardziej ich codzienną heroiczną walkę z tym niewidocznym wrogiem, taką dosłownie na śmierć i życie. Nagle zapomniane hasło "lekarze bez granic" wraca do łask i nabiera nowego znaczenia, a każda strata świetnego medyka to jak śmierć żołnierza na polu walki. 

  
Takim nietuzinkowym lekarzem jest bohaterka dzisiejszej książki Elżbieta Budzanowska, która spełnia wszystkie te założenia, bowiem walczy o zdrowie pacjentów nie tylko w rodzimym Sycowie, ale też z ramienia UNICEF-u, w odległej Afryce. Jej batalia zostaje przerwana przez nagłą śmierć, która nie do końca zdaje się mieć związek z rakiem wyniszczającym jej organizm... Kto zatem podniósł rękę na szanowaną i lubianą dr Elę?

Przedmiotem dzisiejszej recenzji jest najnowsza powieść Igi Karst zatytułowana "Afrykański klucz". Doktor Elżbieta Budzanowska to nietuzinkowa specjalistka, która przysięgę Hipokratesa traktuje z największą świętością, a jej filantropijna działalność na rzecz zdrowia Afrykańczyków budzi podziw i osiąga już status legendy. Początkowo nagła śmierć kobiety, będącej już w stanie terminalnym nie budzi podejrzeń, jednak rutynowa sekcja powoduje, że dotychczasowe ustalenia wylatują z przyjętego toru z prędkością wystrzelonego pocisku. Sprawę komplikuje fakt, że zaangażowany w śledztwo policjant Hubert Janson, miał groźny w skutkach wypadek, którego omal nie przypłacił życiem... Czy to na pewno tylko zbieg okoliczności i co udało się ustalić chodzącemu własnymi ścieżkami śledczemu? Tego szybko pozostający w śpiączce, zapewne nam nie ujawni...


W śledztwo włącza się komisarz Michał Orski, który zmuszony do przerwania urlopu naraża się partnerce Anicie, oraz co najgorsze łamie słowo dane synowi Tomkowi. Dla tych którzy jeszcze nie posmakowali twórczości Igi Karst napiszę, że spotkaliśmy się już z tym bohaterem na łamach poprzedniej części cyklu pt. "Zapach prawdy", o czym możecie przeczytać tutaj. We wspomnianej recenzji dałam upust emocjom, jakie wywołała na mnie tamta część. Natomiast ta właśnie omawiana, stanowi co prawda autonomiczną historię, lecz solidnym pomostem jest tu postać komisarza, który zmagając się z traumą po śmierci żony, stara się normalnie żyć i wychowywać syna, angażuje się też w związek z mecenas Anitą Herbst, przyjaciółką zmarłej pani doktor... Co z tego wyniknie i jak mocno skomplikuje to życie bohaterów? 

Sugeruję uzbroić się w cierpliwość i sięgnąć wcześniej po "Zapach prawdy" i zachować tym samym chronologię - zdecydowanie warto tak zrobić. 

Główną i w zasadzie jedyną podejrzaną staje się córka zmarłej, Magdalena. Zbyt wiele na pewno nie zdradzę jeśli napiszę, że to od początku ślepy zaułek... 

Zaczynają bowiem wypadać przysłowiowe "trupy z szafy", a dokładniej zza szafy... Nowy trop wskazuje tajemnicza teczka, pieczołowicie ukryta przed światem za wspomnianym meblem. Wśród zawartych w niej rzeczy największe emocje budzi film, którego treść wywołuje torsje nawet w tych, którzy widzieli już wszystko...


Może się wydawać, że jeśli chodzi o treść powieści napisałam już zbyt dużo. Jednak uwierzcie mi, że to tylko ułamek wiedzy, raptem prolog, a wszystko co najlepsze jeszcze przed Wami. Iga Karst przeprowadzi Was przez tę historię z wprawą godną najlepszych twórców kryminału, a kilka zwrotów akcji będzie tak zaskakujących, że zaświecą się Wam oczy. 

Steve Jobs kiedyś powiedział kiedyś, że ludzie nie wiedzą czego chcą, dopóki im tego nie pokażesz... Ja zmodyfikuję nieco to stwierdzenie i napiszę, że dopóki nie przeczytacie "Afrykańskiego klucza", nie pojmiecie jak powinien wyglądać wzorcowy kryminał. Bo kluczem do wszystkiego jest epilog... 

A ten jest naprawdę wyjątkowy. Nie tylko otrzymacie w nim solidną porcję informacji, a rzeczy których się już domyślaliście zostaną nazwane po imieniu. Wyjaśni się to co nieoczywiste, ale też obudzą się i na długo jeszcze pozostaną w Was emocje, tak nieoczywiste i niepasujące do gatunku, który właśnie przeczytaliście. 



Na koniec wspomnę jeszcze, że książkę czyta się fantastycznie, treść nie jest przeładowana, a wręcz ma się wrażenie, że każdy wątek jest tu ważny, każda postać potrzebna a zdarzenie istotne, choć ma ukryte znaczenie.

Pozostając pod ogromnym wrażeniem talentu Igi Karst, bardzo polecam Wam najnowszą jej powieść "Afrykański klucz". Mnie pozostało mieć nadzieję, że autorka nie zasypia gruszek w popiele, a w jej głowie rodzi się właśnie pomysł na kolejne przygody komisarza Michała Orskiego. Czekam z niecierpliwością!




 Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Szara Godzina.



Polecam,
Katja


5 komentarzy:

  1. Zaintrygowała mnie twoja recenzja :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna recenzja. Bardzo mnie przekonuje do sięgnięcia po tytuł. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie przeczytam bo wg Tego co napisałaś nie będzie to czas stracony ale czas pełen emocji i silnych wrażeń.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa propozycja. Będę miała ją na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przekonałaś mnie :) Zapowiada się świetny weekend z kryminałem.

    OdpowiedzUsuń