Kocha się po coś, czy kocha
się za coś? Czy można z kimś być nawet
jeśli cały świat jest przeciwko???
W minionym, 2018 roku,
pewnego
zimowego dnia otrzymałam od Wydawnictwa Novae Res, egzemplarz recenzyjny
powieści
„Trzy razy miłość”, napisanej przez Jolantę Kosowską. Premiera tej wyjątkowej powieści będzie miała miejsce 28 stycznia 2019 roku. Twórczość autorki
nie jest mi obca, ponieważ dane mi było zapoznać się już, z takimi
tytułami jak „Wróć do
Triory”, w „Labiryncie obłędu” oraz „ Drugie dno”, które już teraz Wam
polecam.
Korzystając z okazji zapraszam Was do zapoznania się z recenzją
"Trzymając w swoich dłoniach", którą zamieściłam na blogu. Książkę
"Trzy razy miłość" , której premiera będzie miała miejsce 28
stycznia, oceniłam jako lżejszą opowiastkę, która pozwoli zrelaksować
się po ciężkim dniu. Jak się okazało,
byłam w błędzie... i to ogromnym!!! Teraz
po zapoznaniu się z jej treścią, śmiało mogę
stwierdzić, że jest to powieść inna niż wszystkie wcześniejsze tej pisarki. Cieszę
się jednak, że Jolanta Kosowska w ten sposób mnie zaskoczyła i że
otworzyła moje oczy na problemy, z którymi może spotkać się
każdy z nas, a szczególnie młodzi, którzy pewnego dnia spotykają miłość swojego życia. Tylko czy aby na pewno tę jedną, wyjątkową i na zawsze?
Gdybym zapytała każdego z osobna,
czym dla Was jest miłość, odpowiedzi byłoby zapewne multum. I dobrze, bo jesteśmy różni i
każdy z nas inaczej definiuje to uczucie. Jednak z biegiem lat, niosąc większy
bagaż doświadczeń, śmiało możemy odpowiedzieć, posiłkując się słowami piosenki
zespołu „Happysad” pt. Zanim pójdę” , że:
„Miłość to nie
pluszowy miś żaden film, ani kwiaty.
To też nie diabeł
rogaty.
Ani miłość kiedy
jedno płacze a drugie po nim skacze.
Miłość, to żaden film
w żadnym kinie ani róże ani całusy małe, duże.
Ale miłość – kiedy
jedno spada w dół, drugie ciągnie je ku górze.”
Scenariusz prosty, banalny
i… czasem, jak się później okazuje, bardzo trudny do zrozumienia. Zresztą wielokrotnie
poruszany przez pisarzy tych dawniejszych jak i współczesnych. Zakochanie, zauroczenie….
Ona i on…pierwsze spotkanie, pierwsze nieśmiałe spojrzenia, rumieńce na twarzy
i szybsze bicie serca. Myślę, że każdy, kto był chociaż raz zakochany wie o czym piszę, bo przecież tak właśnie
czujemy się, gdy spotykamy na swojej
drodze miłość swojego życia. To właśnie dla ukochanej osoby zrobimy
wszystko… ale czy na pewno? Czy to „wszystko”
nie zawiera jakiegoś haczyka, który nagle zada ból, pozostawiając ślad w
postaci rany, później blizny, a na pewno diametralnej zmiany..
Jolanta Kosowska szkicując charaktery swoich bohaterów, pokazała współczesnemu człowiekowi, że miłość jest tylko z pozoru
uczuciem pozytywnym. Bo czy może takim właśnie być, gdy niejednokrotnie zabarwione jest solidną nutą wyłącznie pożądania? Bo mi się należy, bo ja mam
prawo to mieć... tak być nie powinno, to wręcz patologia. Bo miłość, to przede wszystkim dzielenie się, dawanie
siebie, w dużej mierze też poświecenie. I
najważniejsze, prawdziwa miłość to zawsze partnerstwo.
Będąc w związku, powinniśmy
powtarzać sobie jak mantrę, że w miłości nie liczę się Ja, liczymy się
My. W
dzisiejszym świecie wielokrotnie o tym zapominamy, zwłaszcza w takich
chwilach, gdy pojawia się trudny do rozwiązania problem. W takich
chwilach potrzebna jest
szczera rozmowa, która niejednokrotnie kończy się bez „happy- endu”.
Dlaczego tak się dzieje? Dlatego, że zazwyczaj wtedy wygrywają nasze
ambicje,
które często grają pierwsze skrzypce, egoizm lub przyzwyczajenia
wyniesione z domu
rodzinnego. A gdy do tego dojdą jeszcze odmienne charaktery, stwarza nam
się prawdziwa mieszanka wybuchowa i o prawdziwą
kłótnię już nie trudno...
Miłość to poszanowanie
godności
drugiego człowieka. Górnolotne, ale w punkt. To akceptacja go takim
jakim jest. To zostawienie pewnego marginesu, który z czasem na pewno
zasiedlą, jeszcze dla nas nie widoczne, wady naszego obiektu
westchnień. Nie ma ludzi idealnych, więc każdy ma jakieś skazy i mimo
najszczerszych chęci zmian na lepsze, często jest tak, że
te "wady fabryczne" zostają w człowieku na zawsze. I to od nas samych
zależy, czy je zaakceptujemy i
będziemy żyć z nimi w symbiozie, czy pozostaniemy singlami. O tym też
wspomina, posługując się bohaterami, pisarka. Mało tego, zauważa bardzo
istotną rzecz.. Kosowska pisze o tym, że
prawdziwej miłości nie da się kupić za
żadne pieniądze. Uczucie, które jest między dwojgiem ludzi musi się
samo narodzić, a z każdym wspólnie spędzonym rokiem winno być dojrzalsze,
piękniejsze i trwalsze. Jednak
współczesny świat wręcz zmusza do materializmu, dlatego tak chętnie
bronimy się przed zubożeniem , sięgając po intercyzę. Zastanawiam się,
czy właśnie taka
miłość ma szansę na przetrwanie w najczystszej swojej postaci ? Czy
człowiek "przekupiony" może prawdziwie
kochać?
Pani Jolanta opisuje trudną,
wręcz tragiczną miłość z punktu widzenia Martyny, Łukasza, Krzyśka i
Małgorzaty. Każdy z tych bohaterów ma swoją receptę na szczęście, którą stosuje
w swoim życiu. Dla jednych to jest
partnerstwo, dla innych, sam fakt, że się jest blisko… Pytanie, który przepis
jest właściwy i gwarantuje sukces? Zastanawiam się drogi czytelniku z którym z
nich byś się utożsamił? Czytając tę wyjątkową powieść, nie patrzcie tylko na
głównych bohaterów. Również Ci drugoplanowi są godni uwagi. Analizując właśńie ich
przeżycia możemy wiele wynieść z korzyścią dla siebie..
„Trzy razy miłość” to bez
wątpienia piękna, bardzo mądra, zawierająca głębokie przesłanie i pełna emocji powieść,
która na długo pozostaje w pamięci. Fabuła, mimo że nie łatwa i absolutnie nie
przypomina bajkowego scenariusza, to jednak wciąga jak wir, z którego nie można
się oswobodzić, nie zapoznając się z ostatnią stroną. Jeśli lubicie książki,
które niosą przesłanie i jednocześnie nie boicie się trudnych tematów,
koniecznie sięgnijcie po „Trzy razy miłość”.
Historia bohaterów jest dowodem na to, że miłość nie jedno ma imię, a
jeśli się kogoś kocha naprawdę, to mimo przeciwności losu można z nim być do
końca życia...i jeden dzień dłużej!
Za możliwość przeczytania powieści bardzo dziękuję Wydawnictwu Novae Res.
Polecam,
Katja
Kocha się mimo wszystko,tak mi się wydaje. Ale żeby się przekonać sięgnę po pozycję którą proponujesz . Dziękuję Katju 😊
OdpowiedzUsuńNabieram na tę książkę coraz większej ochoty 😊
OdpowiedzUsuńPolecam, polecam, polecam!!!!:)
UsuńPrzyjemnością przeczytałabym tę historię. 😊
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zapraszam w moje skromne blogowe. 😊
Dziękuję i do zobaczenia.
UsuńPiękna recenzja. Ta książka w moich planach. Muszę mieć i przeczytać.
OdpowiedzUsuńKatja potrafi zachęcić
UsuńI to bardzo. Kolejny raz wróciłam do tej recenzji, bo cały czas "chodzi mi po głowie".
UsuńSuper recenzja. Czekam na tą książkę, napewno świetna.💗💗💗
OdpowiedzUsuńZgadza się. Jest genialna i wciąga do ostatniej strony!
UsuńBardzo lubię takie książki, więc na pewno zwrócę na nią uwagę!
OdpowiedzUsuńA ja szczerze polecam!!! Bo warto!
UsuńKatju, nie wiem, jak napisałaś tę recenzję:) Nie wiem, nie rozumiem, Ja już nic nie rozumiem. Oprócz jednego. Przychodzę tu kilka razy dziennie, aby ją czytać i odczytywać na nowo. Zaczarowałaś mnie słowem. Sprawiłaś, że dzień za dniem chodzę z głową i sercem w chmurach, a w zasadzie w "Trzy razy miłość" . Słucham "Stare drzewa " Korteza i...płaczę, płaczę i nie potrafię sobie z tym wzruszeniem poradzić...
OdpowiedzUsuńSzkoda wylanych łez.. Grażynko. Nie mniej jednak cieszę się, że moja recenzja wywołała wiele emocji. Książkę polecam- bardzo polecam!
UsuńSwietna recenzja
OdpowiedzUsuńI zniwu tu jestem. Ile razy jeszcze będę tu zaglądała i tę recenzję smakowała?��
OdpowiedzUsuńIle tylko chcesz:)
UsuńI zniwu tu jestem. Ile razy jeszcze będę tu zaglądała i tę recenzję smakowała?��
OdpowiedzUsuńCudna recenzja. Dziękuję
OdpowiedzUsuń