Witajcie!!!
Jakiś czas temu Wydawnictwo Nova Res podesłało mi do
recenzji książkę autorstwa Adriana Bednarka pt. „Skazany na zło” . Gdyby ktoś
poprosił o expresową recenzję śmiało odpowiedziałabym, że powieść jest
fantastyczna, czyta się ją jednym tchem i mnie zajęła jeden wieczór.
Natomiast jeśli ktoś z Was chciałby zapoznać się z nieco dłuższą analizą i
moimi przemyśleniami, to proponuje sobie przynieść kubek gorącej herbaty i
rozgościć się na blogu Książkowe wieczory u Katji. Zapraszam!
Z twórczością Adriana Bednarka spotkałam się po raz pierwszy.
Nigdy wcześniej nie miałam okazji wypatrzeć na półkach bibliotek,
wcześniejszych publikacji autora i tym samym poznać, znanych zapewne wszystkim
miłośnikom thrillerów, perypetii Kuby Sobańskiego. Nie mniej jednak ten fakt
nie przeszkodził mi w tym, by sięgnąć po „Skazanego na zło”.
Skupiając się dotychczas na powieściach obyczajowych,
których gro niejednokrotnie jest do siebie dosyć mocno podobne, spoczywa na
wspólnym mianowniku, czy też oparte jest na sprawdzonych, wcale zresztą
niezłych pomysłach, pomyślałam sobie, że tym razem potrzebuję czegoś
innego. Chcę fabuły wyjątkowej, takiej która mnie zaskoczy,
zaintryguje, wciągnie w poszczególne wątki, oraz bohaterów którzy są w stanie
mnie omotać. Strzałem w dziesiątkę okazał się „Skazany na zło”, który
idealnie wpasował się , jako pozycja z numerem jeden na listę książek, które
mam zamiar przeczytać w 2019 roku. Ale przede wszystkim stał się
idealną odskocznią od powieści lekkich, łatwych, przyjemnych, po prostu tych
mniej wymagających od czytelnika.
Zastanawialiście się kiedyś, drodzy czytelnicy, jakbyście
się czuli siedząc w wygodnym fotelu w pierwszym rzędzie, w jednym ze znanych
teatrów w Waszym mieście, obserwując spektakl, który przedstawiałby… Wasze
życie? Nie sąsiada z prawej czy lewej strony, ale tylko i wyłącznie
Wasze! Podejrzewam, że towarzyszyłoby Wam uczucie niedowierzania, zaskoczenia,
może dezorientacji? W Waszych głowach przemknąłby zapewne szybki rachunek
sumienia, obejmujący popełnione przewinienia, czy też sprawy, które nie doczekały
się finału. Wasze myśli krążyłyby wokół rodziny, męża, żony, dzieci,
chłopaka, dziewczyny... Przypomnielibyście sobie też wydarzenia, które
miały wpływ na wasz byt oraz decyzje, które spowodowały, że znaleźliście się
właśnie w tym konkretnym momencie waszego życia, w którym jesteście teraz.. Czy
podczas takiej sztuki zatytułowanej „Twoje życie” towarzyszyłby Ci spokój, a
może lekkie zdenerwowanie? Zainteresowanie czy znużenie? A może po prostu nie
zniósłbyś tego drogi czytelniku i szybkim krokiem postanowił opuścić mury
teatru….? Czy taki scenariusz jest wystarczająco szokujący? A co jeśli nieco
ochłonąwszy, przy wtórze gongu wracasz na salę i wraz z innymi widzami
kontynuujesz oglądanie, kiedy nagle okazuje się, że to co właśnie widzisz to
już nie przeszłość, nawet nie teraźniejszość z Twojego życia. Ktoś
napisał scenariusz tego co zrobisz nie tylko jutro, ale również w przyszłości!
I nie dał Tobie wyboru...
Czemu miał służyć tak długi wstęp do dzisiejszej recenzji?
Ano temu, że powieść, którą przeczytałam z ogromnym zaciekawieniem, jest po
części taką szokującą sztuką, fragmentem życiorysu niespełna
trzydziestoletniego Wiktora Hauke. To on, jako młody mężczyzna ma do
odegrania niezwykle trudną rolę życia, zderzając się z niezwykle brutalną, wykreowaną
przez tajemniczego reżysera rzeczywistością. Niczego nie świadomy Wiktor nie
wie, że owa rola, diametralnie zniszczy jego dotychczasowe życie...
nie wie nawet tego, że jest kukiełką, marionetką w czyimś teatrze. Bednarek w
swojej powieści pokazał jak nie groźne, a ledwie lekkomyślne dla wielu ludzi
zdarzenie, może wywołać efekt domina w życiu. Właśnie
taki, nazwijmy to "incydent", wywołał brzemienne w skutkach
konsekwencje , jeśli chodzi o przyszłość młodego człowieka. Przyjemność owiana
słodką tajemnicą, która nigdy nie miała ujrzeć światła dziennego,
zamieniła życie bohatera w prawdziwy koszmar i jak tajfun niszczy wszystko to,
co najważniejsze.
Podczas czytania „Skazanego na zło” zastanawiałam się, czy
cała powieść jest tylko fikcją literacką, czy jednak taka historia mogła mieć
swój początek i koniec w rzeczywistości? Trudno mi jest jednocześnie
odpowiedzieć na to pytanie. Jednak uważam, że po części jesteśmy takimi właśnie
aktorami, szczególnie w zakładach pracy, gdzie mamy do odegrania rolę
pracownika, kierownika, nauczyciela, mechanika samochodowego, akwizytora,
bankowca. Mamy też swoje tajemnice, które głęboko zapisane na dnie naszego
sumienia, powinny tam zostać na zawsze, lecz w najmniej oczekiwanym momencie
dają o sobie znać. Bo jeśli tylko znajdzie się ktoś, kto pozna nasz
sekret, to czyż nie napisze dalszego ciągu na swoich własnych warunkach? A
jeśli się już powiedziało „A” to czy bezwzględnie należy powiedzieć
„B”? Zapewniam, że nasz bohater nie zatrzymał się tylko na tej literze i
poszedł o kilka za daleko. Jeśli chcecie się dowiedzieć, dlaczego już dawno
straciło na wartości hasło "każdy jest kowalem swego losu" i
jak daleko może się posunąć człowiek, aby ratować swoje i najbliższych życie, koniecznie
sięgnijcie po tę pozycję.
Tak jak napisałam na początku, „Skazany na zło” to książka,
od której nie da się oderwać. Powieść wciąga, może nie od samego początku, lecz
bardziej stopniowo i wystarczy się wczytać w kolejne rozdziały by mieć
problem z odłożeniem książki choć na parę chwil… Jak to bywa w thrillerach i w
tym nie brak tu okaleczeń, opisów śmierci i rozbudowanych szantaży
emocjonalnych, szeroko pojętej socjotechniki. Jednak Bednarek tak umiejętnie
posłużył się bohaterami i fabułą, że z niezwykłą lekkością prowadzi
czytelnika przez kolejne zwroty akcji, które wielokrotnie szokują,
wprawiają w osłupienie i powodują, że chce się tylko chłonąć dalszą
historię bohatera.
Myślę, że tak jak można być skazanym na dobro, pomagając
ludziom, można też być skazanym na zło…tym samym niszcząc swoje i czyjeś
życie…
Na okładce powieści można przeczytać takie słowa „Jedno
wydarzenie. Jedna decyzja. Jeden błąd. I Twoje życie już nigdy nie będzie takie
samo.” Myślę, że te słowa nie tylko fantastycznie pasują do treści powieści,
ale do mnie samej również. ”Jedno wydarzenie, jedna decyzja…”spowodowała, że
sięgnęłam po powieść Adriana Bednarka i absolutnie tego nie żałuje, choć wiem,
że moje życie już nigdy nie będzie takie samo… Czy pozwolicie, zatem, aby przez
najbliższe godziny, może dni Adrian Bednarek był reżyserem waszego życia
i podejmiecie rolę czytelnika jego książki? Ja z wielką niecierpliwością
czekam na kolejną książkę tego wyjątkowego pisarza.
Za możliwość przeczytania powieści dziękuję Wydawnictwu Novae Res.
Książka została przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki.
Polecam!
Katja.
Powiem Ci Katju że też nigdy nie czytałam książki tego autora.Dopiero niedawno "wpadł mi w oko" na Facebooku . Teraz już wiem że warto sięgnąć po te książki. Świetna recenzja Dziękuję 🤗
OdpowiedzUsuńZgadzam się, świetna książka 😊
OdpowiedzUsuńCieszę się, że masz podobne zdanie do mojego:D
UsuńNa pewno będę czytała tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, ze od dawna już nie gustuję w tym gatunku . Czyżby ta recenzja miała to zmienić? Przyznam, iż jestem zaskoczona jej odbiorem. Jestem zaintrygowana. Sięgnę po nią.Lubię czytać nowych autorów.Dziękuję
OdpowiedzUsuńSpróbujesz to będziesz wiedziała. Myślę że warto
UsuńCzasem trzeba zaglądać by wczytać się w coś innego, co zaciekawi. Polecam!
UsuńCos dla mnie!!!! oby wiecej takich recenzji na tym blogu a bede zagladal czesciej. Dziekuje
OdpowiedzUsuńTeż czekam na wiecej
UsuńMam koleżankę, która gustuje w takiej tematyce. Polecę autora i tytuł. Sama też się skuszę. Katju, potrafisz człowieka przekonać;)
OdpowiedzUsuńDziękuję!! Staram się jak mogę:)
UsuńKusisz, oj kusisz :) Muszę w końcu sięgnąć po książki Adriana Bednarka, bo wiele pozytywnych recenzji o nich czytałam. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPolecam, to jedna z tych książek, której nie odłożysz, dopóki nie skończysz czytać. Warto!!
UsuńDzieki za polecenie mi tej ksiazki. Przeczytalem na jednym oddechu
OdpowiedzUsuńWitaj,Katja!
OdpowiedzUsuńOpisałaś tytuł, który kusi mnie i rzuca się w oczy,gdy tylko znajdę się w księgarni..sama nie wiem,dlaczego jeszcze nie chwyciłam tej książki w ręce... Chyba czas to zmienić! Może jakaś zakładka jest w Twoim zamyśle do tego tytułu? Pozdrawiam-Patrycja
p.s. Twojego bloga czyta się świetnie,wiec na pewno zostanę tu na dłużej! ;-)
Witaj Patrycjo, dziękuję za odwiedziny i zaprasza na dłużej. Co do zakładki, pomyślę, jeśli tylko masz na nią ochotę, zgłoś się proszę do mnie. Blog jest do Twojej dyspozycji. Czuj się tu dobrze. Pozdrawiam i dziękuję:)
Usuń