Witajcie!
Lubię sięgać po debiuty, ponieważ
wprowadzają świeżość do świata literatury i pozwalają czytelnikowi poznać
pomysł autora, który z czasem staje się fabułą powieści wciągającą niemalże od
pierwszych stron. Jest w tym coś ekscytującego – odkrywanie nowych głosów,
które mają odwagę opowiedzieć swoją historię po raz pierwszy. Taką książką jest
Toskański ślub Marty Jednachowskiej. Zanim jednak opowiem o powieści
autorki, dodam, że Marta Jednachowska to z zawodu lekarka weterynarii,
z zamiłowania pisarka i miłośniczka zwierząt. Jest także autorką książek pt. "Spotkamy się we śnie" czy "Kalendarz
adwentowy" napisany wspólnie z Jolantą Kosowską.
Zanim sięgniecie po Toskański ślub, warto wiedzieć,
że w swoim solowym debiucie literackim Marta Jednachowska kreśli wielowątkową
opowieść, w której uczucia, tajemnice i ludzkie dylematy splatają się na tle
malowniczej włoskiej scenerii. Autorka zabiera nas w podróż nie tylko do
Toskanii, ale także w głąb emocji bohaterów, pokazując, że rzeczywistość rzadko
bywa tak oczywista, jak się wydaje. I w tym miejscu należy zadać sobie pytanie:
czy naprawdę znamy tych, których uważamy za bliskich? Czy decyzje podjęte w
jednej chwili mogą zmienić bieg całego życia?
"Wszystko było nie tak. Jak mogło do tego dojść? Nie
wierzyłam, że to zdarzyło się właśnie mnie. Przyjechaliśmy tutaj, by ukoronować
naszą miłość i zacząć naszą dalszą historię jako mąż i żona, a wrócę stąd sama
i oszukana.”
Historia rozpoczyna się od
przygotowań do ślubu Moniki i Lukasa – kameralnej uroczystości, która miała być
spełnieniem ich marzeń. Jednak z chwilą przybycia gości atmosfera zaczyna
gęstnieć, a niewypowiedziane słowa i skrywane sekrety powoli wychodzą na światło
dzienne. Autorka z dużą wrażliwością buduje napięcie, które z każdą stroną
rośnie, prowadząc do nieoczekiwanych zwrotów akcji. Czy można uciec od przeszłości? A jeśli to ona
nie pozwala nam o sobie zapomnieć? Organizator ślubu znika bez śladu,
zabierając zainkasowane wynagrodzenie, a nagle pojawia się matka i siostra
panny młodej. Jak dalej potoczy się ta historia?
Ciekawym zabiegiem zastosowanym
przez autorkę jest przedstawienie zdarzeń oczami bohaterów, co pozwala lepiej
zrozumieć fabułę oraz ich emocje i decyzje, którymi się kierują. Kluczową rolę
w tej historii odgrywają trzy kobiety: Monika, Ewa i Sara, ale także Johann i
Lukas. Każda z nich wnosi do narracji swój punkt widzenia, a ich odmienne
doświadczenia i emocje pozwalają czytelnikowi lepiej zrozumieć skomplikowaną
sieć relacji międzyludzkich. Jednachowska umiejętnie kreśli psychologiczne
portrety swoich bohaterek, pokazując różne oblicza miłości – tej pełnej
oddania, ale i tej podszytej kłamstwem czy niewypowiedzianymi pretensjami. Czy
można kochać i jednocześnie oszukiwać? A może to właśnie iluzje pozwalają nam
trwać w związku? Autorka zaskakuje czytelnika, prowadząc go przez fabułę pełną
nieoczekiwanych zwrotów.
Autorka porusza także temat
wpływu przeszłości na teraźniejszość i tego, jak często sami siebie oszukujemy,
wierząc, że mamy pełną kontrolę nad własnym życiem. Bohaterowie dźwigają na
barkach swoje historie, a ich decyzje prowadzą do konsekwencji, które mogą
zmienić wszystko. Z pozornie prostej opowieści o ślubie wyłania się historia
pełna emocji, niedopowiedzeń i napięcia. Czy można budować przyszłość na
fundamentach pełnych pęknięć? Jak się okazuje…. "[...] nie dla każdego
przeznaczone są szczęśliwe zakończenia." Więc, czy są zatem takie relacje
międzyludzkie, które od początku skazane są na niepowodzenie?
Nie byłabym sobą, gdybym nie
wspomniała o samej Toskanii, która w tej powieści jest czymś więcej niż tylko
scenerią wydarzeń. To kraina słońca, aromatycznej kawy i wąskich uliczek, które
skrywają więcej tajemnic, niż mogłoby się wydawać. Autorka oddaje jej klimat z
niezwykłą dbałością o detale, sprawiając, że czytelnik niemal czuje zapach
włoskich specjałów i ciepło południowego słońca na skórze. Czy można uchwycić
szczęście w ulotnych chwilach? Czy magia miejsca potrafi odmienić ludzkie losy?
Tego wszystkiego dowiecie się, sięgając po najnowszą powieść Marty
Jednachowskiej.
Toskański ślub to książka,
której trudno przypisać jeden gatunek. Jest w niej coś z powieści obyczajowej,
coś z romansu, ale także elementy thrillera psychologicznego. To historia o
relacjach międzyludzkich, niedopowiedzeniach i poszukiwaniu prawdy, która
zmusza do refleksji nad tym, na ile naprawdę znamy siebie i innych. Moim zdaniem Marta Jednachowska stworzyła
opowieść, która angażuje, intryguje i zaskakuje do samego końca. Bo czy można
przygotować się na to, co tak naprawdę jest
….. nieuniknione? Historię napisaną przez Martę Jednachowską czyta się dobrze,
z rosnącym zainteresowaniem, które nie opuszcza czytelnika aż do ostatniej
strony. Tak więc nic innego mi nie pozostaje jak polecić Wam „Toskański ślub” i
życzyć wspaniałej lektury.
Za egzemplarz recenzencki bardzo
dziękuję Wydawnictwu Novae Res.
Poleccam,
Katja.
Czytała, zrecenzowałam i też mi się podbała.
OdpowiedzUsuń