Witajcie,
Jakiś czas temu dzięki uprzejmości Oficyny Wydawniczej Silver miałam możliwość otrzymania egzemplarza recenzenckiego (wraz z bardzo miłą dedykacją) najnowszej powieści Pauliny Płatkowskiej
Czy przypominacie sobie historię przyjaźni trzech kobiet Wisi, Loni i Haliny, które Paulina Płatkowska opisała w książce pt. „Bądź dobrej myśli”? Jeśli nie, lub po prostu chcecie sobie odświeżyć treść to zapraszam do zapoznania się z recenzją książki „Bądź dobrej myśli” http://ukatji.blogspot.com/2021/01/badz-dobrej-mysli-paulina-patkowska.html
Z bohaterkami pierwszej części rozstaliśmy się w momencie, kiedy Lonia postanawia spędzić czas w Genui u Leonarda. Halina odkrywa, że z mężem łączy ja wspólna pasja, jaką jest wędrowanie i poznawanie nowych zakątków, co rozgrzewa nieco już ochłodzone uczucia między małżonkami. No a Wisia? Właśnie Wisia zaczyna coś zmieniać w swoim codziennym zachowaniu, bowiem uświadomiła sobie, że jest po prostu zwyczajną zołzą, co wzbudza u rodziny konsternację.
Pewnego dnia Wisia odkrywa, że jej mąż Tadeusz zaczyna zmieniać swoje zachowanie. Z potulnego, zawsze przytakującego jej męża nagle staje się mężczyzną, który potrafi się swej apodyktycznej małżonce przeciwstawić, znika gdzieś z samego rana. Czara goryczy i niepokoju przelewa się, kiedy jej małżonek farbuje resztkę swych siwych włosów a przyjacielowi swej córki każe mówić do siebie Tadeo. Ba, jeszcze próbuje robić śniadania, co w czasie kilkudziesięciu lat małżeństwa mu się nie zdarzyło.
Zaniepokojona zachowaniem męża Wisia wzywa na pomoc przyjaciółki. Lonia przebywa z Leonardem w Genui a Halina na nowo szczęśliwa w starym związku małżeńskim gdzieś z podróżuje po Polsce. Ale jak zawsze niezawodne, rzucają wszystko i przybywają Wisi na ratunek. Co takiego wydarzyło się w życiu Tadeusza, że z męża safanduły podporządkowanego w domu całkowicie Wisi (nie mylić z jego zachowaniem w pracy gdzie był doskonałym prawnikiem) nagle odżywa, zaczyna dbać o swoją sylwetkę, wygląd, kondycję.
Kto mieszka w opustoszałym od lat domu sąsiadującym z posesją Wojciechowskich?
Dla kogo Tadeusz ogałaca z kwiatów rabaty i krzewy rosnące w ogrodzie?
Jakie środki podejmą przyjaciółki by wyjaśnić, rozgryźć postępowanie mężczyzny i uchronić Wisię od rozpadu małżeństwa?
O tym przeczytacie w powieści „Lepsze czasy”.
Gdybym tutaj chciała opisać wartości merytoryczne powieści „Lepsze czasy” musiałabym dokładnie powtórzyć wszystko to, co pisałam w recenzji książki „Bądź dobrej myśli”. Odsyłam więc Was do wspomnianej recenzji .
Natomiast chciałabym tutaj podkreślić jak cenna może być ta powieść dla osób, które uważają, że już życie mają za sobą, nic im się od życia nie należy. Krótko mówiąc siedzą w domu, narzekają na wszystkich i wszystko, nie czują wartości życia, nie potrafią cieszyć się z niczego i nikogo. Autorka w powieści pokazuje, że w każdym wieku jest czas na radość, aktywne spędzanie czasu! I, że w każdym wieku nawet w tym 70 plus można znaleźć miłość, przyjaźń, że uczucie, więź małżeńska może na nowo się odrodzić jeśli tylko tego pragniemy i znajdziemy sposób by „podgrzać” i urozmaicić codzienność w związku małżeńskim.
„Czujemy się tak, jak o sobie myślimy." *
Jak wiele prawdy zawiera to zdanie może przekonać się każdy z nas kiedy tylko zapomni na chwilę o swojej szarej codzienności. Życie bohaterek powieści „Lepsze czasy ”to przykład, że każda pora życia może być interesująca, radosna, pełna atrakcji i że pora by
[…]dać sobie prawo do poszukiwań, podważania zastanych prawd, zaglądania pod podszewkę ogólnie przyjętych norm.”**
Autorka uświadamia młodych i starszych, że czas emerytury to czas życia w pełni, który trzeba maksymalnie wykorzystać nie bacząc na ogólnie przyjęte konwenanse m.in. „że to nie wypada, że to nie przystoi”.
Szczerze zachęcam do przeczytania tego cyklu (ukaże się jeszcze jeden tom) czytelnikom w każdym wieku, bowiem każdy znajdzie coś dla siebie. Książka uczy i bawi, promuje wartości życia bez względu na to jaki się ma PESEL. Ale szczególnie dedykowana jest tym, którzy nie widzą sensu życia, boją się starości, nie mają przyjaciół itp. Młodych zachęcam do podrzucenia egzemplarzy babciom, dziadkom. Nie będą mieć wymówki, że nie dowidzą! Duży druk ułatwi im przeczytanie książki i być może wyciągną wnioski, że warto żyć a nie narzekać i czekać na to co przyniesie kolejny dzień.
Jeśli lubicie książki, które przynoszą nadzieję, dają siłę i wiarę w ludzi, potrafią rozśmieszyć, to serdecznie polecam Wam "Lepsze czasy".
Za otrzymanie powieści raz jeszcze bardzo dziękuję Oficynie Wydawniczej Silver.
Przypisy:
*P.Płatkowska: "Lepsze czasy", Oficyna Wydawnicza Silver, Warszawa, 2021, s. 221
**Tamże, s. 157
Polecam,
Katja
Fajnie się zapowiada .Czasami warto pomarzyć o lepszym życiu.
OdpowiedzUsuńTo taka ” podbudowywująca” psychikę seria , którą powinna przeczytać każda osoba nie mogąca pogodzić się z upływem czasu!
OdpowiedzUsuńCiekawa seria.
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością przeczytam!
OdpowiedzUsuń