niedziela, 15 lipca 2018

"Wyspy szczęśliwe"- Wioletta Sawicka

Witajcie!

Ponad 500-set  stronicowa księga została przeczytana przeze mnie w niecałe półtora dnia. Zapewne zastanawiacie się co w niej było takiego, że nie mogłam się oderwać. Co spowodowało, że książka pochłonęła mnie całkowicie? Odpowiem krótko- życie…


Dziś na blogu swoją uwagę poświęcę pisarce, z którą nigdy wcześniej nie miałam okazji się spotkać.  Śmiało mogę powiedzieć  że żałuję, gdyż teraz wiem, że wiele straciłam. Wydawnictwo Prószyński i S-ka podesłało mi, za co bardzo dziękuję, dwie obszerne historie napisane przez Wiolettę Sawicką. Pierwsza z nich to „Wyspy szczęśliwe”, druga to „Czas próby”. Na recenzję tej drugiej powieści przyjdzie odpowiednia chwila,  ponieważ chciałabym zachować chronologię, dlatego dziś zapraszam Was na „Wyspy szczęśliwe”.



A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź,
wiatrem łagodnym włosy jak kwiaty rozwiej, zacałuj,
ty mnie ukołysz i uśpij, snem muzykalnym zasyp, otumań,
we śnie na wyspach szczęśliwych nie przebudź ze snu.

Pokaż mi wody ogromne i wody ciche,
rozmowy gwiazd na gałęziach pozwól mi słyszeć zielonych,
dużo motyli mi pokaż, serca motyli przybliż i przytul,
myśli spokojne ponad wodami pochyl miłością.

*Prośba o Wyspy Szczęśliwe- Konstanty Ildefons Gałczyński


No właśnie. Z czym Wam kojarzą się  owe wyspy szczęśliwe? Mnie, prócz tego, że z pewnym poetą, o którym zresztą pisałam pracę magisterską, to kojarzą się przede wszystkim z miejscem spokojnym, radosnym, osobistym…Miejscem do którego bilet wstępu posiadają tylko najbliżsi. Myślę, że podobne skojarzenie miała główna bohaterka powieści-Joanna, żona i matka. Jak się okazuje, bańka mydlana zwana szczęściem szybko pęka. A przecież miało być tak pięknie, tak wyjątkowo, bajecznie i na zawsze z tym, kogo kocha się całym swoim sercem.  


„Jak to możliwe, że możemy się kochać, obnażać ciała, a nie umiemy 
otworzyć przed sobą dusz?*

Jak się okazuje Joanna na własnej skórze przekonuje się,  że miłość do grobowej deski potrafi przybrać groteskową maskę. Maskę dobrego męża, który wcale nie jest taki idealny jakby się wydawało. Męża, który zapomina o obietnicy danej swojej żonie pozbawiając ją  dosłownie wszystkiego. W końcu męża, który woli poświęcić się innej miłości zwanej…nałogiem. Jakim- tego dowiecie się czytając „Wyspy szczęśliwe”.


„Bo dom  Joasiu, rodzina, w której człowiek oparcie ma, toż to raj prawdziwy 
na tej ziemi i szczęście wielkie.”** 


Wioletta Sawicka  w swojej powieści rozwija dwa bardzo ważne wątki-historii Joanny, która musi wszystko zacząć od nowa, oraz  Marty, starszej kobiety, która wiele przeżyła. Pisarka nie szczędzi słów opisując okrucieństwo, które wyrządzili wówczas 9 letniej dziewczynce żołnierze sowieccy. Temat wojny zajmuje sporą część książki. Autorka książki nie zapomina o bohaterkach i o umęczonych ofiarach. Podkreśla pamięć o nich  i oddaje hołd.  Zresztą książka jest zadedykowana... komu? Pewnej Pani o której autorka wspomina również na końcu, w rozdziale "od autora".


Czytelnicy muszą przygotować się na bardzo realne i nie raz drastyczne opisy wojny. Jednak są one niezwykle istotne dla kontekstu i precyzyjnie wpasowane w fabułę. Ukazują bowiem pewien kontrast  między dwoma bohaterkami, które życie stawia w sytuacji bez wyjścia. Bo czy można być kochanym będąc na świecie samemu? Czy można zaufać bliźniemu, człowiekowi, który zadaje ból…fizyczny i ten najtrudniejszy do zniesienia... psychiczny? Czy okaleczony człowiek w szerokim rozumieniu tego słowa ma prawo do szczęścia? Co czuje Marta , której życie nie szczędziło cierpienia widząc młodą Joannę, której zaufanie zostało równie mocno okaleczone?  Czy ból jest bólowi równy? Drogi tych dwóch kobiet spotykają się w najważniejszym dla nich momencie. Czy Joanna stanie na własne nogi i  kim jest ten, który chce pomóc młodej kobiecie? Czy zamiary Daniela  są uczciwe, czy Joanna będzie mogła ponownie zaufać? Czy Marta spotka się z miłością swojego życia?



„Dzięki Bogu dziękuję, że oni są ze mną i sama na starość nie zostałam, bo tylko popatrz Na mnie…[...]Jak bez rąk i nóg mogłam myśleć, by z kimś prawdziwą rodzinę założyć? Kto by mnie taką wziął? A przecież ja nie chciałam być sama, tak jak i oni nie chcieli. Dlatego mówię, że jesteśmy rodziną nie gorszą od tych, które sakramentem i krwią połączone.”***

Wioletta Sawicka nie zapomina o sile, która tkwi w miejscu zwanym domem i ludziach, którzy są obok i którzy kochają. To właśnie oni dodają siły, są wsparciem szczególnie wtedy, gdy pojawia się zwątpienie i niepewność. Niejednokrotnie jest tak, że człowiek nie otrzymuje prawdziwego uczucia  w domu rodzinnym , jest pozostawiony sam sobie. Często to obcy, w żaden sposób nie spokrewnieni ludzie,  potrafią obdarzyć go tym, czego poskąpili najbliżsi.

Na kartach książki poznajemy również losy Teresy, Pułkownika, Maryli i Wiktora. Są oni niezwykle istotni w życiu głównej bohaterki, a każdy z tych bohaterów ma swoją własną historię, kunsztownie wplecioną przez autorkę w główny wątek powieści.


Kończąc tę recenzję chciałabym ją podsumować cytatem, który znajduje się na okładce książki. Moim skromnym zdaniem jest  on kwintesencją wszystkiego co znajdziecie w „Wyspach Szczęśliwych”.


„Żeby poznać siebie trzeba najpierw dostrzec innych”.

„Wyspy szczęśliwe”  to pozycja do której zapewne wrócę, a którą szczerze będę polecać każdemu.  Uważam, że najzwyczajniej na świecie warto  ją przeczytać. I nie należy zrażać się absolutnie objętością lektury. Książka jest o rzeczach ważnych, których nie można zmieścić przecież w trzech  zdaniach. To powieść o sile każdego człowieka, o miłości która czeka za zakrętem, o decyzjach które mimo początkowej niepewności, potrafią przynieść ukojenie. Jest również o tym, że trzeba być ostrożnym w okazywaniu zaufania nawet osobom najbliższym,  bo w dzisiejszym świecie szczerość stała się drugorzędną wartością. Właśnie dlatego szczerze polecam tę lekturę i już teraz zapraszam Was na recenzję kolejnego tomu powieści pt. "Czas próby". 



Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki

Przypisy:
*W. Siwicka" Wyspy szczęśliwe",Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa, 2017, s.357
** Tamże, s. 374
***Tamże, s. 331

Polecam Wam bardzo!!
Katja

8 komentarzy:

  1. Zaintrygowalas mnie Katju. Właśnie szukałam czegoś wartościowego do przeczytania. Dziękuję 🤗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest to bardzo wartościowa powieść z głębokim morałem..Szczerze polecam!

      Usuń
  2. Mam w planach najnowszą książkę Pani Sawickiej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja także:)))Dziękuję za wizytę u mnie na blogu, za moment ja pojawię się u Ciebie:)

      Usuń
  3. Zdecydowanie jestem na tak. 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaintrygowalas mnie ta książka. Chętnie ją przeczytam :) pozdrawiam i chętnie zostaje u ciebie jako obserwator :) www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj!! Na początku dziękuję za to, że pojawiłaś się u mnie na blogu i że zostajesz na nim- serdecznie Cie witam!!! I czuj się jak u siebie. A książka- koniecznie trzeba przeczytać i drugą część również!

      Usuń