poniedziałek, 16 lipca 2018

"Czas próby"- Wioletta Sawicka

Witajcie,
Dzisiaj chciałabym zrecenzować kolejną książkę otrzymaną od Wydawnictwa Prószyński i S-ka. Jest to powieści Wioletty Sawickiej pt."Czas próby", druga część "Wysp szczęśliwych". Zapraszam.


Pierwsza część zrobiła na mnie spore wrażenie, ale jak się później  okazało był to tylko przedsmak. Nadmienię że jeśli chcecie zachować właściwą chronologię wydarzeń powinniście najpierw przeczytać "Wyspy szczęśliwe". Jeżeli jednak nie skorzystacie z mojej wskazówki, to zapewniam, że nie będziecie mieć problemu we właściwym zrozumieniu treści i przesłania, które zawarła pisarka na stronach swojej powieści, ponieważ najważniejsze rzeczy autorka uzupełnia właściwym komentarzem. 

Na początek kilka istotnych spostrzeżeń... zaczynajmy zatem!


     "Czas próby" to grube tomisko mieszczące aż 635 stron. Mimo to książkę czyta się niemalże jednym tchem i mnie zajęło to tylko 2 dni. Dlaczego tylko tyle? Bo treść jest aż do bólu życiowa, to nie fantazja oderwana od rzeczywistości, a smutek i radość prawdziwych ludzi. Odnosi się wrażenie graniczące z pewnością, że scenariusz tej historii napisało życie i niejeden z nas mógłby zagrać w nim główną rolę. 

      Autorka posiada niesamowitą zdolność łączenia w całość, początkowo zupełnie nie spójnych treści. Pokazuje ponadczasowość uniwersalnych wartości. Wraz z każdą przeczytaną kartką opuszcza nas przerażenie związane z pokaźna objętością książki i  napływają miłe odczucia o niezbędności każdego opisu, czy też wtrąconej  retrospekcji. Każde wspomnienie, fragment pozornie nieistotnej historii w końcu wskakuje na swoje miejsce i napędza akcję jak trybik  w dobrze naoliwionej maszynie. To fascynujące i niezwykłe dla czytelnika doznanie. 

     Czas próby to powieść która wzrusza, nie brak w niej sytuacji, które powodują szybsze bicie serca, ale nie brakuje  w niej   zaskoczenia! Jakiego? Zapewniam, że nie jednego - sami się przekonajcie...To niezwykła i niebanalna historia pokazująca ogromne cierpienie, krzyże na mogiłach, ale i smak pocałunku od ukochanej osoby i zapach przytulanego  dziecka. 

    Po przeczytaniu książki wielokrotnie zastanawiałam się  w jaki sposób napiszę tę recenzję, czy słowami można oddać wagę poruszanych problemów? I tu narodziła się nowa sytuacja, która kto wie,  może zagościć tutaj na stałe. Życie lubi nas zaskakiwać i ja nie jestem wyjątkiem. 

     Dzisiejsza recenzja będzie bowiem punktem widzenia dwóch osób- tradycyjnie moim oraz wyjątkowo również mojego męża (zwanego w dalszej części "eM"), który  nie mógł oprzeć się tej lekturze. Myślę, że zakradnie się tez tutaj  swego rodzaju polemika, bo w wielu kwestiach odebraliśmy tę książkę w różny sposób. Wspólnym mianownikiem okazało się jednak stwierdzenie, że  celowym zabiegiem autorki jest pokazanie różnego systemu wartości kobiety i mężczyzny. Zachowanie klarowne dla kobiety jest nieczytelne a wręcz destrukcyjne w oczach faceta.  To właściwy moment aby napisać, że moja ocena postępowania Joanny diametralnie odbiega od oceny mojej drugiej połówki. Długo dyskutowaliśmy co do możliwych zachowań. 


Moja ocena, choć nie przyszła mi łatwo, jest przychylna bohaterce, natomiast eM ...delikatnie rzecz ujmując, uznał to rozwiązanie za niemieszczące mu się w głowie.. Mało tego,  stwierdził że zdecydowana większość męskiej części czytelników zareaguje dokładnie tak samo jak on. Swoją drogą jestem bardzo ciekawa czy po przeczytaniu powieści do końca, również w ich głowach zakiełkuje ziarnko niepewności co do słuszności wcześniejszych poglądów. Czy autorka w genialny wręcz sposób jest w stanie zmienić sztywne ramy myślenia naszych panów? Rozwiązanie czai się na kartach "Czasu próby". Wobec powyższego drogie czytelniczki powinniście wcisnąć tę "pozycję " swoim facetom, a oni na pewno wam się odwdzięczą, doznając olśnienia że rozumieją Was dzięki temu może nieco lepiej? Jak pokazała Wioletta Sawicka używamy tylko innych narzędzi, aby wygrać nasze wspólne szczęście.

  "Każdy ma jakiś swój czas próby[...] pytanie tylko, jak go przejdziemy. Jako pokonani czy zwycięzcy?Mocniejsi czy słabi? Razem czy osobno? Będziemy dalej budować czy zostawimy zgliszcza? Czego dowiemy się w nim o sobie, o tym w co mocno wierzyliśmy, w czym pokładaliśmy nadzieję albo gdzie popełniliśmy błędy?" *

    W powieści poznajemy dalsze losy Joanny, która znajduje się właśnie na rozdrożu życia. Musi rozprawić się z mężem i ojcem swojej córeczki Tomaszem, podejmując walkę o szczęście najważniejszej na świecie istotki Tosi. Osobiście nie rozumiem postępowania Tomasza - przepełnionego egoizmem egocentryka, materialisty i maminsynka. Tu akurat zgodziliśmy się z eM, co do negatywnej postępowania Tomasza. Jak stwierdził, czasami  faceci zachowują się po prostu jak bydlaki. Wywiązała się między nami natomiast dyskusja w temacie zbytniej zażyłości w relacji matka-syn, czyli  tak chętnie przyklejanej  przez kobiety swoim partnerom życiowym łatki maminsynka. Wg. eM słowo to jest często-gęsto nadużywane przez nas, przez to zostało mocno wypaczone i w ogóle my kobiety nie rozgraniczamy kiedy należy  go użyć. 

Wracając do właściwej recenzji trudno się nie zgodzić, że Joanna  pokazuje swoją prawdziwą kobiecą siłę . Jest wytrwała a jej walkę zorientowaną przede wszystkim na szczęście i spokój dziewczynki wspiera Wiktor. Jak się dowiadujemy jest przystojnym,  choć  z mankamentem mężczyzną. Głęboka szrama na twarzy świadczy o jego niezwykle trudnej, smutnej i wciąż niezagojonej przeszłości, o której nie da się łatwo zapomnieć. Ale czy ta nieciekawa przeszłość skazuje na samotną egzystencję? Wioletta Sawicka poprzez swojego bohatera pokazuje, że w życiu nie ważny jest wygląd a dobre serce, szczere uczucie  oraz okazywane wsparcie zwłaszcza w momentach krytycznych. Nie rzadko jak bohaterowie książki, często idziemy przez życie poobijani z wieloma ranami, które nie zawsze widać bo skrywa je nasze serce. Według mnie,  książka ma niesamowity  przekaz, a dzięki niej autorka udowadnia, że nawet te rany które codziennie pokazuje nam lustro mogą się zagoić, zabliźnić na tyle, abyśmy mogli dalej iść przez życie uśmiechając się częściej do swojego odbicia.

Miłość Wiktora i Joanny wystawiona jest na szereg ciężkich prób. Czy uda się im je razem przetrwać? A może jest pewna granica, której jak legendarny Rubikon nie można pokonać? Czy szczęście z takim trudem i mozołem budowane , można zniszczyć w jednej sekundzie? Czy można wybaczyć to co powszechnie uważane jest za niewybaczalne? Obiecuję że po lekturze, na wszystkie te pytania otrzymacie wyczerpujące odpowiedzi.

"Za bardzo chciałam dbać o tę miłość.[...]Za bardzo chciałam przepędzić zło. Poświęciłam wszystko, co kobieta może poświęcić[...]."**

Czas próby jest elementem życia każdego z nas. To taki moment lub cała wieczność kiedy jesteśmy "testowani", kiedy ktoś sprawdza naszą odporność  i determinację do osiągnięcia stanu nirwany. 

Paradoksalnie  człowieka często zaślepia mamona, która niestety rządzi światem. Ale czy za pieniądze można kupić wszystko. O ile rzeczy materialne, namacalne jak najbardziej, to człowieka i jego miłości na szczęście nie. Czy ludzie mający sporą ilość gotówki są tak naprawdę szczęśliwi? Owszem, pieniądze czynią  życie spokojniejszym, powodują, że egzystencja ludzka jest łatwiejsza. Ale czy szczęśliwsza?  Myślę, że każdy z nas musi sobie odpowiedzieć na to pytanie sam. Bo zawsze...po drugiej stronie stoi istota, która czuje. Nawet ta...która tego nie pokazuje. I mam tu na myśli facetów którzy wielokrotnie swoją empatię zakopują gdzieś głęboko. Dopiero gdy znajdują się pod ścianą są w stanie przyznać się do posiadania wyższych uczuć. Kimś  takim był Daniel, kolejny z bohaterów. Swoją drogą ta persona  mocno intryguje. Jest bajecznie majętny i mimo że ma wszystko, nie posiada najważniejszego - prawdziwej  miłości... Postać Daniela ożywiła polemikę z moim eM, który nie rozumie fascynacji kobiet takimi hedonistami hołdującymi w życiu wyłącznie mamonę. A przecież wszyscy jak mantrę wciąż powtarzamy, że  "pieniądze szczęścia nie dają". Wioletta Sawicka ma niesamowitą zdolność zilustrowania tego stwierdzenia, mocno już zasiedziałego w naszej kulturze. Dzięki niej, to dotąd tylko przysłowie,  nabiera nowego, realnego znaczenia.

"[...]kto chce odnaleźć w życiu prawdziwy skarb, ten znajdzie do niego drogę i po ciemku. Poprowadzi go specjalna mapa, tylko czasem musi minąć  trochę czasu, nim nauczymy się z niej czytać."***

W momentach zwątpienia, kryzysu i drogi bez wyjścia przychodzą prawdziwi przyjaciele. Nie raz doświadczenie wynikające z wieku jest drogowskazem do lepszych decyzji. Pisarka  pokazuje nam czytelnikom, że do wszystkiego potrzeba czasu..czasu, którego nie da się ot tak tylko mierzyć. Ten czas wyznaczają losy ludzi. 

O recenzowanej właśnie książce napisać, że wiele się tu dzieje to nic nie napisać... Całości kolorytu dodają również drugoplanowi bohaterowie. Należy wspomnieć choćby o Marcie, która z racji wieku i ogromnego bagażu przeżyć jest prawdziwą mentorką dla innych, a szacunkiem jaki posiada można by obdzielić kilka osób.  


"Cios zadany aksamitną rękawiczką boli bardziej niż ten od stalowej pięści."****

Z kolei ciotka Eleonora to niezwykle dystyngowana, choć surowa kobieta, którą w miarę poznawania zaczynamy dążyć coraz większą sympatią. Dlaczego? Odpowiedź czai się na kartkach "Czasu próby". 

Tak jak trudno mi było odłożyć egzemplarz książki Wioletty Sawickiej na półkę, tak trudno mi też zakończyć ten tekst. Chciałabym móc jeszcze więcej tu opisać i podzielić się emocjami. Niestety nie mogę  ryzykować że zbyt dużo ujawnię z treści pozbawiając Was tym samym okazji na małe tete a tete z tą wyjątkową pozycją wydawnictwa Prószyński i S-ka.

Moja obszerna recenzja, to taki "czas próby" dla Was szanownych czytelników. Sądzę, że jeśli skusiliście się na przeczytanie mojej recenzji i dotarliście aż do tego momentu, to jestem pewna, że jesteście zdeterminowani przeczytać tę wyjątkową pozycję na rynku księgarskim. 

Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki

Przypisy:
*W. Siwicka "Czas próby", Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa, 2018, s. 339
**Tamże, s. 485
***Tamże, s. 570
****Tamże, s. 192 

Szczerze Wam polecam!
Katja

14 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Byle nie długo, bo książka mega, wciąga...

      Usuń
  2. Zachęciłas mnie bardzo :) pozdrawiam cieplutko :) www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To miło, że moja recenzja Cię zachęciła, że przemyślenia spowodowały, że sięgniesz po tą pozycję. Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny u mnie!!

      Usuń
  3. Tematyka zupełnie nie moja :) Wiedziałam to już na początku recenzji, kiedy napisałaś, że jest taka życiowa. Ja zdecydowanie wolę książki oderwana od rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę czym prędzej nadrobić nadrobić pierwszy tom.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS Piękne zdjęcia wykonałaś do tej recenzji.

      Usuń
    2. Jeśli nie masz pierwszego tomu, nie szkodzi. Zacznij czytać drugi. Dziękuję za Twoją obecność na moim blogu, cieszę się, że zdjęcia Ci przypadły do gustu.:)) Pozdrawiam:)

      Usuń
  5. Świetna robota. Fajny pomysł z zaangażowaniem męża.

    OdpowiedzUsuń
  6. Po pierwsze super pomysł z zaangażowaniem męża i podzieleniem się z nami jego spostrzeżeniami. Po drugie przepiękne zdjęcia, które zaparły mi dech w piersiach ( ja nie mam takiego talentu :) )
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) cieszę się, że Ci się miło czytało i miło oglądało:))Co do zdjęć jestem pewna, że i Ty sama zrobiłabyś wyjątkowe:)Pozdrawiam serdecznie:))

      Usuń