Witajcie!
Czy kiedykolwiek zdarzyło
się Wam kiedyś wsiąść do pociągu pełnego ludzi – nieznajomych, którzy w ciszy
niosą swoje historie utkane z uczuć, wspomnień i tęsknot? Dziś właśnie takie
wrażenie towarzyszyło mi podczas lektury powieści Joanny Szarańskiej „Ballada
o śniących kwiatach”.
Premiera książki odbędzie się już 28 sierpnia 2025 roku – koniecznie
zanotujcie tę datę w kalendarzu. To opowieść, której naprawdę warto wypatrywać!
"Kwiaty są jak słowa. Czasem pozwalają wyrazić to, czego nie mówimy na głos."
Zanim rozpocznę
dzisiejsze przemyślenia chciałabym Waszą uwagę zwrócić na miejsce, gdzie toczy się fabuła powieści. Już
sam pomysł autorki, by osadzić historię w podróży pociągiem, chwyta za serce.
Starszy mężczyzna opowiada swoją historię, a przypadkowi współpasażerowie stają
się świadkami jego wspomnień – chwil radosnych i dramatycznych, obrazów z
młodości, wspomnień z czasów wojny, doświadczeń pełnych tęsknoty, ale i
nadziei. Każde słowo niesie w sobie ciężar przeżyć i blask uczuć, które nie
gasną mimo upływu lat.
To powieść o Adamie –
chłopcu, młodzieńcu, a wreszcie dojrzałym mężczyźnie, który wiele doświadczył.
I o Jadwini – kobiecie, której obraz pozostaje w sercu czytelnika na długo. Ich
historia to nie tylko uczucie, ale i wybory – czasem trudne, pełne bólu, ale
wynikające z troski o innych. Jadwinia nie jest postacią prostą – bywa, że jej
decyzje wywołują w czytelniku bunt, a jednocześnie budzą podziw, bo wiąże się z
nimi poświęcenie dla najbliższych. Jej oddanie siostrze Teresce to jeden z
najbardziej poruszających wątków tej powieści – trudny i piękny zarazem.
Na kartach powieści
pojawiają się również poboczni bohaterowie, którzy mają ogromny wpływ na życie
Adama. Jedną z nich jest Janka – osoba, dzięki której Adam kształtuje się jako
człowiek i bohater, jakim go poznajemy. To pokazuje, jak wiele znaczenia mają w
naszym życiu ci, którzy czasem stoją w cieniu, a jednak stają się fundamentem
naszej drogi.
„Ballada o śniących
kwiatach” to książka o relacjach międzyludzkich, głębokich i skomplikowanych, pełnych napięcia, rozdarcia i trudnych wyborów. Pokazuje,
jak skomplikowane bywają więzi rodzinne, jak łatwo się rani, jak trudno
odbudować porozumienie, a jednocześnie jak wiele potrafi przetrwać miłość. W
książce pojawia się także motyw alkoholizmu i cierpienia, które towarzyszą
bohaterom w trudnych momentach, a wplecione są w opowieść w sposób prawdziwy i
poruszający.
Ogromną siłą powieści są
także miejsca – pełne życia, wspomnień i symboli. Od Bagnisk, przez Kraków, aż
po przestrzenie, w których dojrzewają wspomnienia i rodzą się refleksje. Każde
z nich zostało oddane z taką plastycznością, że czytelnik widzi je oczami
bohaterów, słyszy ich dźwięki, czuje zapach ziemi, deszczu, kwiatów.
„Ballada o śniących kwiatach” to
książka pięknie wydana – widać dbałość o każdy detal. Słychać w niej śpiew,
czuć melodię życia, ale też przenikają ją smutek, żal, ból i cierpienie. To
historia, która chwyta za serce i długo pozostaje w pamięci.
I wreszcie zakończenie historii…
piękne, wzruszające, pełne emocji, które zostają w sercu czytelnika na długo.
To finał, który przypomina, że miłość – prawdziwa i pełna poświęcenia – potrafi
trwać ponad czasem, ponad losem, ponad wszystkimi trudnymi wyborami, które
trzeba było podjąć.
„Ballada o śniących kwiatach” to
w moim odczuciu książka niezwykła, która
mówi o poświęceniu, o miłości, o trudnych wyborach, kształtujących życie, o
sile rodziny i przyjaźni. To powieść, która skłania do refleksji nad własnym
życiem i pozostawia w sercu ślad, jak melodia dawnej ballady, którą słyszy się
jeszcze długo po jej wybrzmieniu.
I na koniec, pozwólcie, że zacytuje jeden z dłuższych fragmentów powieści. Ale bardzo mi się spodobał...
"-Potrafi pani wyobrazić sobie czas?- zapytał nagle.
Agnieszka zmarszczyła brwi.
-Czas? Ma pan na myśli ...zegar? Kalendarz- zapytała niepewnie.
-Po prostu czas. Ja wyobrażam go sobie jako grę planszową z nieskończoną ilością pól układających się w kręte schody- wyjaśnił i wykonał palcem w powietrzu gest obrazujący zmianę biegu owych schodów.
-Nazywa się chyba wieże i drabiny.
Dziesięć lat i zakręt, kolejna dekada i kolejny zakręt, do góry, bez przerwy, aż do dziś...A na tym nie koniec, bo dopóki świat będzie istniał, z nami czy bez nas, czas będzie dorysowywał kolejne pola, dobudowywał kolejne piętra. Jesteśmy pionkami na tej planszy, Pani Agnieszko. To osobliwa gra, bo nie uczestniczymy w niej od początku, nie przemierzamy wszystkich stopni. Zostajemy rzuceni w wybrane dla nas okienko i maszerujemy do przodu, dopóki nie zostanie zadecydowane, że nasza rozgrywa dobiegła końca."
Za egzemplarz o pamięć dziękuję bliskim osobom.
Polecam!
Katja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz