środa, 5 sierpnia 2020

"Pamiętnik szeptuchy"- Dorota Gąsiorowska


Witajcie,

Są takie historie dla których można zarwać przysłowiową noc, czy też „przeczytać” całe popołudnie. Są takie książki w których można się dosłownie  zaczytać. A ja właśnie się zaczytałam  i dzisiaj przychodzę do Was z kolejną, wakacyjno-refleksyjną recenzją. Zostaniecie ze mną? Mam nadzieję, że tak!


Przede mną leży ponad 600 stronicowa, nieszablonowa w moim odczuciu, powieść.  Mimo, że  ja swój egzemplarz otrzymałam już po premierze to pomyślałam sobie, że dzisiejsza recenzowana opowieść zaczeka sobie na spokojniejszy, wakacyjny czas. Ten wyjątkowa pora sprzyja lekturze, pozwala się nią delektować, wnikliwiej poznać losy bohaterów przy smaku i aromacie ziołowej herbaty... Dziś mowa będzie  o najnowszej powieści Doroty Gąsiorowskiej pt. „Pamiętnik szeptuchy”.




„Życie jest łatwe dla tych, którzy przyjmują je prosto, nie zagłębiając się zbytnio w uczucia. Lecz gdy chcesz je przeżywać świadomie, trzeba liczyć się z tym, że może okazać się bardzo skomplikowane.” *

Zanim rozpocznę recenzję powieści, pozwolę sobie na małą prywatę.  Jakiś czas temu miałam okazję poznać osobiście autorkę. Dotychczas jej nazwisko zazwyczaj kojarzyło mi się przede wszystkim z tymi  wspaniałymi literackimi dziełami, które traktują o dalekich podróżach, sięgających  w najrozmaitsze zakątki Polski i świata,  przedstawiających losy bohaterów, opisanych piękną polszczyzną. Teraz natomiast,  dodatkowo będę je identyfikować z niezwykle sympatyczną, ciepłą i bardzo serdeczną osobą. Dla mnie to był duży zaszczyt i wyróżnienie aby spędzić czas w towarzystwie sympatycznych blogerek, no  i samej Doroty Gąsiorowskiej.   W tym miejscu chciałabym bardzo podziękować Autorce i Wydawnictwu Znak za możliwość otrzymania egzemplarza recenzenckiego.

Musicie wiedzieć drodzy czytelnicy, że „Pamiętnik szeptuchy” rozpoczyna nową serię Dni mocy. Każdy tom cyklu opowiada o wyjątkowym czasie w słowiańskim kalendarzu, którego magiczna moc przemienia losy bohaterów. Nie ukrywam, że Noc Kupały, która przypada cyklicznie na najkrótszą z nocy w roku, czyli  21/ 22 czerwca,  jest czasem wyjątkowym.  Ale najnowsza propozycja autorki jest idealną publikacją nie tylko na czas przesilenia. Uważam, że należy po nią sięgnąć też wtedy, kiedy szuka się literatury przy której można skutecznie  odpocząć, czy też zrelaksować się.




„Dużo łatwiej karmić się złudzeniami, czekając na coś, co i tak nie ma prawa zaistnieć. Dużo łatwiej jest być pionkiem w wyrafinowanej grze innych, bo wówczas nie trzeba podejmować własnych,  niejednokrotnie ryzykownych decyzji.” **

Można być pięknym, podziwianym przez innych, można mieć wszystko. Szeroko pojętą sławę i pieniądze, które są na wyciągnięcie dłoni. Ale nie można mieć  spokoju i szczęścia. Bo tych stanów kupić się po prostu nie da. Często zagubieni w świecie i otaczającej nas rzeczywistości mamy ochotę zmienić wszystko, rzucić w kąt nasze przyzwyczajenia, zapomnieć o tym co smutne i  przytłaczające. Odkleić niewygodny uśmiech na „pokaz” i być sobą… Natasza, główna bohaterka powieści ma  to wszystko, czego młoda, dwudziestoletnia kobieta może zapragnąć. Urodę, podpisany kontrakt, ułożoną przyszłość… Ale nie ma najważniejszego, wspomnianego spokoju i szczęścia. Ma natomiast toksyczną matkę Elżbietę, która jak się okazuje, sterując losem córki, realizuje swoje niespełnione ambicje. Natasza zmęczona życiem, reżyserowanym  przez Elżbietę, w końcu wyrywa się ze szponów rodzicielki i przenosi się do malowniczego Podlasia, gdzie trafia wprost do pachnącej ziołami chaty Salmy.  To właśnie tam zaczyna się  prawdziwa metamorfoza bohaterki. A wszystko za sprawą tajemniczego, starego pamiętnika niejakiej Mildy i słów :”Gdy nadejdzie właściwy czas, zrozumiesz wszystko”. Nie ukrywam, że właśnie te słowa najmocniej stymulowały moją ciekawość co do dalszych losów bohaterki.



Bardzo zaciekawił mnie też tytułowy  pamiętnik. Tutaj cicho sza, ponieważ nie chcę odbierać Wam przyjemności w poznawania historii Mildy . Jednak gorąco zachęcam do wczytania się w losy tej właśnie bohaterki.

Zawikłana historia postaci z książki  Doroty Gąsiorowskiej pozwala  zrozumieć, że często to właśnie poplątane drogi naszych przodków, mają wpływ na nasze życie. I mimo, że nie zawsze mamy wpływ na kierunek w którym podążamy, to czasami powinniśmy choć na chwilę się zatrzymać po to, by odnaleźć naszą właściwą ścieżkę. Tak jak to było w przypadku Nataszy i Olgi. Ale nie tylko tych bohaterek.  Pojawiający się  w książce bohaterowie nie tylko wkraczają  do powieści ze swoim bagażem doświadczeń, ale przede wszystkim  wzbogacają fabułę  o siłę prawdziwej przyjaźni, czy też pięknej rodzącej się miłości…

„Zbyt często rzucamy się zachłannie, żeby poznać wiedzę innych, podczas gdy sami skrywamy w sobie skarby.”***

Książka sama w sobie jest bardzo urokliwa, a to wszystko za sprawą misternie opisanych terenów Podlasia,  malowniczego terenu, gdzie rozgrywa się akcja większości rozdziałów, ale też i przepięknego, klimatycznego Wilna. Tutaj pragnę wspomnieć, że autorka w sposób niemal namacalny, oddaje słowem pisanym atmosferę tych miejsc, sprawiając, że czytelnik pragnie się właśnie tam znaleźć. Pojawiające się w historii dialogi bohaterów mają istotne znaczenie dla samej lektury.  Książka,  można by rzec, że  jest momentami  „przegadana” ale uważam, że taki zabieg jest bardzo potrzebny, przede wszystkim dlatego, by czytelnik mógł się zagłębić w  historię i  pojąć koligacje postaci, ale przede wszystkim też  dlatego, by zrozumiał to co najważniejsze w powieści, czyli przesłanie.

W moim odczuciu „Pamiętnik szeptuchy” to powieść o prawdziwej twarzy człowieka i o tym, że to nie pieniądze i sława czynią człowieka szczęśliwym. Wręcz przeciwnie , bo  wielokrotnie potrafią nas poróżnić i wszystko zniszczyć! Wszystko to co ma miejsce w naszym życiu jest przecież po coś. Jednak nie zawsze mamy możliwości,  zrozumienia sensu podjętych  przez naszych przodków decyzji.  To w końcu również historia opowiadająca o ludzkiej życzliwości, o wielu stereotypach, wierzeniach, a także zabobonach i  tajemnicach z przeszłości, których Dorota Gąsiorowska absolutnie nie szczędziła. To również historia ukazująca trudne relacje rodzinne, które wielokrotnie mają decydujący wpływ na nasze życie. Z wielką ciekawością śledziłam historię Nataszy,  jej ciężką walkę o niezależność i poszukiwanie własnej ścieżki.



Uważam, że autorka doskonale skomponowała całą historię i dokładnie opisała to co chciała przekazać odbiorcy. „Pamiętnik szeptuchy” nakłania do rozmyślań i zachęca do odkrywania wielu niewyjaśnionych i nieznanych jeszcze tajemnic, ukrytych w naszych rodzinnych albumach. Pojawiające się liczne zwroty akcji i zbiegi okoliczności w życiu głównej bohaterki powodują, że zmienia się jej perspektywa patrzenia zarówno i w przeszłość, jak i  przyszłość.  Między stronicami opowieści poczujecie zapach ziół, usłyszycie utwory Varius Manx, a także spotkacie sławną Elizę Orzeszkową, która zaprosi Was do jej księgarni w Wilnie. Brzmi ciekawie? I macie racje, bo tak jest.

Dorota Gąsiorowska po raz kolejny mnie oczarowała serwując na stronicach publikacji niezwykle klimatyczną, tajemniczą historię. Czytając kolejne stronice ”Pamiętnika szeptuchy” miejscami miałam poczucie zawieszenia, bo teraźniejszość mieszała się z przeszłością. To właśnie ten stan i to niesamowite uczucie nie pozwoliło odłożyć książki na bok. Zbliżając się ku zakończeniu było mi zwyczajnie przykro, że losy Nataszy i pozostałych bohaterów już się kończą. 



Wiem, że ta powieść na długo zostanie w moim sercu i  pamięci, a woń ziół towarzysząca spacerom bohaterów wśród lasów i pól,  długo jeszcze będzie rozbudzać moje zmysły, podtrzymywać wspomnienia. Historia przedstawiona na stronicach najnowszej powieści autorki mnie pochłonęła i urzekła, dlatego czas spędzony z książką był niezwykle owocny. Jestem przekonana, że ta publikacja przypadnie do gustu niejednej czytelniczce,  lubiącej sięgać po książki polskich pisarek.




Szczerze polecam „Pamiętnik szeptuchy” oraz inne publikacje Doroty Gąsiorowskiej, której recenzje znajdziecie na moim blogu.

Przypisy:
*D.Gąsiorowska: "Pamiętnik szeptuchy", Wydawnictwo Znak literanova, Kraków, 2020, s. 293
**Tamże, s.  156
***Tamże, s. 512

Polecam,
Katja




6 komentarzy:

  1. Chętnie przeczytam jak wszystkie poprzednie książki Pani Gąsiorowskiej.Ciekawa jestem tych opisów Podlasia oraz Wilna,miasta,które było kiedyś polskie .


    OdpowiedzUsuń
  2. Książki tej autorki chcę przeczytać od roku i nie mogę się zebrać, choć jedna jej powieść czeka na mojej półce.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  3. To książka, która na pewno by mi się spodobała.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam i będę czytać. Piękna recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo jestem ciekawa tej książki i tego czy "przebije" mój nr 1 w twórczości autorki czyli"Szept syberyjskiego wiatru"

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo jestem ciekawa tej książki i tego czy "przebije" mój nr 1 w twórczości autorki czyli"Szept syberyjskiego wiatru"

    OdpowiedzUsuń