Dzisiejszy post będzie szczególny, ponieważ zaprezentuję książkę, którą jako pierwszą otrzymałam od wydawnictwa do recenzji. Dotychczas wszystkie książki, które tutaj się pojawiały były pożyczone, natomiast dzisiejsza propozycja jest jak najbardziej "otrzymana". Zdaję sobie sprawę, że mój blog dopiero "raczkuje" i że sporo recenzji jeszcze przede mną. Dlatego już z tego miejsca chciałabym bardzo serdecznie podziękować Wydawnictwu Adamada i Pani Ewie za szansę oraz wyjątkowe zaufanie złożone na moje ręce, w postaci świeżo otrzymanego egzemplarza. Dziś swój czas poświęcę właśnie tej książkowej pozycji, noszącej jakże epicki tytuł "Sekretne dziedzictwo Króla Elfów". Na kolejną recenzję drugiej części pt." Mroczna przepowiednia Króla Elfów" zapraszam niebawem.
"Nie oceniaj książki po okładce", wielokrotnie słyszymy te słowa kierując się w stronę półek księgarskich. Ja jestem taką osobą, która zwraca uwagę na okładkę, jednakowoż szata graficzna książki nigdy nie była dla mnie powodem stygmatyzacji jej treści. Otrzymując propozycję recenzji od Wydawnictwa Adamada zastanawiałam się jaka będzie książka, którą otrzymam? Swoista niespodzianka. Aż w końcu nadszedł czas, gdy w moje dłonie trafiło "Sekretne dziedzictwo Króla Elfów".
Ciekawa okładka, pomyślałam. Ale nie spodziewałam się tego, co kryje środek. Pani Sandra Regnier w swojej powieści przeniosła mnie do świata magii, elfów i tajemnic. Do miejsc, które nie istnieją (czy aby na pewno?), do rzeczy, które nie mają prawa się wydarzyć. Gdyby ktoś mnie zapytał o czym jest ta książka odpowiedziała bym pokrótce. Książka dla młodzieży i o młodzieży. Ale czy tylko?
Główną bohaterką powieści jest Felicyty Morgan, przeciętna uczennica Horton Collage of Westminiter lubiąca spędzać czas w towarzystwie swoich przyjaciół. Nie jest pięknością bo dodatkowe kilogramy i metalowy aparat na zęby oraz wieczne spóźnialstwo powoduje, że staje się obiektem stałych kpin otoczenia. Felicity życie nie oszczędza. Borykającą się z trudnościami finansowymi matkę, wspiera prowadząc nocą i wieczorami pub, co odbija się na stopniach w szkole.
Wszystko się zmienia w momencie pojawienia się w szkole niezwykle przystojnego, z pozoru zwykłego, nowego ucznia, Leander'a FitzMor'a, którego czytelnik poznaje już na pierwszych kartach książki. Lee, bo tak jest zwany przez innych okazuje się wysłannikiem z królestwa elfów, który przybywa z sekretną misją. I w tym momencie Sandra Regnier zabiera czytelnika w świat fantazy, zaczyna wypełniać się tajemnicza i nie zwykła przepowiednia. Nie będę tu zdradzać całej treści powieści, bo to nie oto chodzi. Straszliwa pomyłka, której dopuścił się Lee w pierwszym dniu szkoły powoduje, że czytelnik nie może się nudzić.
To tylko mała kropla w morzu tego o czym opowiada książka. Z pozoru powieść obyczajowa dla młodych, ich problemach, życiu szkolnym, z drugiej strony, można by rzec, fantastyczna baśń dla dorosłych, w której pojawiają się magiczne elfy i ich przepowiednie np. o końcu świata. Czytelnik poznaje i Felicyty i Lee, powoli, nie spiesząc się. Jest to ważne, ze względu na zrozumienie treści i kolejnych kroków, które są podejmowane przez bohaterów. Bardzo podobały mi się magiczne wydarzenia w których uczestniczą bohaterowie. Dziewczynie przydarzają się trudne do wytłumaczenia sytuacje, np. słyszane tylko w głowie głosy, odczuwalne prądy podczas dotyku Lee, czy też niepokojące wizje przyszłości oraz śmiejące się kruki. Sytuacje w których uczestniczy Felicity to mariaż powagi i komizmu. Potrafią zaciekawić i doprowadzają do sytuacji , w której czytelnik nie może się oderwać od kolejnych stron książki. Sandra Regnier nie biegnie z akcją, czytelnik nie dostaje wszystkiego na "tacy",wszystko jest przemyślane, dzieje się powoli, nawet powiedziałabym, że miejscami zbyt absurdalnie. Ale ten absurd jest potrzebny, bo to też cecha powieści fantastycznych, które przenoszą nas w inny, bajkowy, a czasem groźny i niezrozumiały świat.
Na koniec dodam, że Lee nie jest jedynym męskim charakterem występującym
w "Sekretnym Dziedzictwie Króla Elfów". W powieści pojawia się też
Ciaran oraz Richard, który zaczyna interesować się Felicyty. Co z tego
wyniknie? Sięgnijcie po pierwszą cześć Sagi Pan, a ja z wielką
przyjemnością sięgnę po drugą jej część, która zapowiada się jeszcze
ciekawiej.
Czy przekonałam Was do przeczytania tej książki? Jeśli macie ochotę na nieco inną, lżejszą literaturę, która pozwoli Wam się zresetować, sięgnijcie po "Sekretne dziedzictwo Króla Elfów".
Regnier Sandra
Sekretne dziedzictwo Króla Elfów
415 s.
Wydawnictwo Adamada
Pozdrawiam, Katja
Magia i elfy to niekoniecznie dla mnie, ale cieszę się, że Tobie książka się spodobała. :)
OdpowiedzUsuńJa też nie zawsze przepadałam za magią i ogólnie rzec mówiąc fantastyką, czy fantazy, ale ta książka spowodowała, że z przyjemnością ją przeczytałam, nie męcząc się przy tym. Tak więc mimo wszystko polecam.:)
UsuńDziękuję za recenzje. Już wiem co kupię na prezent dla siostrzenicy 🤗
OdpowiedzUsuńWitaj Doroto, cieszę się, że podsunęłam Ci pomysł na prezent dla siostrzenicy. Szczerze polecam:) I dziękuję za odwiedziny na moim blogu.
Usuń