Dzisiaj pragnę Wam przybliżyć kolejną „świąteczną”
książkę wydaną przez Wydawnictwo Filia a mianowicie „Listy pełne marzeń”
Magdaleny Witkiewicz. Wydawnictwu bardzo dziękuję za przesłany egzemplarz do
recenzji. Publikacja ta jest szczególna, bowiem kupując ją wspiera się Fundację Świętego
Mikołaja.
Kiedy zaczęłam czytać książkę odniosłam wrażenie, że
gdzieś już spotkałam się z bohaterami tejże powieści. I nie myliłam się,
bowiem inspiracją do stworzenia a właściwie rozwinięcia fabuły przez
Witkiewicz było opowiadanie „List do Mikołaja", które napisała w 2014 roku a
umieszczone było w antologii „Cicha 5”.
„Człowiek
jest tyle wart ile drugiemu może pomóc” JPII
To motto szczególnie wzięła sobie do serca Maryla
Jędrzejewska ,która przez większość swojego siedemdziesięcioletniego życia
pomagała innym w najrozmaitszy sposób. To pomaganie było sensem jej
bytowania, radością, swego rodzaju misją.
Mianowicie pomagała spełniać marzenia, głównie
dzieciom. W ciągu kilkunastu lat w swoim domu zorganizowała „centrum
logistyczne”, w którym decydowały się losy nie tylko pragnień materialnych
ale także życiowych dróg jej podopiecznych. Pomagali Maryli w tym legalnym
bądź prawie przestępczym działaniu listonosz Marcin a później Ci, którym
pomogła zrealizować marzenia np. w kwestii wykształcenia.
Oczywiście
Maryla była świetną obserwatorką i potrafiła znaleźć ludzi, którym trzeba
było pomóc tak by nie obrazić ich godności osobistej. Marzenia, pragnienia
zawarte w kolorowych kopertach i adresowane do świętego Mikołaja były najrozmaitsze
Najwięcej „pracy” Maryla miała, kiedy zbliżał się
czas, kiedy to dzieci pisały listy do św Mikołaja. Po kilkunastu latach
spokoju wśród listów do świętego z Finlandii znalazł się jeden niepisany
dziecięcą, niewprawną ręka, ale „opatrzony jakimiś wielkimi pieczęciami ”*
i
wzbudzający niepokój. Był to list z prokuratury.
Witkiewicz napisała książkę, w której pod
płaszczykiem historii dość zabawnej umieściła wiele trudnych i ważnych
tematów, które szczególnie dotykają ludzi w okolicach Bożego Narodzenia. Nie
chodzi mi tutaj o mniej lub więcej wygórowane marzenia dziecięce
dotyczące prezentów od św. Mikołaja. Bo te z reguły są spełniane jeśli
nie przez rodziców to przez różnego rodzaju fundacje, stowarzyszenia. Ja mam
na myśli „samotność w tłumie” dorosłej osoby, dziecka w domu, gdzie króluje
alkohol, choroba, które powoduje emocjonalne rozchwianie, niepewność …
Jakby na przeciwwadze autorka pokazuje nam przyjaźń,
miłość, empatię, wyrozumiałość
i cierpliwość wobec innych. I uświadamia nam, że dobro raz dane zwraca się
wielokrotnie.
Zachęca nas do rozejrzenia wokół siebie, czy gdzieś
za ścianą nie ma kogoś kto czeka na jakikolwiek objaw zainteresowania.
Szczególnie jest to istotne teraz gdy sytuacja zmusza zwłaszcza
seniorów do siedzenia w domu. Wbrew pozorom nie jest to książka smutna,
raczej refleksyjna, która niekiedy wyciska łezki a niekiedy powoduje śmiech.
Akcja powieści rozgrywa się na różnych platformach
czasowych co może niektórych czytelników drażnić .
Ale pozwala to na wgłębienie się w życiowe koleje
Maryli. Cofamy się do czasów, kiedy to była młodą dziewczyną, dowiadujemy się
skąd wzięły się środki finansowe na spełnianie marzeń zawartych w listach do
św Mikołaja i na kształcenie tych, którzy oprócz chęci i talentu nie mieli
nic. Dlaczego listy adresowane do św. Mikołaja trafiały do niej !? I wreszcie
o skrywanym przez lata uczuciu Maryli i Janusza.
Zbliżają się święta, czas, w którym wzajemnie się obdarowujemy.
Myślę, że „Listy pełne marzeń” na pewno będą dobrym prezentem! A kupując tę
książkę wesprzemy Fundację św.Mikołaja, która od ponad 20 lat pomaga dzieciom
z całej Polski, Ukrainy, Syrii.
Jak można przeczytać na ostatniej stronie powieści Fundacja
przyznała kilka tysięcy stypendiów dzieciom z biednych rodzin.
„Stypendia
zmieniają życie tych dzieci i są dla nich szansą na lepszą przyszłość. Dzięki
nim mogą rozwinąć skrzydła i uczyć się tego, o czym marzą."
Tak jak stypendia ufundowane przez Marylę Jęrzejewską pozwoliły
Łucji, Markowi i innym zrealizować swoje marzenia.
Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Filia. Przypisy: *M.Witkiewicz: "Listy pełne marzeń", Wydawnictwo Filia, Poznań, 2020, w. 10 *Tamże, s. 368 Polecam!!! Katja
|
Ciekawa idea wspierająca Fundację Świętego Mikołaja i ciekawa książka.
OdpowiedzUsuńLubię takie klimaty, więc może kiedyś sięgnę po tę powieść.
OdpowiedzUsuńW najbliższym czasie nie planuję jej czytać.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Mam ją w planach 🙂
OdpowiedzUsuń