środa, 5 czerwca 2019

"Wisznia ze słowiańskiej głuszy"- Aleksandra Katarzyna Maludy



Witajcie!
Kilka dni temu wspomniałam o niespodziance, którą przygotowało dla mnie Wydawnictwo Szara Godzina. W jej ramach otrzymałam dwa egzemplarze powieści Aleksandry Katarzyny Maludy pt. „Wisznia ze słowiańskiej głuszy”.


Dzisiejsza publikacja nie będzie typową powieścią obyczajową, do których przyzwyczaiłam Was na blogu. Nie będzie tez komedią kryminalną, ani dramatem. To pierwsza tego typu publikacja  recenzowana przeze mnie. Dlaczego to podkreślam? Dlatego, ponieważ „Wisznia ze słowiańskiej głuszy” to idealna propozycja dla tych, którzy szukają interesujących, wartościowych książek z historią w tle. To także książka skierowana do czytelnika, który prócz wydarzeń historycznych kocha świat mitologii, baśni i z nieskrywanym zainteresowaniem śledzi losy bohaterów, które miały miejsce w zamierzchłych czasach. I mimo, że nie jest to do końca mój typ literatury, to jednak uważam tytuł „Wisznia ze słowiańskiej głuszy” za bardzo wartościową, nietuzinkową książkę, którą warto przeczytać. Pozwólcie zatem, że poświęcę teraz kilka słów  tej nietuzinkowej publikacji. 

"Bogowie się na nas gniewają!- Kapłan nie zamierzał nikogo pocieszać. Trzeba im złożyć ofiarę najcenniejszą! Ofiarę z dziewczyny, co dopiero w zdatny wiek wchodzi, niewinną."* 

Dzisiejszą recenzję, aż prosi się rozpocząć od słów ”dawno, dawno temu, za górami za lasami..” I myślę, że są one jak najbardziej na miejscu, bowiem w słowiańskim grodzie Szelągów nad Dnieprem, żyje kobieta o niezwykle oryginalnym imieniu Wisznia. To istota mądra, silna i waleczna, dająca sobie radę pomimo, że przyszło jej żyć w świecie, w którym rządził mężczyzna. To właśnie w niej zakochuje się Rua, wódz Hunów. Co z tego uczucia wyniknie?



Czytając powieść miałam wrażenie, że oglądam bardzo dobry film pokazujący prawdziwą i żywą historię, która toczy się na terenach Rusi, Bizancjum i przyszłego Państwa Polan. Doznałam czegoś w formie projekcji  dlatego, że autorka opisując zwyczaje panujące wśród plemion posługuje się niezwykle obrazowym, plastycznym językiem. Jak to oczywiście drzewiej bywało, nie  brak tu wierzeń w bożki, w naturę, oraz ogień i wodę.


"Zima ociągała się długo,  jednak nadeszła. Mróz ściął bagniska wokół osady, którą na cześć zmarłego króla coraz częściej nazywano Krakowem"**



Aleksandra Katarzyna Maludy w swojej powieści nie szczędzi historii i sypie faktami jak z rękawa. Opisuje powstanie pierwszych osad i grodów. Jesteśmy świadkami narodzin miasta Kraków, nazwanego od imienia jego władcy, Króla Kraka. Stosowany w książce luźny  styl gawędziarski, którym posługuje się Maludy, czyni powieść bardzo atrakcyjną i w niebagatelny sposób wciągającą. Odbiorca, staje się świadkiem wydarzeń, które mają miejsce  w powieści i zatapia się w jej urzekający klimat, stając się poniekąd fizycznym uczestnikiem starć rożnych światów i żywiołowych kultur.

Trzeba nadmienić, że w tekście znajdują się słowa, które nie zrozumiałe dla współczesnego czytelnika, należy określić mianem archaizmów.  Jednak z pomocą przychodzi sama autorka , która w adnotacji zawartej w przypisie, skutecznie objaśnia co one oznaczają. Dodatkowo, łaknący historii mogą z legendy zawartej pod tekstem, odczytać znaczenie scen opisywanych w interesującym ich momencie.


"Czuła jak kiełkuje w niej nasienie wroga. Ono samo było wrogiem. Nie pozwalało jej nawet na moment zapomnieć o upokorzeniu, o bólu, o tej kiecce zarzuconej na głowę, o szyderstwach i wstydzie."***

Pisarka w swojej powieści skupiając się na Wiszni, nie pomija też zwyczajów panujących  w plemionach. Nie szczędzi przy tym czytelnikowi szczegółów, które mocno zapadają w pamięć i stają się namacalnym obrazem historii. Szczególnie jest to widoczne podczas obserwacji dzikich plemion Hunów i Awarów. Tym samym, w książce nie brakuje rozlewu krwi, a także przemocy względem kobiet, które uznawane wtedy za własność, nierzadko przeżywały bardzo trudne macierzyństwa będące efektem gwałtów…


„Wielki brzęk szedł od kwiatów, bo pszczoły uwijały się, by przed wieczorem znieść do barci jak najwięcej słodkości. To podniośle nastrajało Nielubę. Jakby wypełnić się miał jej los, jakby skończyć się miała niepewność i nastać spokój. Tylu młodych garnęło się do niej w nadziei, że ona jest siła. Była. Ale niekompletną. Była siłą ciała, jego zręcznością, siłą umysłu, bo zawsze wiedziała, co trzeba zrobić,  ale nie było w niej siły ducha. Była gotowa żebrać o trochę uznania, czułości, miłości, bo tego jej bardzo brakowało."**** 

„Wisznia ze słowiańskiej głuszy” to powieść o marzeniach, o sile i walce  kobiet, o nienawiści i miłości, a przede wszystkim o nowych rodzących się czasach.




 Za przeczytanie egzemplarza recenzyjnego dziękuję Wydawnictwu Szara Godzina


 

Książka została przeczytana w ramach wyzwań:  52 książki


Przypisy:
*A. K. Maludy: "Wisznia ze słowiańskiej głuszy", Wydawnictwo Szara Godzina, Katowice, 2019, s. 90
** Tamże, s. 92
*** Tamże, s. 86
**** Tamże, s. 347

Polecam!

Katja

6 komentarzy:

  1. To może być coś dla mnie. Uwielbiam baśnie 😊.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ładna recenzja. Proponuję jeszcze przeczytać poprzednie powieści tej autorki. Są tak inne od współczesnych powieści obyczajowych.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie przeczytam zwłaszcza,że lubię lektury przenoszące czytelnika kilkaset lat wstecz.Ta powieść na pewno dostarczy mocnych wrażeń i przypomni mi trochę historii z początków naszego kraju.

    OdpowiedzUsuń
  4. Powieść,w której fikcyjne wątki przeplatają się z autentycznymi faktami w przystępny sposób przybliża nam historię,za którą większość z nas w szkole nie przepadała.Z tego co piszesz to mam takie skojarzenia tej książki ze Starą Baśnią czy Luboniami Kraszewskiego ...

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię powieści z historią w tle a te ze słowiańską nutą - uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Na tę recenzję czekałam i po jej przeczytaniu z chęcią zapoznam się z tą książką.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń