Witajcie!
Ponad 500-set stronicowa księga została
przeczytana przeze mnie w niecałe półtora dnia. Zapewne zastanawiacie się co w niej było takiego, że nie mogłam się
oderwać. Co spowodowało, że książka pochłonęła mnie całkowicie? Odpowiem
krótko- życie…
Dziś na blogu swoją uwagę
poświęcę pisarce, z którą nigdy wcześniej nie miałam okazji się spotkać. Śmiało
mogę powiedzieć że żałuję, gdyż teraz wiem, że wiele straciłam.
Wydawnictwo
Prószyński i S-ka podesłało mi, za co bardzo dziękuję, dwie obszerne
historie
napisane przez Wiolettę Sawicką. Pierwsza z nich to „Wyspy szczęśliwe”,
druga
to „Czas próby”. Na recenzję tej drugiej powieści przyjdzie odpowiednia
chwila, ponieważ chciałabym zachować chronologię, dlatego dziś zapraszam
Was na „Wyspy szczęśliwe”.
A ty mnie na wyspy
szczęśliwe zawieź,
wiatrem łagodnym włosy jak kwiaty rozwiej, zacałuj,
ty mnie ukołysz i uśpij, snem muzykalnym zasyp, otumań,
we śnie na wyspach szczęśliwych nie przebudź ze snu.
Pokaż mi wody ogromne i wody ciche,
rozmowy gwiazd na gałęziach pozwól mi słyszeć zielonych,
dużo motyli mi pokaż, serca motyli przybliż i przytul,
myśli spokojne ponad wodami pochyl miłością.
wiatrem łagodnym włosy jak kwiaty rozwiej, zacałuj,
ty mnie ukołysz i uśpij, snem muzykalnym zasyp, otumań,
we śnie na wyspach szczęśliwych nie przebudź ze snu.
Pokaż mi wody ogromne i wody ciche,
rozmowy gwiazd na gałęziach pozwól mi słyszeć zielonych,
dużo motyli mi pokaż, serca motyli przybliż i przytul,
myśli spokojne ponad wodami pochyl miłością.
*Prośba o Wyspy Szczęśliwe- Konstanty Ildefons
Gałczyński
No właśnie. Z czym Wam kojarzą się owe
wyspy szczęśliwe? Mnie, prócz tego, że z
pewnym poetą, o którym zresztą pisałam pracę magisterską, to kojarzą się
przede
wszystkim z miejscem spokojnym, radosnym, osobistym…Miejscem do którego
bilet
wstępu posiadają tylko najbliżsi. Myślę, że podobne skojarzenie miała
główna
bohaterka powieści-Joanna, żona i matka. Jak się okazuje, bańka mydlana
zwana
szczęściem szybko pęka. A przecież miało być tak pięknie, tak wyjątkowo,
bajecznie i na zawsze z tym, kogo kocha się całym swoim sercem.
„Jak to możliwe, że
możemy się kochać, obnażać ciała, a nie umiemy
otworzyć przed sobą dusz?*
otworzyć przed sobą dusz?*
Jak się okazuje Joanna na własnej skórze przekonuje się, że
miłość do grobowej deski potrafi przybrać groteskową maskę. Maskę dobrego męża, który
wcale nie jest taki idealny jakby się wydawało. Męża, który zapomina o
obietnicy danej swojej żonie pozbawiając ją
dosłownie wszystkiego. W końcu męża, który woli poświęcić się innej
miłości zwanej…nałogiem. Jakim- tego dowiecie się czytając „Wyspy szczęśliwe”.
„Bo dom Joasiu, rodzina, w
której człowiek oparcie ma, toż to raj prawdziwy
na tej ziemi i szczęście wielkie.”**
na tej ziemi i szczęście wielkie.”**
Wioletta Sawicka w swojej powieści rozwija dwa bardzo ważne wątki-historii Joanny, która musi wszystko zacząć od nowa, oraz Marty, starszej kobiety, która wiele przeżyła. Pisarka nie szczędzi słów opisując okrucieństwo, które wyrządzili wówczas 9 letniej dziewczynce żołnierze sowieccy. Temat wojny zajmuje sporą część książki. Autorka książki nie zapomina o bohaterkach i o umęczonych ofiarach. Podkreśla pamięć o nich i oddaje hołd. Zresztą książka jest zadedykowana... komu? Pewnej Pani o której autorka wspomina również na końcu, w rozdziale "od autora".
Czytelnicy muszą
przygotować się
na bardzo realne i nie raz drastyczne opisy wojny. Jednak są one
niezwykle istotne dla kontekstu i precyzyjnie wpasowane w fabułę.
Ukazują bowiem pewien kontrast między dwoma bohaterkami, które życie
stawia w sytuacji bez wyjścia. Bo czy można być kochanym będąc na
świecie
samemu? Czy można zaufać bliźniemu, człowiekowi, który zadaje
ból…fizyczny i ten najtrudniejszy do zniesienia... psychiczny? Czy
okaleczony człowiek w szerokim rozumieniu tego słowa ma prawo
do szczęścia? Co czuje Marta , której życie nie szczędziło cierpienia
widząc
młodą Joannę, której zaufanie zostało równie mocno okaleczone? Czy ból jest bólowi równy? Drogi tych dwóch
kobiet spotykają się w najważniejszym dla nich momencie. Czy Joanna stanie na
własne nogi i kim jest ten, który chce pomóc młodej kobiecie? Czy zamiary Daniela
są uczciwe, czy Joanna będzie mogła ponownie zaufać? Czy Marta spotka się z
miłością swojego życia?
„Dzięki Bogu dziękuję, że oni są ze mną i sama na starość nie zostałam,
bo tylko popatrz Na mnie…[...]Jak bez rąk i nóg mogłam myśleć, by z kimś
prawdziwą rodzinę założyć? Kto by mnie taką wziął? A przecież ja nie chciałam
być sama, tak jak i oni nie chcieli. Dlatego mówię, że jesteśmy rodziną nie
gorszą od tych, które sakramentem i krwią połączone.”***
Wioletta Sawicka
nie zapomina o
sile, która tkwi w miejscu zwanym domem i ludziach, którzy są obok i
którzy
kochają. To właśnie oni dodają siły, są wsparciem szczególnie wtedy, gdy
pojawia się zwątpienie i niepewność. Niejednokrotnie jest tak, że
człowiek nie otrzymuje prawdziwego uczucia w domu rodzinnym , jest
pozostawiony sam sobie. Często to obcy, w żaden sposób nie spokrewnieni
ludzie, potrafią obdarzyć go tym, czego poskąpili najbliżsi.
Na kartach książki
poznajemy również losy
Teresy, Pułkownika, Maryli i Wiktora. Są oni niezwykle istotni w życiu
głównej bohaterki, a każdy z tych bohaterów ma swoją własną historię,
kunsztownie wplecioną przez autorkę w główny wątek powieści.
Kończąc tę recenzję chciałabym ją
podsumować cytatem, który znajduje się na okładce książki. Moim skromnym zdaniem jest on kwintesencją
wszystkiego co znajdziecie w „Wyspach Szczęśliwych”.
„Żeby poznać siebie trzeba najpierw dostrzec innych”.
„Wyspy szczęśliwe” to pozycja do której zapewne wrócę, a którą szczerze będę polecać każdemu. Uważam, że najzwyczajniej na świecie warto
ją przeczytać. I nie należy zrażać się absolutnie objętością
lektury. Książka jest o rzeczach ważnych, których nie można zmieścić
przecież w trzech zdaniach. To
powieść o sile każdego człowieka, o miłości która czeka za
zakrętem, o decyzjach które mimo początkowej niepewności, potrafią
przynieść ukojenie. Jest również o tym, że trzeba być ostrożnym w
okazywaniu zaufania nawet osobom najbliższym, bo w dzisiejszym świecie
szczerość stała się drugorzędną
wartością. Właśnie dlatego szczerze polecam tę lekturę i już teraz
zapraszam Was na recenzję kolejnego tomu powieści pt. "Czas próby".
Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki
Przypisy:
*W. Siwicka" Wyspy szczęśliwe",Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa, 2017, s.357
** Tamże, s. 374
***Tamże, s. 331
Polecam Wam bardzo!!
Katja
Polecam Wam bardzo!!
Katja
Zaintrygowalas mnie Katju. Właśnie szukałam czegoś wartościowego do przeczytania. Dziękuję 🤗
OdpowiedzUsuńJest to bardzo wartościowa powieść z głębokim morałem..Szczerze polecam!
UsuńMam w planach najnowszą książkę Pani Sawickiej:)
OdpowiedzUsuńJa także:)))Dziękuję za wizytę u mnie na blogu, za moment ja pojawię się u Ciebie:)
UsuńZdecydowanie jestem na tak. 😊
OdpowiedzUsuńI super!!!:)
UsuńZaintrygowalas mnie ta książka. Chętnie ją przeczytam :) pozdrawiam i chętnie zostaje u ciebie jako obserwator :) www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com
OdpowiedzUsuńWitaj!! Na początku dziękuję za to, że pojawiłaś się u mnie na blogu i że zostajesz na nim- serdecznie Cie witam!!! I czuj się jak u siebie. A książka- koniecznie trzeba przeczytać i drugą część również!
Usuń