Witajcie,
Dzisiaj chciałabym
zrecenzować kolejną książkę otrzymaną od Wydawnictwa Prószyński i S-ka.
Jest to powieści Wioletty Sawickiej pt."Czas próby", druga część "Wysp
szczęśliwych". Zapraszam.
Pierwsza
część zrobiła na mnie spore wrażenie, ale jak się później okazało był
to tylko przedsmak. Nadmienię że jeśli chcecie zachować właściwą
chronologię wydarzeń powinniście najpierw przeczytać "Wyspy
szczęśliwe". Jeżeli jednak nie skorzystacie z mojej wskazówki, to
zapewniam, że nie będziecie mieć problemu we właściwym zrozumieniu
treści i przesłania, które zawarła pisarka na stronach swojej powieści,
ponieważ najważniejsze rzeczy autorka uzupełnia właściwym komentarzem.
Na początek kilka istotnych spostrzeżeń... zaczynajmy zatem!
"Czas próby" to grube tomisko mieszczące aż 635 stron. Mimo to
książkę czyta się niemalże jednym tchem i mnie zajęło to tylko 2 dni.
Dlaczego tylko tyle? Bo treść jest aż do bólu życiowa, to nie fantazja
oderwana od rzeczywistości, a smutek i radość prawdziwych ludzi. Odnosi
się wrażenie graniczące z pewnością, że scenariusz tej historii
napisało życie i niejeden z nas mógłby zagrać w nim główną rolę.
Autorka posiada niesamowitą zdolność łączenia w całość, początkowo
zupełnie nie spójnych treści. Pokazuje ponadczasowość uniwersalnych
wartości. Wraz z każdą przeczytaną kartką opuszcza nas przerażenie
związane z pokaźna objętością książki i napływają miłe odczucia o
niezbędności każdego opisu, czy też wtrąconej retrospekcji. Każde
wspomnienie, fragment pozornie nieistotnej historii w końcu wskakuje na
swoje miejsce i napędza akcję jak trybik w dobrze naoliwionej maszynie.
To fascynujące i niezwykłe dla czytelnika doznanie.
Czas próby to powieść która wzrusza, nie brak w niej sytuacji, które
powodują szybsze bicie serca, ale nie brakuje w niej zaskoczenia!
Jakiego? Zapewniam, że nie jednego - sami się przekonajcie...To
niezwykła i niebanalna historia pokazująca ogromne cierpienie, krzyże na
mogiłach, ale i smak pocałunku od ukochanej osoby i zapach przytulanego dziecka.
Po
przeczytaniu książki wielokrotnie zastanawiałam się w jaki sposób
napiszę tę recenzję, czy słowami można oddać wagę poruszanych
problemów? I tu narodziła się nowa sytuacja, która kto wie, może
zagościć tutaj na stałe. Życie lubi nas zaskakiwać i ja nie jestem
wyjątkiem.
Dzisiejsza recenzja będzie bowiem
punktem widzenia dwóch osób- tradycyjnie moim oraz wyjątkowo również
mojego męża (zwanego w dalszej części "eM"), który nie mógł oprzeć się tej
lekturze. Myślę, że zakradnie się tez tutaj
swego rodzaju polemika, bo w wielu kwestiach odebraliśmy tę książkę w
różny sposób. Wspólnym mianownikiem okazało się jednak
stwierdzenie, że celowym zabiegiem autorki jest pokazanie różnego
systemu wartości kobiety i mężczyzny. Zachowanie klarowne dla kobiety
jest nieczytelne a wręcz destrukcyjne w oczach faceta. To właściwy
moment aby napisać, że moja ocena postępowania Joanny diametralnie
odbiega od oceny mojej drugiej połówki. Długo dyskutowaliśmy co do
możliwych zachowań.
Moja ocena, choć nie przyszła mi łatwo, jest
przychylna bohaterce, natomiast eM ...delikatnie rzecz ujmując, uznał to
rozwiązanie za niemieszczące mu się w głowie.. Mało tego, stwierdził
że zdecydowana większość męskiej części czytelników zareaguje dokładnie
tak samo jak on. Swoją drogą jestem bardzo ciekawa czy po przeczytaniu
powieści do końca, również w ich głowach zakiełkuje ziarnko niepewności
co do słuszności wcześniejszych poglądów. Czy autorka w genialny wręcz
sposób jest w stanie zmienić sztywne ramy myślenia naszych panów? Rozwiązanie czai się na kartach "Czasu próby". Wobec
powyższego drogie czytelniczki powinniście wcisnąć tę "pozycję " swoim
facetom, a oni na pewno wam się odwdzięczą, doznając olśnienia że
rozumieją Was dzięki temu może nieco lepiej? Jak pokazała Wioletta Sawicka używamy tylko
innych narzędzi, aby wygrać nasze wspólne szczęście.
"Każdy ma jakiś swój czas próby[...] pytanie tylko, jak go
przejdziemy. Jako pokonani czy zwycięzcy?Mocniejsi czy słabi? Razem czy
osobno? Będziemy dalej budować czy zostawimy zgliszcza? Czego dowiemy
się w nim o sobie, o tym w co mocno wierzyliśmy, w czym pokładaliśmy
nadzieję albo gdzie popełniliśmy błędy?" *
W powieści poznajemy dalsze losy Joanny, która znajduje się właśnie
na rozdrożu życia. Musi rozprawić się z mężem i ojcem swojej córeczki
Tomaszem, podejmując walkę o szczęście najważniejszej na świecie istotki
Tosi. Osobiście nie rozumiem postępowania Tomasza - przepełnionego
egoizmem egocentryka, materialisty i maminsynka. Tu akurat zgodziliśmy
się z eM, co do negatywnej postępowania Tomasza. Jak stwierdził, czasami
faceci zachowują się po prostu jak bydlaki. Wywiązała się między nami
natomiast dyskusja w temacie zbytniej zażyłości w relacji matka-syn,
czyli tak chętnie przyklejanej przez kobiety swoim partnerom życiowym
łatki maminsynka. Wg. eM słowo to jest często-gęsto nadużywane przez
nas, przez to zostało mocno wypaczone i w ogóle my kobiety nie
rozgraniczamy kiedy należy go użyć.
Wracając
do właściwej recenzji trudno się nie zgodzić, że Joanna pokazuje swoją
prawdziwą kobiecą siłę . Jest wytrwała a jej walkę zorientowaną przede
wszystkim na szczęście i spokój dziewczynki wspiera Wiktor. Jak się
dowiadujemy jest przystojnym, choć z mankamentem mężczyzną. Głęboka
szrama na twarzy świadczy o jego niezwykle trudnej, smutnej i wciąż
niezagojonej przeszłości, o której nie da się łatwo zapomnieć. Ale czy
ta nieciekawa przeszłość skazuje na samotną egzystencję? Wioletta
Sawicka poprzez swojego bohatera pokazuje, że w życiu nie ważny jest
wygląd a dobre serce, szczere uczucie oraz okazywane wsparcie zwłaszcza
w momentach krytycznych. Nie rzadko jak bohaterowie książki, często
idziemy przez życie poobijani z wieloma ranami, które nie zawsze widać
bo skrywa je nasze serce. Według mnie, książka ma niesamowity przekaz, a
dzięki niej autorka udowadnia, że nawet te rany które codziennie
pokazuje nam lustro mogą się zagoić, zabliźnić na tyle, abyśmy mogli
dalej iść przez życie uśmiechając się częściej do swojego odbicia.
Miłość
Wiktora i Joanny wystawiona jest na szereg ciężkich prób. Czy uda się
im je razem przetrwać? A może jest pewna granica, której jak legendarny
Rubikon nie można pokonać? Czy szczęście z takim trudem i mozołem
budowane , można zniszczyć w jednej sekundzie? Czy można wybaczyć to co
powszechnie uważane jest za niewybaczalne? Obiecuję że po lekturze, na
wszystkie te pytania otrzymacie wyczerpujące odpowiedzi.
"Za
bardzo chciałam dbać o tę miłość.[...]Za bardzo chciałam przepędzić
zło. Poświęciłam wszystko, co kobieta może poświęcić[...]."**
Czas
próby jest elementem życia każdego z nas. To taki moment lub cała
wieczność kiedy jesteśmy "testowani", kiedy ktoś sprawdza naszą
odporność i determinację do osiągnięcia stanu nirwany.
Paradoksalnie
człowieka często zaślepia mamona, która niestety rządzi światem. Ale
czy za pieniądze można kupić wszystko. O ile rzeczy materialne,
namacalne jak najbardziej, to człowieka i jego miłości na szczęście nie.
Czy ludzie mający sporą ilość gotówki są tak naprawdę szczęśliwi?
Owszem, pieniądze czynią życie spokojniejszym, powodują, że
egzystencja ludzka jest łatwiejsza. Ale czy szczęśliwsza? Myślę, że
każdy z nas musi sobie odpowiedzieć na to pytanie sam. Bo zawsze...po
drugiej stronie stoi istota, która czuje. Nawet ta...która tego nie
pokazuje. I mam tu na myśli facetów którzy wielokrotnie swoją empatię
zakopują gdzieś głęboko. Dopiero gdy znajdują się pod ścianą są w stanie
przyznać się do posiadania wyższych uczuć. Kimś takim był Daniel,
kolejny z bohaterów. Swoją drogą ta persona mocno intryguje. Jest
bajecznie majętny i mimo że ma wszystko, nie posiada najważniejszego -
prawdziwej miłości... Postać Daniela ożywiła polemikę z moim eM, który
nie rozumie fascynacji kobiet takimi hedonistami hołdującymi w życiu
wyłącznie mamonę. A przecież wszyscy jak mantrę wciąż powtarzamy, że
"pieniądze szczęścia nie dają". Wioletta Sawicka ma niesamowitą
zdolność zilustrowania tego stwierdzenia, mocno już zasiedziałego w
naszej kulturze. Dzięki niej, to dotąd tylko przysłowie, nabiera
nowego, realnego znaczenia.
"[...]kto
chce odnaleźć w życiu prawdziwy skarb, ten znajdzie do niego drogę i po
ciemku. Poprowadzi go specjalna mapa, tylko czasem musi minąć trochę
czasu, nim nauczymy się z niej czytać."***
W
momentach zwątpienia, kryzysu i drogi bez wyjścia przychodzą prawdziwi
przyjaciele. Nie raz doświadczenie wynikające z wieku jest drogowskazem
do lepszych decyzji. Pisarka pokazuje nam czytelnikom, że do
wszystkiego potrzeba czasu..czasu, którego nie da się ot tak tylko
mierzyć. Ten czas wyznaczają losy ludzi.
O
recenzowanej właśnie książce napisać, że wiele się tu dzieje to nic nie
napisać... Całości kolorytu dodają również drugoplanowi bohaterowie.
Należy wspomnieć choćby o Marcie, która z racji wieku i ogromnego bagażu
przeżyć jest prawdziwą mentorką dla innych, a szacunkiem jaki posiada można by obdzielić kilka osób.
"Cios zadany aksamitną rękawiczką boli bardziej niż ten od stalowej pięści."****
Z
kolei ciotka Eleonora to niezwykle dystyngowana, choć surowa kobieta,
którą w miarę poznawania zaczynamy dążyć coraz większą sympatią.
Dlaczego? Odpowiedź czai się na kartkach "Czasu próby".
Tak
jak trudno mi było odłożyć egzemplarz książki Wioletty Sawickiej na
półkę, tak trudno mi też zakończyć ten tekst. Chciałabym móc jeszcze
więcej tu opisać i podzielić się emocjami. Niestety nie mogę ryzykować
że zbyt dużo ujawnię z treści pozbawiając Was tym samym okazji na małe
tete a tete z tą wyjątkową pozycją wydawnictwa Prószyński i S-ka.
Moja
obszerna recenzja, to taki "czas próby" dla Was szanownych czytelników.
Sądzę, że jeśli skusiliście się na przeczytanie mojej recenzji i
dotarliście aż do tego momentu, to jestem pewna, że jesteście
zdeterminowani przeczytać tę wyjątkową pozycję na rynku księgarskim.
Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki
Przypisy:
*W. Siwicka "Czas próby", Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa, 2018, s. 339
**Tamże, s. 485
***Tamże, s. 570
****Tamże, s. 192
Szczerze Wam polecam!
Katja
Ja na pewno przeczytam. 😊
OdpowiedzUsuńSzczerze polecam!
UsuńCzeka u mnie w kolejce
OdpowiedzUsuńByle nie długo, bo książka mega, wciąga...
UsuńZachęciłas mnie bardzo :) pozdrawiam cieplutko :) www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com
OdpowiedzUsuńTo miło, że moja recenzja Cię zachęciła, że przemyślenia spowodowały, że sięgniesz po tą pozycję. Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny u mnie!!
UsuńTematyka zupełnie nie moja :) Wiedziałam to już na początku recenzji, kiedy napisałaś, że jest taka życiowa. Ja zdecydowanie wolę książki oderwana od rzeczywistości.
OdpowiedzUsuńMuszę czym prędzej nadrobić nadrobić pierwszy tom.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
PS Piękne zdjęcia wykonałaś do tej recenzji.
UsuńJeśli nie masz pierwszego tomu, nie szkodzi. Zacznij czytać drugi. Dziękuję za Twoją obecność na moim blogu, cieszę się, że zdjęcia Ci przypadły do gustu.:)) Pozdrawiam:)
UsuńŚwietna robota. Fajny pomysł z zaangażowaniem męża.
OdpowiedzUsuńPrzydał się do czegoś, a co;)
UsuńPo pierwsze super pomysł z zaangażowaniem męża i podzieleniem się z nami jego spostrzeżeniami. Po drugie przepiękne zdjęcia, które zaparły mi dech w piersiach ( ja nie mam takiego talentu :) )
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
:) cieszę się, że Ci się miło czytało i miło oglądało:))Co do zdjęć jestem pewna, że i Ty sama zrobiłabyś wyjątkowe:)Pozdrawiam serdecznie:))
Usuń