środa, 20 czerwca 2018

"Prażeńka" - Anna M. Brengos


Witajcie.
Dzisiejszą recenzję książki rozpocznę nieco inaczej niż zwykle.



 Szukając w sieci informacji o autorce „Prażeńki” (kolejna autorka, o której nic nie wiedziałam  i nic z jej twórczości nie czytałam) trafiłam na oficjalną stronę  poety, prozaika i  krytyka literackiego Jakuba Winiarskiego  pt. „Literatura jest sexy”. Zamieszczony jest tam wywiad z Panią Anną M.Brengos, który szczerze polecam do przeczytania. Można w nim znaleźć interesujące informacje o samej autorce, jak również inne bardzo mądre i wartościowe, by nie powiedzieć budujące treści. Odnalazłam tam wiele  tematów, które nieśmiało poruszyłam w poście o „Trzykrotce” Anny Szczęsnej. 


A wracając do „Prażeńki” to już sam tytuł książki jest intrygujący. Pierwsze skojarzenie  – zdrobnienie jakiegoś imienia. Niestety pomyli się ten, kto tak pomyśli. "Prażeńka" to bowiem  zdrobniale nazwana Praga – część prawobrzeżnej Warszawy, mającej do dnia dzisiejszego swój lokalny koloryt. Wszak Praga do roku 1791 była oddzielnym miastem i pewnie w sercu niejednego rdzennego mieszkańca  rodzi się bunt, sprzeciw, że Praga to dzielnica Warszawy.

          Właśnie tutaj na Pradze rozgrywa się akcja książki Anny M. Brengos. Bohaterami są zwykli ludzie zmagający się z trudnościami dnia codziennego takimi jak alkoholizm, przemoc domowa czy bieda. Wątek współczesny przeplata się z wydarzeniami z II wojny światowej  ukazanej oczami małej dziewczynki. Te same miejsca prawdziwe pokazane  w odstępie prawie osiemdziesięciu lat. Również wiele wydarzeń z czasów wojny jest prawdziwych, a topografia miasta - ta współczesna zgadza się z rzeczywistością. Więc jak kiedyś będziecie w Warszawie to zaglądnijcie na Strzelecką, Białostocką ,Wileńską….


      Filip to pracownik dzielnicowej świetlicy na ul. Białostockiej  dającej nie tylko azyl , lecz także pożywienie, namiastkę rodzinnego ciepła i bezpieczeństwa dzieciom z rodzin patologicznych. Kierowniczka świetlicy pani Maria chce odejść na zasłużoną emeryturę. Filip ma 3 miesiące by się ożenić i godnie ją zastąpić .W przeciwnym razie placówkę przejmą „ambitni” -Marczakowa lub Korczyński.  Jak się okazuje ambitni to może oni są, tylko nie mają ani podejścia, a już na pewno serca do tych dzieci pokrzywdzonych przez los i swoich najbliższych.
      
Do kamienicy w której mieszka Filip wprowadzają  się, uciekając przed partnerem swej nieżyjącej matki, Magda i Michalina. Dziewczyny opieką „otaczają” mieszkańcy kamienicy,  co niejednokrotnie staje się przyczyną humorystycznych sytuacji.
      To tyle. Jak zwykle proponuję byście sami doczytali resztę. A naprawdę warto bowiem książka wciąga, czyta się ją jednym tchem niejednokrotnie przy tym wybuchając śmiechem .

 

    Jak pisze autorka na ostatniej stronie „do napisania książki zainspirowały mnie rodzinne opowieści, aktualne wydarzenia z życia tej wyjątkowej części miasta,  oraz lektura poświęconych Pradze publikacji”

 Czytając powieść wyczuwa się, że książka jest pisana nie tylko piórem ale i sercem. Bo jakże mogłoby być inaczej skoro sama Autorka jest prażankąa Jej  Mama, której to  zadedykowała książkę to pierwowzór Hanki. Świat się zmienia tak jak sama Warszawa. I zmienia się Praga. Znikają miejsca, rzeczy, które jeszcze wczoraj były. Pewnie wiele rzeczy zmieni się na Strzeleckiej, bo tam ma być poprowadzone metro! A czytelnikom i przyszłym mieszkańcom Pragi pozostanie tylko „Prażeńka”wiernie oddająca klimat, odrębność i odmienność tej dzielnicy.

Za książkę bardzo dziękuję Wydawnictwu Lucky.



Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki

Przypis:

*A.M. Brengos "Prażenka", Wydawnictwo Lucky, Radom 2018, s. 288

Czy Was zchęciłam do przeczytania tej powieści. Mam nadzieję, że tak!

Katja

5 komentarzy:

  1. Bardzo piękne recenzja, od razu chcę się czytać tę książkę. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to bardzo wyjątkowa książka...szczerze polecam!!:)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że dzięki tej książce mogłaś znaleźć to co lubisz..:)

      Usuń
  3. I zdziwiłam się i to bardzo. Sama okładka , jak i tytuł zmyliły mnie i to bardzo. Przywodziły mi na myśl raczej carską Rosję niż warszawska Pragę. widzę, że Katja solidnie przygotowała się do tematu zanim rozpoczęła pisanie do recenzji. Brawo. Ukłon, w Twoją stronę:)

    OdpowiedzUsuń