Witajcie,
Są książki, które czyta
się szybko i po odłożeniu na półkę zapomina. Ale są też takie, które zostają w
sercu na długo – przypominają o wartościach, których na co dzień tak często nam
brakuje: o miłości, nadziei, o prostym geście dobroci. Do tej drugiej grupy bez
wątpienia należy najnowsza powieść Agaty Sawickiej pt. „Dziewczyna z
herbaciarni”, wydana przez Wydawnictwo Szara Godzina. Już na wstępie muszę
wspomnieć o pięknym, praktycznym geście – książka wydrukowana została większą
czcionką, by osoby z problemami wzroku mogły cieszyć się lekturą bez wysiłku.
Taki detal sprawia, że czytelnik czuje się zauważony i ważny.
Historia Anastazji –
głównej bohaterki – to opowieść o poszukiwaniu swojego miejsca w świecie.
Porzucona jako niemowlę pod drzwiami klasztoru, zostaje wychowana przez siostry
zakonne prowadzące sierociniec. Na pamiątkę po matce pozostaje jej jedynie kartka
z imieniem i połowa medalionu. To właśnie ten przedmiot, pozornie nieznaczący,
staje się symbolem tęsknoty za korzeniami i nieustannego pragnienia miłości.
Dorastając, Anastazja
pragnie normalności, bliskości i czułości. Wchodzi jednak w toksyczny związek z
Adamem – mężczyzną, którego zaborczość i agresja powoli odbierają jej siłę i
radość. Kiedy życie u jego boku zaczyna zagrażać nie tylko szczęściu, ale i
bezpieczeństwu, dziewczyna wraca do Elżbietanek, a następnie podejmuje decyzję
o wyjeździe. Trafia do niewielkiej miejscowości na Dolnym Śląsku, do pałacu Ottona
von Wartenburga, gdzie podejmuje pracę w herbaciarni. W tym miejscu – pachnącym
ciepłem, spokojem i delikatnym aromatem herbaty – Anastazja zaczyna nowy
rozdział swojego życia. A gdy dostrzega herb właściciela pałacu, identyczny z
tym wyrytym na medalionie, los układa się w tajemniczą mozaikę, która dopiero
czeka na odkrycie.
„Dziewczyna z
herbaciarni” to powieść o miłości we wszystkich jej odcieniach – tej
rodzicielskiej, której nic nie zastąpi; siostrzanej, pełnej wsparcia i
bliskości; partnerskiej, trudnej, ale też dającej nadzieję na szczęście.
Sawicka pokazuje, że miłość zawsze idzie w parze z wiarą i nadzieją, a te
potrafią odmienić nawet najbardziej bolesne chwile.
Powieść tchnie ciepłem i
emocjonalną prawdą. Każdy bohater – Anastazja, Angelika, siostry zakonne czy Otto
von Wartenburg – jest inny, obdarzony własną historią, trudnymi przeżyciami i
dylematami. Autorka subtelnie podkreśla, że człowieka nie należy oceniać po
pozorach – wyglądzie, statusie czy zachowaniach – bo prawdziwe wartości kryją
się we wnętrzu, w tym, jak traktuje innych.
Na kartach książki
odnajdziemy melancholię, ale też radość i optymizm. Sawicka przypomina, że
dobroć człowieka, nawet ta drobna i cicha, ma moc zmieniania świata. Pięknie
opisane bukowieckie krajobrazy nadają powieści wyjątkowego klimatu,
wprowadzając czytelnika w atmosferę małych miasteczek, gdzie czas płynie
inaczej, spokojniej, pozwalając dostrzec to, co naprawdę ważne.
„Dziewczyna z
herbaciarni” to nie tylko opowieść o dziewczynie szukającej swojego miejsca. To
przede wszystkim książka o tęsknocie za miłością, o wierze w lepsze jutro i o
sile, jaką daje dobro. To powieść, która otula niczym koc w chłodny wieczór i
pozostawia w sercu przekonanie, że nawet jeśli dziś coś wydaje się niemożliwe,
jutro może stać się rzeczywistością.
Recenzja zachęcająca, więc mam nadzieję, że uda mi się przeczytać książkę.
OdpowiedzUsuń