Witajcie,
Zapewne każdy z nas marzył kiedyś o tym, aby zagłębić się w świat tajemnic, pełen emocji i wciągających historii, które wprawią nas w osłupienie już od pierwszych stron. Jeśli takie właśnie doznania Was kuszą, to jestem przekonana, że nowa powieść Anny Rybakiewicz, czyli "Złodziejka listów", spełni Wasze oczekiwania. Chociaż autorka niedawno debiutowała książką pt. „Lekarka Nazistów”, to już zdążyła zyskać rzesze oddanych czytelników, którzy nie mogli się doczekać Jej kolejnego dzieła. Tytuł najnowszego dziecka literackiego sam w sobie zapowiada mnóstwo tajemnic i zwrotów akcji, co tylko pogłębia nasze zainteresowanie. A ja, po przeczytaniu tej niezwykłej książki, chciałabym podzielić się z Wami moją opinią w recenzji przedpremierowej. W tym miejscu chciałabym podziękować Wydawnictwu Filia za przysłanie mi egzemplarza do recenzji.
„Gdy nakazano nam przyjść do getta, mówiono, że tu w końcu będziemy bezpieczni, że odseparowani od ludności polskiej nikomu nie będziemy już zawadzać. Getto miało być dla nas wytchnieniem. Jakież to było kłamstwo….”*
Książki opowiadające o wojnie mają w sobie coś niezwykłego - potrafią wzbudzić emocje, przenieść nas w czasie i przestrzeni oraz wprowadzić nas w sam środek historii. Dzięki nim możemy lepiej zrozumieć, jak wyglądała rzeczywistość ludzi, którzy musieli zmagać się z piekłem wojny. A jedną z takich publikacji jest "Złodziejka Listów" - najnowsze dzieło autorstwa Anny Rybakiewicz, które po przeczytaniu pozostaje w pamięci czytelnika. Pozwólcie, że nieco opowiem o samej fabule.
„ Pamiętaj, od teraz jesteś Karolina Bednarska. Nie ma żadnej Astrid. Ona została za tamtym murem, rozumiesz? **
Główną bohaterką książki jest młoda Żydówka o imieniu Astrid, która nie godzi się na okoliczności swojego życia i nie akceptuje panujących nad nią reguł. Dziewczyna zmuszona jest nosić łaty na piersiach i plecach, co stanowi dla niej oznakę zniewolenia i upokorzenia. Wraz z rodziną zostaje przetransportowana do łomżyńskiego getta. To właśnie tam, gdzie codzienne życie to walka o przetrwanie podporą dla głównej bohaterki jest książka autorstwa Goethe pt. „Cierpienia młodego Wertnera”. Dzięki odwadze swojego ojca, Astrid zostaje wyprowadzona z getta przez wynajętego, opłaconego człowieka i rusza w niebezpieczną, pełną strachu i niepewności podróż do Warszawy, pod nową, polską tożsamością - jako Karolina Bednarska. Choć życie w mieście wydaje się dla niej zwykłe, kobieta musi uważać na każdy krok i chronić swoją nową tożsamość, aby nie ujawnić swojego pochodzenia i uniknąć zagrożenia.
„Walterze, kochałbyś Astrid. Jestem tego pewna. Musiałbyś ją tylko poznać.” ***
Jednakże, wszystko ulega zmianie, gdy w życiu Karoliny pojawia się niemiecki oficer SS, Walter Schmidt. Jakie będą losy Astrid i jaką rolę odegra Walter w jej życiu? Tego już nie zdradzę, ale jedno jest pewne - ta książka to nie tylko wzruszająca opowieść o wojnie, ale także historia zakazanej miłości, poświęcenia i walki o godność w najtrudniejszych warunkach.
[…]Niemcom nie wypadało zachwycać się polskim kompozytorem. A w czterdziestym wysadzili nawet ten pomnik.[…]Na szczęście głowa się uratowała. Odnaleziona po wojnie we wrocławskiej fabryce wagonów. A resztę zrekonstruowano dzięki ocalałemu gipsowemu modelowi.****
W powieści Anny Rybakiewicz muzyka pełni ważną rolę, jako narzędzie do wyrażania emocji bohaterów. Jednym z tematów książki jest muzyka Fryderyka Chopina. Niestety, podczas II wojny światowej Niemcy wprowadzili zakaz wykonywania i słuchania muzyki polskiej, w tym Chopina, który był uważany za symbol polskości i narodowej dumy, a zatem stanowił zagrożenie dla niemieckiej propagandy i kultury. Co więcej, z powodu choroby, muzyk uważany był za "niezdrowego artystę", co kłóciło się z propagandowym obrazem "idealnego, silnego i zdrowego" człowieka, promowanym przez reżim nazistowski.
Dzięki użyciu narracji pierwszoosobowej oraz szczegółowym opisom, których dostarcza na Anna Rybakiewicz, miałam wrażenie, że wraz z Astrid przeniosłam się w czasie i wraz z nią przeżywałam dramatyczne wydarzenia wojenne. Jednak to nie wszystko, co sprawiło, że "Złodziejka Listów" wywołała we mnie takie ogromne wrażenie. Listy, które Astrid pisze do niemieckiego żołnierza, Waltera odgrywają w książce niezwykle ważną rolę. Pełne emocji i napięcia, dodają jeszcze większej autentyczności i emocjonalnej głębi historii, co sprawia, że czytelnik jest w stanie wczuć się w sytuację bohaterów i poczuć ich ból.
„Ty nigdy nie byłaś zwyczajnym dzieckiem i nigdy nie będziesz zwyczajną kobietą! Jesteś niczym skrzynia pełna nieodkrytych skarbów. Twoja wyobraźnia i twoja wrażliwa dusza czynią cię wyjątkową. Żadna żółta kartka tego nie zmieni. Żaden Niemiec temu nie zaprzeczy. Musisz tylko sama w to uwierzyć."
W powieści pojawiają się też postacie drugoplanowe, takie jak na przykład Albert von Kluge - syn Pani Kluge, u której Karolina znajduje schronienie. W moim odczuciu, to postać bardzo interesująca. Mężczyzna zachowuje się uprzejmie wobec Polki, ale jednocześnie jest oddany swojemu władcy - Hitlerowi. Dla niego przywódca stanowi najważniejszą wartość i gotów jest wykonać nawet najokrutniejsze i najtrudniejsze rozkazy. Jak potoczą się losy Astrid kiedy pozna prawdziwe oblicze Alberta?
"Złodziejka listów" to powieść pełna tajemnic i intryg, która pozwala czytelnikowi poznać nie tylko historię Astrid Rosenthal, ale także wątek współczesny, rozgrywający się w roku 2014 i skupiający się na życiu Zofii. To dzięki niej odkrywamy tajemnicze listy napisane w języku niemieckim, ukryte na dnie starego pieca w mieszkaniu dziewczyny. Co takiego kryją w sobie ta korespondencja i jaka jest jej rola w powieści? Czytelnik ma okazję poznać również postać tajemniczego Davida, który desperacko próbuje odzyskać dokumenty. Tego wszystkiego dowiecie się sięgając po najnowszą powieść Rybakiewicz.
Podsumowując, po przeczytaniu "Złodziejki listów" jestem pełna podziwu dla rozwijającego się talentu literackiego Anny Rybakiewicz. Jej wcześniejsza książka, "Lekarka Nazisty", już mnie zachwyciła swoją tematyką, ale najnowsza powieść Autorki w moim odczuciu jest jeszcze bardziej dopracowana i wciągająca już od pierwszych stron. Prolog, który zaprasza czytelnika do sali Sądu Wojewódzkiego w Warszawie, przyprawia o gęsią skórkę, a sama historia Astrid przyspiesza bicie serca.
"Złodziejka listów" to nie tylko piękna opowieść o zakazanej miłości, samotności i codzienności w której bohaterowie walczą o godność i przetrwanie. Historia napisaną przez Annę Rybakiewicz przedstawia również mroczną stronę człowieka, ukrytą pod obliczem wojennej codzienności. Fabuła obfituje w wiele ciekawych wątków, a podzielenie jej na dwie różne epoki czasowe jest dla mnie fantastycznym zabiegiem, który sprawia, że powieść jest jeszcze bardziej intrygująca.
To, co wyróżnia tę powieść na tle innych, to zaskakujące zakończenie, którego absolutnie się nie spodziewałam. "Złodziejka listów" wzbudziła podziw, dlatego z niecierpliwością czekam na kolejne powieści autorstwa Anny Rybakiewicz.
Premiera 12.04.2023r.
*Cytaty pochodzą z Ebooka "Złodziejka Listów" autorstwa Anny Rybakiewicz udostępnionego na Legimi.- str 21
**Tamże, s. 31
***Tamże, s. 146
****Tamże, s. 75
*****Tamże, s. 14
Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Filia.
Polecam,
Katja
Interesująca fabuła - zapisuję tytuł .
OdpowiedzUsuńPoprzednia powieść Pani Anny "Lekarka nazistów" bardzo mi się podobała i chętnie przeczytam "Złodziejkę listów".Mam nadzieję,że się nie zawiodę.
OdpowiedzUsuń