Witajcie!
Już wkrótce, bo 7 października swoją premierę będzie miała najnowsza powieść lubianej i cenionej pisarki, Doroty Milli pt.” Schwytać szczęście”. Ja swój egzemplarz recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Filia, za co bardzo dziękuję. W dzisiejszej recenzji chciałabym się podzielić z Wami przemyśleniami na temat przeczytanej niedawno powieści. Zapraszam.
Z twórczością Doroty Milli miałam okazję spotkać się całkiem niedawno. Od początku ujął mnie styl, którym posługuje się pisarka, dlatego z ogromną przyjemnością sięgnęłam po najnowszą jej książkę.
„Szczęście jest wtedy, kiedy uśmiechamy się bez powodu, nasze myśli
wypełniają się radością,
a żaden problem nie przebija się przez tarczę euforii.”*
Czy zastanawialiście się kiedyś, jaką rolę w życiu każdego z Was pełni szczęście? Czy możecie śmiało się nazwać prawdziwymi szczęściarzami, a może jednak wypatrujecie dni, kiedy to szczęście możecie złapać w swoje dłonie? Tym króciutkim wstępem chciałabym nawiązać do fabuły nowej powieści Milli. Przepiękna okładka nowej książki autorki przedstawia gdyński klif. To właśnie ten obraz umożliwia powrót, chociaż na moment, do wakacyjnych dni i jak się okazuje, zapowiada ciekawą historię, której jak można się domyślić akcja będzie rozgrywać się nad morzem. Tak też w istocie jest. Bohaterką książki jest Hana, młoda dziewczyna ze Słupska, która po ukończeniu studiów wraz z chłopakiem wynajmowała mieszkanie w Gdyni. Kobieta pracuje w korporacji a że była bardzo ambitna, pracowita zatem tej pracy poświęcała wiele czasu w tym prywatnego.
„Entuzjazm ją napędzał, działanie dawało nieziemską moc. Uwielbiała
momenty, gdy cala determinacja zmierzała do mety i pojawiały się pierwsze
efekty-to rozbudzało adrenalinę
i ambicje.”**
Niestety na tym wszystkim traciło jej życie osobiste. Toteż pewnego dnia, kiedy wyszło na jaw, że nie otrzyma upragnionego awansu uniosła się ambicją i zrezygnowała z prac. Jakby tego było mało okazało się, że ukochany chłopak Grzegorz też ją porzucił, zabierając jej pamiątkowy zegarek, ogołacając konto bankowe i pozostawiając długi mieszkaniowe. Z pomocą przychodzi przypadkowo spotkana koleżanka ze studiów Liwia podsuwając Hanie ogłoszenie, że pewna firma poszukuje asystentki. Warunek jest taki, że na rozmowę trzeba przyjść ubranym na różowo. Zdeterminowana dziewczyna cała w najrozmaitszych odcieniach różu dociera do Sea Towers i zostaje asystentką właścicielki Bursztynowych Wnętrz.
Jak potoczą się losy Hany, Liwii i czy firma Bursztynowe Wnętrza osiągnie sukces? Kim jest tajemniczy pan H, któremu udało się namierzyć nie tylko Grzegorza, ale także pomóc współpracownikom Hany, Mai i Bartoszowi?
Odpowiedź na te i inne pytania znajdziecie w powieści. Gwarantuję Wam, że czytając nie będziecie się nudzić tylko bawić, zastanawiać się i analizować ludzką perfidię, wyrachowanie, bezwzględność, ale także szlachetność, alterocentryzm.
Dorota Milli wykreowała w powieści postacie reprezentujące cały wachlarz ludzkich wad, przywar i zalet. Młodość przemieszała z wiekiem średnim, co w efekcie zaowocowało spontanicznością przetasowaną z dojrzałością i życiowym doświadczeniem. Wszystko to spowodowało, że bohaterowie są jak najbardziej naturalni, ich problemy nie są wydumane, one w realnym życiu się zdarzają, przytrafiają. Bezgraniczną ufność, uczciwość, Hany zestawiła z obłudą, kłamliwością i machlojkami Grzegorza, bezinteresowność pana H. z dwulicowością Marcina. Życiową dojrzałość pokazała w emerytach tworzących ekipę remontową Bursztynowych Wnętrz, którzy również mimo braku obaw o finansową egzystencję, mając więcej wolnego czasu, zmagają się z demonami z przeszłości nie dającymi im beztrosko, bez emocji żyć.
„Przeszłości nie daje się wyzerować tylko następuje kumulacja wspomnień[…] Niektóre błędy pozostawiają szepczące wyrzuty sumienia. Gdy życie zwalnia wraz z kondycją i milknie codzienny rytm, wtedy zaczynasz je słyszeć. Możesz odpędzać, próbować ignorować, ale musisz nauczyć się z nimi żyć lub w końcu się z nimi zmierzyć”***
„Schwytać szczęście” to powieść o ludzkich pragnieniach, marzeniach, o przyjaźni, ale też o ludzkich błędach. Ciepły, barwny język, a w dialogach Hany z panem H. bardzo cięty, dowcipny, pełen ripost powoduje, że powieść jest dynamiczna. Intrygująca postać pana H. zmusza czytającego do gdybania, kto nim jest. Bardzo realistyczne opisy Gdyni niejednej osobie przypomną wakacyjne dni, kiedy przemierzali Skwer Kościuszki czy południowe molo.
Autorka lekturą „Schwytać szczęście” zaprasza każdego z nas do przeżycia fantastycznej, nadmorskiej przygody. Moim zdaniem recenzowana książka to powieść obyczajowa z elementami kryminalno-sensacyjnymi. Zapewniam Was, że czytając „Schwytać szczęście” poczujecie wiatr we włosach, usłyszycie szum morza i może…na swojej drodze, spotkacie własne …szczęście?
Szczerze zachęcam Was do przeczytania kolejnej powieści Doroty Milli.
Przypisy:
*D. Milli:"Schwytać szczęście", Wydawnictwo Filia, Poznań, s. 284
**Tamże, s. 27
***Tamże, s. 198
Polecam,
Katja
Muszę przeczytać tę książkę chociażby dlatego,że latem spacerowałam plażą koło tego urokliwego klifu.
OdpowiedzUsuńNa pewno kiedyś sięgnę po tę lekturę ,temat jest ciekawy i intrygujący .
OdpowiedzUsuń