Witajcie!!
Dzisiaj chciałabym Was zainteresować
powieścią, która wywołała u mnie szereg emocji i pozostawiła niebagatelne
wrażenie. Wcale mnie to zresztą nie dziwi, bowiem zawsze wtedy kiedy mam w
swoich dłoniach powieść Katarzyny Kieleckiej wiem, że będę obcowała z
literaturą trudną, bardzo dojrzałą i
mądrą, ale przede wszystkim mocno nasyconą różnymi odczuciami i bogatą w
rozmaite wrażenia. Zatem nic innego mi nie pozostaje jak zaprosić Was do
zapoznania się z moimi przemyśleniami, na temat najnowszej powieści autorki
zatytułowanej „Cytrusowy gaj”. Za możliwość otrzymania egzemplarza
recenzenckiego bardzo dziękuję Wydawnictwu Szara Godzina.
Do napisania tej recenzji
podchodziłam wielokrotnie i muszę się Wam przyznać, że opinia, którą czytacie
jest efektem wielu moich przemyśleń. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że
bardzo mi zależało, aby pokazać z jaką perełką literacką przyszło mi się
zmierzyć.
Kilka miesięcy temu, kiedy miałam
okazje zapoznać się z „Sednem życia”, będącym debiutem pisarki miałam wrażenie,
że dawno nie czytałam tak genialnej w swoim rodzaju książki. Publikacja tak bardzo
mi się spodobała, że gdzie tylko mogłam
mocno ją polecałam. Wiedziałam, że była warta każdej spędzonej w jej
towarzystwie nie tylko minuty, ale i
każdej sekundy. Historia Edyty, głównej bohaterki „Sedna”, została ze mną na
dłużej. Wielu moich znajomych nabyło tę powieść i wiem, że w pełni podzielają
moje zdanie. To była moja perełka jeśli chodzi o twórczość Kieleckiej. W między
czasie miałam okazję przeczytać książkę zatytułowaną „Pod tym samym niebem”, która
jest przykładem powieści świąteczno-nieświątecznej. Również i ta publikacja mi
się spodobała. Ale gdy przyszedł czas na małe tete-a-tete z „Piętnem
dzieciństwa”, historia Wojtka dogłębnie
poruszyła najgrubsze struny mojego serca. Ta książka również zajęła wyjątkowe
miejsce w mojej biblioteczce. I aż do
dzisiaj żyłam w przekonaniu, że to najlepsza książka Katarzyny Kieleckiej. Jednak
”Cytrusowy gaj” pokazał, że literacka uczta w wykonaniu autorki dopiero się
rozpoczyna…
Na samym początku, nim sięgnięcie
po „Cytrusowy gaj” chciałam Wam powiedzieć, abyście nie dali się zwieść pięknej, cytrusowej
okładce. Treść książki wcale nie jest okazjonalną opowiastką, która nadaje się
do przeczytania i odłożenia na półkę. O nie! Jednak nie bójcie się trudnych
tematów, które poruszy autorka, bo jestem przekonana, że gdy tylko zaczniecie
czytać, przepadniecie tak jak ja.
„Cytrusowy gaj” przedstawia
historię Ady, nauczycielki, która wiedzie szczęśliwe życie u boku Jacka. Ona
planując ślub poświęca się opiece nad dziećmi z chorobami onkologicznymi,
natomiast narzeczony oddaje się pracy w pewnej firmie farmaceutycznej, po to by
zapewnić płynność finansową
swojej przyszłej rodzinie. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie
fakt, że z każdą kolejną stronicą książki Kieleckiej, poznajemy losy Ady i
prawdziwą twarz Jacka. Ale i to nie wszystko. Czytelnik poznaje równocześnie historię
Majki i Tomasza, oraz Bartka i jego brata. A i to, to tak naprawdę dopiero wstęp,
który serwuje nam autorka, aby jeszcze bardziej zainteresować i zaciekawić. A
wierzcie mi, że jest czym, bo jak się okazuje życie potrafi zaskoczyć i to na
maksa!
Czytając” Cytrusowy gaj” z
wielkim zainteresowaniem śledziłam losy Maćka. To właśnie ten chłopiec, a
właściwie jego historia bardzo mnie zainteresowała. Nie będę tutaj zdradzać
fabuły, jednak zachęcam do poznania losów właśnie tego bohatera. Kielecka potrafi zaczarować piękną polszczyzną, ale gdy trzeba potrafi
zbulwersować akcentując dobitniej słowa. Potrafi też rozśmieszyć i wzruszyć. Pewnie
dlatego polubiłam także „Kobietę z brodą”. Celowo w taki sposób oznaczyłam tego
wyjątkowego bohatera, a sami przekonajcie się kogo miałam na myśli.
Bardzo się cieszę, że autorka
poruszyła w swojej książce kolejną, bardzo trudną tematykę. Wiele osób bowiem,
żyje uwiązanych pod jednym dachem z katem, który dając upust swojej „miłości”,
potrafi jedynie krzywdzić i sprawiać ból, nie tylko fizyczny, ale przede
wszystkim psychiczny. Ofiara z kilku
poważnych, aczkolwiek różnych powodów, nie
potrafi wyrwać się swojemu oprawcy. I co wtedy?
W powieści pojawiają się postaci
drugoplanowe, które są niezwykle istotne dla fabuły. To bohaterzy wyraziści, z mocnymi
charakterami oraz bardzo „ludzką” naturą. Dlatego ich życie, zmartwienia i problemy
są tak bardzo bliskie czytelnikowi. Bo kto z nas nie borykał się z
samotnością, pierwszymi rozterkami
sercowymi, zazdrością czy też przemocą domową, która skutecznie upychana pod
przysłowiowy dywan, wciąż stanowi temat tabu. Kielecka nie owijając w bawełnę opisuje
problemy, które pojawiają się w związkach damsko-męskich. Trudne rozmowy,
niewypowiedziane słowa, ukryte łzy są tu obecne. Zwraca uwagę, że zażyłość
międzyludzka nie wymaga bezgranicznego zatracenia się, a zwykle wystarczy
zainteresowanie się sprawami drugiej osoby, szczera rozmowa czy też otwartość
na kompromis. Bo często to właśnie on jest lekarstwem na szczęśliwy związek.
Ale żeby nie było tylko smutno ,
to w tej książce zaliczycie też skok ze spadochronem prosto w chmurkę, spotkacie
się z pewną bohaterką, która uwielbia orzechy włoskie oraz poznacie smak prawdziwej kawy z pomarańczą. To
właśnie sekretny przepis ukryty na stronicach powieści spowodował, że czym
prędzej przyrządziłam sobie ten właśnie napój. Prawdziwe „niebo w gębie”!
Nie wiem jak Katarzyna Kielecka
to robi, ale zawsze kończąc jej książki mam ogromny niedosyt, że to już i że muszę
czekać na ciąg dalszy kolejnych parę miesięcy. „Cytrusowy gaj” to powieść, która wciąga bo wiele się tu
dzieje. Szykujcie się na szok, odkrywanie
tajemnicy, będzie miłość i spełnienie marzeń, i to takich, że głowa mała. A… i będzie jeszcze wielojęzycznie i głośno… Tak
moi drodzy, nie pomyliłam się. I powtórzę raz jeszcze- będzie wielojęzycznie i
głośno!!
Uważam, że „Cytrusowy gaj” to
powieść bardzo emocjonalna, sięgająca po
najgłębsze pokłady empatii. Wielokrotnie
porusza i budzi współczucie. W moim odczuciu
jest napisana na bardzo wysokim
poziomie, który wykracza poza ogólną ramę literatury obyczajowej. . To
publikacja która wstrząśnie, otworzy oczy, która doprowadzi do zawieszenia się.
To w końcu publikacja o różnych odcieniach
przyjaźni, o pragnieniu miłości, bycia kochanym, lecz to nie melodramat. To psychologiczna weryfikacja samego siebie. A gdyby u kogoś z Was ujawnił się jakimś cudem
niedosyt, to zaspokoi go na pewno obecny również w książce wątek
kryminalno-sensacyjny. Tak więc autorka stworzyła wyważony i wartościowy
mariaż, zawierający elementy powieści psychologicznej, pedagogicznej oraz przeplatanej sensacją obyczajowości. Za ten
majstersztyk Wielkie brawa!
„Cytrusowy gaj” to książka, która
dosadnie i bez ogródek pokazuje oblicza
samotności, nierozerwalnie towarzyszące uczuciu miłości. Bo jak wszyscy wiemy,
życie to układanka składająca się z małych elementów takich jak dobre słowo,
gesty, kilku przytuleń czy zwykłej obecności drugiego człowieka. Czy zatem
skusicie się na lekturę najnowszej powieści Katarzyny Kieleckiej? Mam nadzieję,
że długo się nie będziecie zastanawiać i sięgniecie po dzisiejszą recenzowaną przeze mnie pozycję.
A na koniec recenzji mała niespodzianka.
Obecnie jestem w trakcie przygotowania wywiadu z autorką,
który mam nadzieję, że Was zaciekawi. Z wielką niecierpliwością wypatruję także
kolejnej publikacji autorki pt.” „Na tej
samej ziemi”, stanowiącej drugą część „Pod tym samym niebem”. Premiera tej
książki już niebawem, bo 30.09.2020 roku.
Za możliwość przeczytani powieści bardzo dziękuję Wydawnictwu Szara Godzina.
Bardzo Wam polecam "Cytrusowy gaj"
Katja
Miałam okazję przeczytać zrecenzowaną powieść i w „kategoriach smakowych”oceniam ją jako słodko-gorzką.Ale warto tej książce poświęcić czas .
OdpowiedzUsuńTeż mam wiele podejść do jednej książki, ponieważ uważałam, że żadne słowa nie oddawały jej piękna. Na tę perełkę może też się skuszę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Przepiekna okładka, dla której na pewno skusiłabym się na poznanie treści książki.
OdpowiedzUsuń