Witajcie!
Chociaż od II wojny światowej minęło prawie 80 lat to
na rynku księgarskim wciąż pojawiają się nowe wspomnienia osób, które przeżyły gehennę
tamtych lat. W styczniu miała swoją premierę książka pt „Kot Mali” wydana przez
Wydawnictwo Znak Koncept, któremu bardzo dziękuję za przesłany do
egzemplarz. Pomyślałam, że dzisiejszy wpis to nie będzie recenzja tylko
moja osobista refleksja o tym pamiętniku bo tak można określić książkę.
Autorka Mala Kacenberg urodziła się w Tarnogrodzie miejscowości na Lubelszczyźnie. Tarnogród zamieszkiwali Żydzi, Rusini i Polacy. Rodzice Icchak i Frimcha Szorer byli bardzo pobożnymi Żydami, którzy dochowali się dziewięciorga dzieci. Pracowitość pozwoliła im w miarę godnie żyć, a silna wiara w Haszem (nieformalny zwrot oznaczający Boga) trwać w wzajemnym poszanowaniu, znosić ciężki trud życia i wychować dzieci w kulcie wiary i pracy.
Zmarłym należy się, byśmy podtrzymywali pamięć o nich, przypominając światu, że jest za nią odpowiedzialny.*
Autorka, kiedy wybuchła II wojna światowa miała nieco ponad dwanaście lat. Przeżyła i przetrwała wojenne okrucieństwa, które po prawie pięćdziesięciu latach od zakończenia wojny spisała i wydała w formie książki we wstępie pisząc, że „Moja historia może wydawać się zmyślona czy ubarwiona, ale jest jak najbardziej prawdziwa.” **
Wojska niemieckie pojawiły się w Tarnogrodzie 15 września 1939 roku. Już dnia następnego spalili cześć miasta w tym wiele budynków żydowskich. W następnych dniach doszło do wielu aresztowań, publicznych egzekucji, wywózek na przymusowe roboty. Dla mieszkańców nie miało znaczenia kto ma władzę ,niektórzy nawet tego nie byli świadomi, że po wycofaniu wojsk sowieckich na nowo władzę przejęli Niemcy. Liczyło się by przetrwać , by mieć cokolwiek do zjedzenia. Mala od pierwszych dni wojny wraz ze swoim starszym bratem chodziła po wsiach i żebrała stała się świadkiem jego śmierci i zrozumiała, że nie czas na łzy .Jej determinacja pozwoliła przetrwać zimno, głód, śmierć najbliższych i oswoić strach przed śmiercią. W tym ziemskim piekle towarzyszyła jej kotka Malach, która „wielokrotnie wykazywała się niesamowitą umiejętnością ostrzegania mnie przed niebezpieczeństwemi wyciągania z trudnych sytuacji.”***
Autorka byłą przekonana, że „[…] Malach była prawdziwym malach ( w języku hebrajskim anioł), Aniołem Stróżem zesłanym z niebios, aby wyprowadził mnie z piekła, które pochłonęło moich bliskich, rodzinne miasto i sześć milionów Żydów. „****
„Kot Mali” to książka bardzo bolesna w swej treści stanowiąca kolejne świadectwo tamtych brutalnych czasów. Gehenna małej dziewczynki dla której śmierć była mniej straszna niż głód. Szczerze zachęcam do przeczytania o tych niewiarygodnych, koszmarnych, nieludzkich przeżyciach Żydowskiej dziewczynki Mali.
Przypisy:
**"Kot Mali": Mala Kacenberg, Wydawnictwo Znak, Kraków, s. 11
**Tamże, s. 11
***Tamże, s. 295
****Tamże, s.. 296
Za możliwość otrzymania egzemplarza recenzenckiego dziękuję Wydawnictwu Znak.
Polecam,
Katja
Na razie nie mam ochoty na tę książkę.
OdpowiedzUsuńKsiążka bardzo ciekawa,przejmująca w treści.
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie swą recenzją .Książkę chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuń