Witajcie!
Dzisiejszego wieczoru
chciałabym podzielić się z Wami moimi przemyśleniami na temat powieści, którą
przeczytałam już jakiś czas temu. Ze względu na wyjątkowo głęboką treść i
niezwykłe przesłanie, dopiero teraz zdobyłam się na odwagę i pragnę Wam o niej
opowiedzieć. Zapewne jesteście ciekawi, jakaż to książka wywarła na mnie takie
wrażenie? Odpowiedź jest tylko jedna…. dzisiejsza recenzja będzie poświęcona
„Marzycielce” Katarzyny Michalak.
Wydawnictwo Mazowieckie zaufało
moim recenzjom i ponownie obdarzyło mnie egzemplarzem recenzenckim, za który
bardzo dziękuję.
„Marzenia…tak
proste i zwyczajne. Mieć dach nad głową i pełną lodówkę, kochać i być kochaną”*
Katarzyna Michalak to jedna z
tych pisarek, której powieści towarzyszą mi od bardzo dawna. To również autorka
książek, które w moim gronie rodzinnym są czytane chętnie. Ale jak zapewne wiecie,
każdy ze znanych ludzi pióra ma wierne grono swoich fanów, oraz chociaż garstkę
tych, którzy z różnych przyczyn „nie trawią” danego autora lub jego pisarskiego stylu. Jak w
moje rozważania wpisze się najnowsza
książka autorki ? Myślę, że zdania na jej temat będą mimo wszystko podzielone…
Na trylogię Katarzyny Michalak
czekałam długo i byłam jej bardzo ciekawa. Po głośnych zapowiedziach w mediach społecznościowych nie raz
zastanawiałam się, ile prawdziwej
Michalak odnajdę w „Pisarce”,
„Zagubionej” i ‘Marzycielce”. Bo owa „Marzycielka” stanowi właśnie trzecią
część trylogii autorskiej. Moje odczucia na temat poprzednich dwóch części
cyklu możecie przeczytać tutaj oraz tutaj.
Wczorajsze popołudnie pozwoliło
mi na uporządkowanie myśli, z którymi chciałabym się podzielić. Tradycyjnie nie
będę zdradzać treści, ponieważ według mnie nie na tym polega wartość recenzji.
Chciałabym żebyście wiedzieli, że „Marzycielka’ to powieść wyjątkowa, której
autorem jest…samo życie.
„Mówi się, że gdy pragniesz czegoś całym
sercem, tak mocno, że aż boli, cały wszechświat pochyla się nad tobą, by
spełnić twoje Wielkie Marzenie.”**
Zastanawialiście się kiedyś nad
tym, czym dla Was są marzenia? Dla każdego z Was będzie to na pewno coś innego.
Ale istnieje tu wspólny mianownik i sądzę, że każdy po cichu odpowie, że to właśnie
one dodają skrzydeł i pozwalają osiągać cele i zamierzenia. Jednak jak się okazuje, czasem droga do wymarzonego szczęścia jest bardzo
trudna, wyboista i prowadzi przez wiele upadków. Banał? No tak, każdy z nas to
wie. Jednak kiedy przychodzi czas walki o ukryte w głębi serca pragnienia,
człowiek często się zniechęca, zwłaszcza wtedy gdy napotyka trudności. Jak się okazuje, na realizację swoich marzeń
trzeba sobie zapracować. Wielokrotnie okupione są one ogromnymi wyrzeczeniami,
naznaczone błędami, które głęboko
odbijają się na psychice ludzkiej, prowadząc np. do depresji. Więc czy warto o nie walczyć?
„Depresja
to dziwna choroba. Ten rak duszy nie wywołuje kaszlu czy gorączki, nie powoduje
guzów czy bólu, których będą współczuć ci bliscy, on nie daje żadnych objawów,
jednak bywa podstępnym zabójcą.” ***
„Marzycielka” prowadzi
czytelnika do świata pełnego bólu i
cierpienia, rozgoryczenia, braku wiary w ludzi, do lęków i obaw, odsłania tabu
depresji. Czy wobec tego Autorka napisała dramat? Myślę, że nie , ponieważ tak
naprawdę życie nikogo nie oszczędza. Zanim zaczniecie czytać tom trzeci
trylogii musicie wiedzieć, że ”Marzycielka” nie należy do książek łatwych. Mimo
tego, powieść czyta się szybko. Fabuła
przedstawia dramatyczne losy Ewy Kotowskiej, której życie nie oszczędzało.
Próby samobójcze, pobyt w psychiatryku, doświadczenie takiej samotności, która aż
boli. Prawdziwy koszmar, który jednak nie przeszkodził ponownie zaufać
drugiemu człowiekowi.
„Marzycielka” to zwieńczenie
całej trylogii pisarskiej Michalak, niezwykłe dzieło, które jak sama
wielokrotnie podkreśla, nie jest jej
autobiografią. Uważam, że ta książka
jest najbardziej emocjonującą ze wszystkich trzech części trylogii. To
opowieść, która niesamowicie oddziałowuje na czytelnika pod każdym względem i
ukazuje siłę przyjaźni, tej
najprawdziwszej, bez grama fałszu.
Na koniec dosłownie dwa słowa o
okładce „Marzycielki”. Uważam, że jest przepiękna, delikatna i mimo, że
uruchamia wyobraźnię, absolutnie nie zdradza tego, co znajdziemy w środku
książki. Tak jak w poprzednich częściach i tutaj, spotkamy się z pięknym ”pozłacanym” tytułem i
nazwiskiem autorki. Taki zabieg
marketingowy spowodował, że czułam się jak czytelnik, który w swoich dłoniach
trzyma powieść wyjątkową, nie tylko pod względem merytorycznym.
W moim odczuciu „Marzycielka” to książka
piękna, lecz smutna. Samo zakończenie, które mnie mocno zaskoczyło, zmusiło
jednocześnie też do refleksji, ile w tej
pozycji było samej Katarzyny Michalak, nie tylko jako autorki? I wiecie co Wam
napiszę? …Ile by nie było, nie warto się
dłużej zastanawiać, bo prawdy prawdopodobnie nigdy się nie dowiemy. Warto jest
natomiast walczyć o swoje marzenia, nawet jeśli są przyprószone bólem i cierpieniem,
bo każdy z nas ma prawo do szczęścia i nigdy nie wolno o tym zapominać!
Za możliwość przeczytania bardzo dziękuje Wydawnictwu Mazowieckiemu.
Powieść została przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki
Przypisy:
*K. Michalak, „Marzycielka”,
Wydawnictwo Mazowieckie, Poznań, 2019, s. 145
**Tamże, s. 171
***Tamże, s. 129
Polecam,
Katja
Faktycznie, piękna okładka i zachęcająca recenzja.
OdpowiedzUsuńCzytając książki Pani Michalak zastanawiam się zawsze jakąż to Ona traumę musiała w życiu przeżyć by tak mnożyć wszelkie nieszczęścia w pisanych przez siebie książkach?!”Marzycielkę” przeczytam aczkolwiek musi poczekać „w kolejce ”.Okładka i fotografie książki ,zakładka
OdpowiedzUsuńbardzo ładne, subtelne jakby na przekór treści
Przeczytałam wszystkie książki napisane przez panią Michalak i cenię Jej twórczość .Niestety muszę stwierdzić,że coraz mniej się przy tych książkach relaksuję.Wiem,że życie to nie bajka.Nie ma chyba człowieka,którego by nie dotknęło jakieś nieszczęście,przykrość,by nie zmagał się z chorobą ,brakiem pracy środków do życia,brakiem miłości,szacunku od ludzi, samotnością ...Sięgając po jakąkolwiek książkę mam nadzieję na odprężenie,wytchnienie, pociechę,intelektualną radość ...a nie zdołowanie ...
OdpowiedzUsuńTa trylogia wywarła na mnie podobne wrażenia 😊
OdpowiedzUsuńPo takiej recenzji ciężko by było się nie skusić, chociaż będzie musiała trochę poczekać, bo nie mam teraz nastroju na smutne książki.
OdpowiedzUsuńPS. Piękna zakładka 😊
Mam w planach. Długa kolejka w bibliotece... Bardzo ładną masz zakładkę do książki, marzenie.
OdpowiedzUsuń