Witajcie,
Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją powieści, której
lektura jest już za mną. Czasami odnoszę wrażenie, że czas publikacji recenzji
podyktowany jest sytuacją, w której się znajdujemy. I właśnie teraz, kiedy
większość czasu, z wiadomych przyczyn, spędzamy w naszych domach, chciałabym
Was gorąco zaprosić na Lipowe Wzgórze, do dworu, w którym toczy się przepiękna
historia napisana przez Ilonę Gołębiewską.
29
stycznia 2020 roku, miała premierę najnowsza powieść Ilony Gołębiewskiej pt.
„Zaczekaj na miłość”. To trzecia część sagi „Dwór na lipowym wzgórzu”. Po raz kolejny autorka zaprasza nas do
malowniczego miejsca na Podlasiu, w którym poznajemy tym razem losy Klary. Tak się składa, że miałam to
szczęście przeczytać dwie poprzednie części i byłam nimi zachwycona. Obawy
przyszły jednak wraz z trzecią częścią. Trzymając egzemplarz recenzencki,
którzy otrzymałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Muza, zastanawiałam się, czy autorka nadal będzie
trzymać swój pisarski poziom, czy jej książka spodoba mi się na tyle, że będę
mogła ją nazwać jedną z moich ulubionych?
Prócz
malowniczej okładki zaintrygował mnie tytuł książki. Na dłuższą chwilę
zamknęłam oczy i zadałam sobie pytanie , czy można zaczekać na miłość, na
uczucie, które pojawia się tak naprawdę znienacka? A może ono pojawia się
wtedy, gdy jesteśmy na nie najmniej przygotowani? Odpowiedź przyszła po
lekturze książki, której dzisiaj chciałabym poświęcić moją recenzję.
W
trzecim tomie sagi, Gołębiewska przedstawia historię młodej, niespełna
trzydziestoletniej Klary, trzeciej w kolejności kobiety należącej do rodu
Horczyńskich, która odnosząc sukcesy jako modelka podbija rynek mody. Paryż, do
którego się udaje, staje się dla niej oknem na świat. Pozyskane kontakty, niekończące
się pokazy i sesje, dają poczucie posiadania przysłowiowych „pięciu minut”.
Jednak wszystko nagle się kończy, a obraz sielanki przesłania osobisty dramat… Efekt
domina sprawia, że nie tylko życie zawodowe staje pod znakiem zapytania, ale
również sfera prywatna przynosi niemiłą dla niej niespodziankę.
W
powieści autorka przedstawia czytelnikowi obraz kobiety, która niestety nie do
końca radzi sobie z samotnością i towarzyszącymi temu emocjami. Początkowo mnie
to troszkę irytowało, jednak wsiąkając mocniej w historię Klary i poznając tym
samym jej dalsze losy zrozumiałam to, co chciała przekazać pisarka. W moim
odczuciu, Gołębiowska kreśląc dalsze perypetii swojej bohaterki podkreśla, że
tak naprawdę istota ludzka nigdy nie dowie się, ile ma w sobie siły i odwagi,
dopóki nie odrzuci towarzyszącego strachu. To właśnie strach często zabija w
nas marzenia, oraz wszystko to, co daje siłę i motywację, by podnieść się i iść
dalej, na przeciw napotkanym przeciwnościom losu.
W moim odczuciu „Zaczekaj na miłość” to powieść, która
dodaje skrzydeł i pozwala spojrzeć nieco inaczej na wszystkie trudności, które
spotykają nas w życiu. Książka Ilony Gołębiewskiej nie dość, że dogłębnie jest przez
autorkę przemyślana, to dodatkowo mocno utkana z ludzkich emocji. A to wszystko
dlatego, że autorka absolutnie nie chroni swoich bohaterów przed porażkami, nie
roztacza nad nimi ochronnego parasola, a wręcz przeciwnie, stawia ich na
ścieżkach prowadzących do marzeń, smutku, bólu, tragedii i trudnych rozmów. Gołębiewska
w „Zaczekaj na miłość” ukazuje także relacje rodzinne, które nie raz bywają
mocno zagmatwane. Myślę, że dzisiejsza recenzowana publikacja będzie idealną
książką również dla tych wszystkich osób, które często sięgają po powieści
romantyczne.
Dodam, że „Zaczekaj na miłość” należy do książek raczej
obszernych, lecz pomimo ponad 400 stron, czyta się ją szybko. Fabuła mocno
wciąga, a jej wielowątkowość powoduje, że trudno odłożyć książkę na półkę, aż
nie przełożymy ostatniej stronicy.
Duży plus należy się Ilonie Gołębiewskiej za oryginalne, w
moim odczuciu, nazewnictwo rozdziałów, które po raz kolejny bardzo mnie
urzekło. Dodatkowo piękna polszczyzna, którą posługuje się pisarka sprawia, że
książkę czyta się z ogromną przyjemnością.
„Zaczekaj na miłość” to także powieść o budowaniu zaufania,
o otwarciu się na drugiego człowieka i o kolejnych szansach na to, aby być
prawdziwie szczęśliwym. Ale także o trudnych wyborach, które czynią nas
mocniejszymi.
Na koniec dodam, że „Zaczekaj na miłość” jest utrzymana w
podobnym stylu graficznym co dwa poprzednie tomy, jednak należy do tych liczniejszych
w strony. Tym samym Gołębiewska zadbała o to, by móc dłużej pobyć pośród
bohaterów na Lipowym wzgórzu. Nie sposób też nie wspomnieć o przepisach
pochodzących „Z przepiśnika Basi” – to właśnie one dodają takiego smaczku i
kwintesencji książce. Osobiście spróbuję
„Naleśników ze szpinakiem, białym serem i sosem czosnkowym”, oraz „Ciasta
marchewkowego”, które mi od dłuższego czasu o sobie przypomina.
Za możliwośc przeczytania i zrecenzowania bardzo dziękuje Wydawnictwu Muza.
Polecam,
Katja
Twoja recenzja bardzo zachęciła mnie do sięgnięcia po ten tytuł, czasami lubię romantyczne zawiłe historie. Objętość książki dla mnie jest na plus, lubię zatapiać się na dłużej w lekturze. Bardzo pomocna recenzja :)
OdpowiedzUsuńRecenzja jak zwykle pierwsza klasa- wspaniale napisana!
OdpowiedzUsuńZachęcająca recenzja. Nie czytałam tej serii ale na pewno to nadrobię :)
OdpowiedzUsuńNie nadążam za Tobą w czytaniu tych wszystkich książek ,które recenzujesz :-))
OdpowiedzUsuńKatju, już sama Twoja recenzja mnie wciągnęła, a co dopiero książka... Pisanie o problemach ma sens, pozwala lepiej rozumieć innych ludzi, a także rozwiązywać własne problemy. Dzięki za Twój wkład w promowanie tej książki!
OdpowiedzUsuńMałgosia Micuła
Widzę,że muszę się pośpieszyć z czytaniem drugiego tomu jak już jest trzeci.
OdpowiedzUsuń