Strony

poniedziałek, 31 grudnia 2018

"Uwierz w miłość Calineczko"- Natalia Sońska, "Siedem cudów"- Agata Przybyłek



Witajcie.

Tak sobie myślę, że ostatni okres upływającego roku, był wybitnie mocno obfity w nowości wydawnicze. Nie powinni narzekać szczególnie ci czytelnicy,  którzy gustują w  literaturze obyczajowej i to zarówno rodzimych, jak i zagranicznych autorów. Rynek wydawniczy zaprezentował wiele publikacji, które niezbyt osobliwie wpisały się w nastrój świątecznych zakupów i od samego początku przyciągały wzrok, przede wszystkim połyskującymi okładkami i wymyślnymi zdobieniami.  Promocyjne pakiety różnych autorów, przygotowane przez wiele oficyn, oraz atrakcyjne ceny ustalone przez sprzedawców spowodowały, że każdy nas z łatwością określił swoich świątecznych faworytów. Książki te zapewne zasilają  właśnie półki w Waszych domach, a ich bohaterowie krążą nieustannie w czytelniczych głowach, między jedną świąteczną myślą a kolejną.

Jeśli ktoś jednym okiem śledzi mojego bloga, a drugim  nowinki wydawnicze na portalach społecznościowych, to doskonale  zdaje sobie sprawę, z absencji na moim blogu recenzji dwóch publikacji  o tematyce świątecznej. Wnikliwi obserwatorzy na pewno zauważą brak właśnie tych dwóch książek, pisarek, które są Wam znane i lubiane. Podpowiem, że oba tytuły znalazłam w magicznym kalendarzu od Wydawnictwa Czwarta Strona. Dlaczego więc dopiero dzisiaj postanowiłam zrecenzować książkę Agaty Przybyłek „Siedem cudów”, oraz powieść Natalii Sońskiej pt. „Uwierz w miłość Calineczko”? Dlatego, że potrzebowałam nieco więcej  czasu, aby w sposób właściwy je Wam przedstawić.

  Zadaniem każdego blogera jest nie tylko wnikliwe zrecenzowanie przeczytanej treści każdej książki, ale też wyrażenie swojego poglądu na jej temat w taki sposób, aby był wartościowy, rzetelny i przede wszystkim jednak mocno subiektywny. W dobiegającym końca roku, udało mi się „wchłonąć” zawartość sporej ilości książek, tym samym  apetyt na dobrą lekturę rośnie w postępie geometrycznym. Mało tego, każda kolejna publikacja powoduje, że wyostrza mi się zmysł  oceny, zwracam mocniej  uwagę na treść, a prześwietlając bohaterów, znacznie częściej przekonuję się, że coraz trudniej autorowi pozytywnie zaskoczyć czytelnika. Zwłaszcza, gdy jest to jego kolejna już książka. Dlatego stojąc przed sklepową półką uginającą się od książek, czasem trudno zdecydować się na tę jedyną, właściwą i idealną, z pełną świadomością dobrego zakupu, a nie „wyrzucenia” ciężko zarobionych pieniędzy w przysłowiowe błoto. Bo jak wszyscy wiemy literatura w Polsce do najtańszych nie należy, tak więc wybór musi być koniecznie trafiony.

 Zapewne każda przeczytana książka,   pozostaje w pamięci czytelnika, a różnica tylko w tym na jak długo tam zagości i jakie wrażenie pozostawi. Są też te, których treść, wyjątkowi bohaterowie, wysublimowane puenty sprawiają,  że od razu wywarły na Was tak ogromne wrażenie, że niejako zmusza  ono do kolejnego tete a tete z tą wyjątkową pozycją. 

Mając na uwadze to co napisałam, wracam do pary książkowych bohaterów, mojej dzisiejszej recenzji. Z piórem Agaty Przybyłek, jak i Natalii Sońskiej spotkałam się w swoim blogowym świecie już kilkukrotnie. Wśród moich publikacji,  przewija się parę recenzji powieści wspomnianych autorek. Tak więc zachęcona poprzednimi, postanowiłam wczytać się w najnowsze dzieła, zwłaszcza że, okładki kusiły niemiłosiernie i wręcz  nakazywały zapoznać się z ich wnętrzem, oraz po obcować z bohaterami. Książki czyta się łatwo, miło i przyjemnie, a tym samym wpisują się w szeroki potok świątecznych lektur. Takich które szybko się czyta, lekko przyswaja, ale równie szybko zapomina. Również tych mocno klimatycznych, a jednocześnie przelukrowanych. Świąteczna magia zdaje się ulatywać z nich  zaraz po otwarciu okładki…a może właśnie tak ma być?  Czyż przy rozpakowaniu  prezentu, wraz ze ślicznym papierem, nie „obdzieramy” go właśnie ze świątecznej magii i pozostaje nam już tylko rzecz materialna, namacalna? Sęk w tym jak bardzo spodoba nam się zawartość prezentu, jak często będziemy go dotykać, używać, jak bardzo będzie nasz. Czyż nie tak jest właśnie z książką?

 W „Uwierz w miłość Calineczko”, Natalia Sońska przenosi nas do wyjątkowego miasta. Magiczne Zakopane zaprasza do poznania swoich zakątków, oraz oczywiście bezpiecznych wypraw w zimowe góry, które czytelnik wraz z bohaterami zdobywa. Historia opisana przez autorkę zainteresowała mnie , ale  niestety nie  zaskoczyła. Moim zdaniem zakończenie można było przewidzieć, a długie opisy sytuacji w których znaleźli się bohaterowie niejednokrotnie przeciągały, jak sypiący w mroźną zimę śnieg. Czasami miałam wrażenie, że nigdy nie przestanie sypać i  to będzie zbyt długa zima… Do wiwatu dała mi też główna bohaterka. Jej  naiwność i niezdecydowanie, powodowało  wzburzenie, złość i temu podobne uczucia.  Również postać Wojtka wpisała się w ogólnie panujący w powieści nurt. Nie odczytujcie proszę mojej wypowiedzi, jako tej nastawionej wyłącznie na „nie”, bowiem autorka umiejętnie przypomina nam o tym, do czego nie zawsze jesteśmy zdolni. Mam na myśli szeroko pojęte uczucie wdzięczności oraz to, że nie zawsze potrafimy cieszyć się z rzeczy małych, oraz tych najmniejszych nazywanych cudami, które wciąż spotykamy w swoim życiu. Powieść Sońskiej jest tak naprawdę opowieścią  o miłości, a o miłości pisać zawsze warto. I zawsze warto o niej czytać, zwłaszcza  późnym wieczorem, z kubkiem gorącego napoju, u boku ukochanej osoby… lub będącej obecną w naszych myślach i marzeniach. Więc jeśli czujecie ten klimat, to ta książka jest właśnie dla Was i  nie odkładajcie jej szybko na półkę.



Jak wspomniałam, w Święta Bożego Narodzenia każdy ma nadzieję na swój własny cud i o  tym też pisze w swojej książce pt” Siedem cudów” Agata Przybyłek.  Siedem dni, które mogą zmienić życie człowieka na lepsze. Ale czy ten świąteczny czas wystarczy, aby zdążyć rozwiązać  problemy bohaterów, które nawarstwiają się zdecydowanie już zbyt długo? Czy pierwsza gwiazdka, która pojawia się na grudniowym niebie spowoduje, że nagle wszystko będzie prostsze, klarowne, wyjątkowe i magiczne? Jak i w życiu, tak i  w tej powieści bywa różnie. Tym razem znów przyjdzie Wam przedzierać się przez rozbudowane opisy, niczym  ogromne zaspy zimy stulecia. Razem z autorką przeanalizujecie zachowania oraz poznacie myśli bohaterów, których imiona konsekwentnie zaczynają się na literę „M”. Poznacie zatem Maćka, Małgosię, Monikę, Marka… prawda, że pięknie? Ogromny plus  dla pisarki za to, że jej bohaterowie są niezwykle realni, a ich problemy i dylematy są jak najbardziej prawdziwe. Nasi bohaterowie zmierzą się zatem z  utratą pracy, spotkają byłą miłości, zaplanują skrzętnie zaręczyny, nieobcy im będzie też ból, cierpienie, stres, oraz  nerwy, które towarzyszą zbliżającym się świętom. Niestety zdarzyły się w tekście literówki i pewne potknięcia, ale może Wy ich nie zauważycie… A na koniec, znów nieco przewidywalne zakończenie. Nie mniej jednak,  jeśli miałabym ocenić tą pozycję, to daję jej mocne 4. Przede wszystkim za to, że  Agata Przybyłek wnosi nadzieję do życia swoich bohaterów. A szczególnie za to, że tę nadzieję w magiczny sposób wysyła wprost do czytelnika. Tylko od Was zależy czy na to przesłanie otworzycie serca.




Reasumując… drogi czytelniku, koniecznie zapoznaj się z moją opinią na temat książki „Siedem cudów” Agaty Przybyłek, oraz „Uwierz w miłość Calineczko” Natalii Sońskiej,  ale niekoniecznie zgadzaj się z moją opinią. Więc jeśli masz szansę, to zaczytaj się w ich treści, a na pewno znajdziesz w nich coś magicznego, na pewno świątecznego i być może niepowtarzalnego. 

Za możliwość przeczytania tych powieści bardzo dziękuje Wydawnictwu Czwarta Strona 

Dziś Sylwester, niebawem pojawią się życzenia, które będą wyjątkowe, a jutro, podsumowanie blogowego roku 2018.

4 komentarze:

  1. Masz rację Katju. Wydawnictwa zasypują nas książkami świątecznymi. Wszystkie okładki są śliczne i ciężko się zdecydować. Niestety, bynajmniej mnie nie stać na to żeby kupić wszystkie. Dlatego tak cenne så rzetelne recenzje. Dziękuję 🤗

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno sięgnę po książkę pani Agaty Przybyłek. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dziękuję za szczere recenzje. Dzisiaj niewielu ma odwagę pisać szczerze. I tutaj mój niski ukłon w stronę Katji. I jak napisałaś co roku mamy potop świątecznych książek i nie wiemy , które wybrać. Kocham Święta Bozego Narodzenia i cały ten wyjątkowy i piękny czas. To właśnie w taki czas jestem studnią bez dna, która wchłania wszystko co napisano o tym czasie." Mam na myśli szeroko pojęte uczucie wdzięczności oraz to, że nie zawsze potrafimy cieszyć się z rzeczy małych, oraz tych najmniejszych nazywanych cudami, które wciąż spotykamy w swoim życiu". "Agata Przybyłek wnosi nadzieję do życia swoich bohaterów. A szczególnie za to, że tę nadzieję w magiczny sposób wysyła wprost do czytelnika." Czy sięgnę po nią? Oczywiście:) TAK, TAK, TAK :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Książki są dość drogie i szkoda kupować bez sprawdzenia

      Usuń