Strony

poniedziałek, 28 marca 2022

"Gra w zielone"- Katarzyna Kielecka- recenzja patronacka

 Witajcie,

Przed Wami recenzja powieści, która dostarczyła mi  wiele emocji. Mam nadzieję, że w dzisiejszej opinii uda mi się ukazać potencjał najnowszego dziecka pisarskiego Katarzyny Kieleckiej pt. „Gra w zielone”. Premiera publikacji miała miejsce 10 marca 2022r. W tym miejscu pragnę nadmienić, że  recenzowana książka jest dla mnie wyjątkowa, ponieważ  dzięki zaufaniu ze strony Katarzyny Kieleckiej i Wydawnictwa Szara Godzina, właśnie ten tytuł objęłam patronatem medialnym. Tym samym, logo Książkowe wieczory u Katji znajdziecie na okładce książki. To dla mnie ogromne wyróżnienie  za które bardzo dziękuję. 


 


 „Gra w zielone” to już kolejna powieść, która wyszła spod pióra Katarzyny Kieleckiej. Tym razem autorka zafundowała czytelnikowi prawdziwy rollercoaster! Czym zaskoczyła pisarka? Już od pierwszych stron powieści, autorka zaprasza czytelnika na łamy fantastycznej, wielowątkowej i nietuzinkowej historii. W tym miejscu chciałabym podkreślić, że Kielecka absolutnie nie trzyma się jednego gatunku literackiego. Ci, którzy znają poprzednie książki  Autorki wiedzą, że  Katarzyna Kielecka najlepiej czuje się „na salonach”  powieści obyczajowych. W „Grze w zielone” prócz szerokiego obyczaju, znajdziemy też wątek miłosny, psychologiczno-pedagogiczny i kryminalny. I to właśnie ten ostatni czyni książkę tak niesztampową.

 


 

Ale do rzeczy. Na pierwszych stronach „Gry” autorka zmyślnie kreuje sylwetkę komisarza Szymona Maciaka, który spędza urlop u swojego serdecznego przyjaciela, Wojtka Rawickiego. Z kolejnymi kartami czytelnik bliżej poznaje Szymona, jego historię i życiowe perturbacje.  Pojawia się uroczy gekon, o bardzo kobiecym imieniu, który odgrywa ważną rolę w życiu bohatera. Jaką? Tego dowiecie się sięgając po „Grę w zielone”.

 




W drugim wątku czytelnik zapoznaje się z  nastoletnią Honoratą,  oraz jej matką. Jak się okazuje świat dziewczyny rozpada się na tysiące kawałków, przede wszystkim dlatego, że nie może znaleźć wspólnego języka z rodzicielką. Pełna buntu podejmuje nierozsądne i nieprzemyślane decyzje, a jedynym wsparciem dziewczyny jest  jej przyjaciółka Blanka.  Jak potoczy się życie młodych bohaterek? Jaką rolę w życiu dziewczyn odegra Szymon Maciak? Tego dowiecie się sięgając… nie inaczej  jak po najnowszą powieść Katarzyny Kieleckiej.

 

„Grasz w zielone?- Gram! Masz zielone?- mam!” - kto pamięta te słowa, które były zaproszeniem, zaklęciem zapowiadającym możliwość dobrowolnego przejścia ze świata rzeczywistego w świat fikcji?   Zapewne dla wielu z was jest to wspomnienie dzieciństwa. W moim odczuciu, nawiązując do „Gry w zielone”,  autorka nieco bawi się z czytelnikiem. I robi to w sposób świadomy i przemyślany, intrygujący a czasem i irytujący. O jej poczynaniach przekona się każdy, kto zdecyduje się „zagrać” z autorką. Czytając „Grę w zielone” nie sposób się nudzić, bo  Kielecka w swojej książce udowadnia, że potrafi manewrować wątkami na każdej płaszczyźnie, w arcyciekawy i zaskakujący sposób. Tutaj wiele się dzieje…  A wszystko można by rzec, rozpoczyna się od  wyjazdu integracyjnego…

 

Katarzyna Kielecka pisze swoje powieści w sposób  magnetyczny, ciekawy i interesujący. Nie inaczej jest z jej najnowszym dziełem, bo niezwykle trudno go odłożyć  choć na moment. Z dużym zatem zainteresowaniem śledziłam losy bohaterów i próbowałam rozwiązać zagadkę kryminalną. Jak się okazało, przyznaję, że nie udało mi się tego uczynić, bowiem autorka w skuteczny sposób wyprowadziła mnie na manowce. Dopracowana przez pisarkę fabuła wywołuje szybsze bicie serca i gęsią skórkę, a jednocześnie wprawia w poczucie absolutnej bezradności. Z dużą dozą ciekawości śledziłam perypetie nastolatek i jej rodzicielek, ale także Szymona. Na uwagę zasługuje fakt, że wielu mężczyzn nie potrafi radzić sobie z emocjami, a nawet  o nich rozmawiać. Historia Maciaka rozwaliła mnie na przysłowiowe łopatki.

W moim odczuciu Katarzyna Kielecka po raz kolejny udowodniła, że doskonale potrafi przekładać na papier relacje międzyludzkie. Utrwala więc te piękne związane z miłością, przyjaźnią, radością, ale i te trudne, wielokrotnie  okraszone łzami, smutkiem czy też  bezsilnością. Autorka w swojej książce podkreśla jak ważna w życiu człowieka jest obecność drugiej osoby, szczera rozmowa, bliskość. I to nie tylko w życiu nastoletnim, ale i dorosłym.  


 

 

Katarzyna Kielecka zaskakuje na wielu płaszczyznach – i za to cenię Ją jako autorkę. Uwielbiam jej osobliwe podejście do wielu tematów, które porusza w książkach, ale i też ogromne poczucie humoru. To właśnie ta umiejętność abstrakcyjnego myślenia  i równoczesnego kojarzenia kilku rzeczy, która w efekcie wzbudza  w nas niewymuszony uśmiech, rozkwita z pełną mocą w dialogach  bohaterów, ich imionach - np. Nikoletta,  Topaz, Zjawiskowa, czy innych zawrotnych sytuacjach.

 

Na koniec recenzji wspomnę, że w „Grze w zielone” nie zabraknie również wątku ojcowskiego. Tutaj na pierwszy plan wysuwa się Szymon  Parsymiuk znany ze „Śladów”, tj. poprzedniej powieści autorki. Nie będę zdradzać całej fabuły książki jednak podkreślam, że sięgając po „Grę w zielone” nie wpadniecie w marazm. 

 


 

Reasumując,  „Gra w zielone” to idealna propozycja dla każdego, kto jest miłośnikiem dobrej, wartościowej i ciekawej powieści. Mam nadzieję, że wielu z Was skusi się i sięgnie po dzisiejszą recenzowaną przeze mnie  książkę, bo szczerze ją polecam.

 

Na koniec zapraszam do obejrzenia krótkiej prezentacji, która  moim zdaniem, zawiera najciekawsze  cytaty z powieści „Gra w zielone”.( koniecznie z włączonymi głośnikami)

 


 

 Polecam,

Katja

2 komentarze:

  1. Bardzo ciekawa prezentacja książki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zachęciłaś mnie do przeczytania tej powieści.Myślę,że to będzie doskonałą lektura na świąteczny czas.

    OdpowiedzUsuń