Strony

czwartek, 30 maja 2019

"Podróż tysiąca mil"- Richard Paul Evans- recenzja przedpremierowa



Witam!

Dzień 5 czerwca 2019  roku, zbliża się do nas coraz szybciej, już słychać jego kroki, czuć ciepły oddech na karku. To właśnie wtedy, będzie miała miejsce premiera najnowszej powieści znanego na świecie pisarza, Richarda Paula Evansa. Tym razem autor powraca na scenę literacką z piękną książką pt. „Podróż tysiąca mil”. Ja swój egzemplarz recenzencki otrzymałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak literanova, za co bardzo dziękuję!



Życie człowieka przypomina drogę, która ma swój początek i koniec. Początek to nasze narodziny, koniec… śmierć. Ale czy koniec musi być końcem wszystkiego?

Pewnie jesteście ciekawi, dlaczego właśnie tymi słowami rozpoczęłam dzisiejszą recenzję? Być może wielu z Was nie zgodzi się z moim stwierdzeniem, ale  czytając najnowszą powieść Evansa utwierdziłam się w tym, że życie człowieka to jedna wielka podróż nieznaną drogą, którą przemierzamy przez całe nasze istnienie.



„Uświadomiłem sobie, że szczęście przyszło do mnie, kiedy poczułem wdzięczność. Oba uczucia były ze sobą złączone niczym bliźnięta syjamskie. Nie mogłem być szczęśliwy, bo nie umiałem być wdzięczny, bo sobie na to nie pozwalałem.*


Na początku chciałabym się Wam do czegoś przyznać. Dawno nie czytałam tak głębokiej, można rzec uduchowionej powieści, która w pewien, znaczący sposób, wpłynęła na moje podejście do tego co dzieje się na świecie, do otaczających mnie ludzi, oraz tego co czeka mnie w przyszłości, także tej najbliższej. Nie zawsze się zgadzamy z warunkami, które dyktuje nam los, wręcz czasem uważamy, że jest on niesprawiedliwy, skoro postawił nas właśnie w obecnym nam miejscu. Zapewne w tym momencie wielu czytelników powie, że sami kształtujemy rzeczywistość, w której przyszło nam egzystować. Być może... jednak ja uważam, że nie na wszystko mamy wpływ, istnieje bowiem szereg czynników które są poza naszymi zdolnościami kreowania własnego świata.  I o tym mówi  powieść, którą chciałabym Wam w dzisiejszej recenzji zaprezentować.



„Podróż tysiąca mil” to druga część perypetii Charlesa Jamesa, którego poznajemy w książce Evansa pod niezwykle ciekawym tytułem ”Sprzedawca marzeń”. Od razu dodam, że  tę właśnie publikację  otrzymałam jako prezent.  I to od niej wszystko się zaczęło, tam poznałam dzieciństwo bohatera, jego wspomnienia,  które odbiły mocną, bolesną pieczęć na dalszej  egzystencji. Przeczytacie o tym, jak główny bohater poznaje mistrza sprzedaży, dzięki któremu bardzo szybko zmienia się jego życie. . Spełnia się amerykański sen i wychodząc z biedy staje się człowiekiem majętnym... tylko czy naprawdę szczęśliwym? Zachęcam do wnikliwego zapoznania się ze „Sprzedawcą marzeń”, by lepiej zrozumieć  „Podróż tysiąca mil”. 



Zastanawialiście się kiedyś  nad tym, w jaki sposób przeżylibyście swoje życie, gdybyście mogli rozpocząć wszystko od nowa? Czy Wasza historia wyglądałaby tak samo? Charles otrzymuje taką szansę.  Szansę aby narodzić się na nowo i wyruszyć w swoją podróż tysiąca mil,  przemierzając na własnych  nogach Route 66. Kogo spotka na swojej drodze wyruszając z Chicago, idąc aż do Los Angeles? Czy zdoła udźwignąć brzemię wypowiedzianych słów, czynów wykonanych względem ludzi którymi się otaczał, będąc majętnym człowiekiem?  Czy zdoła odkupić swoje winy względem tych, których wtedy skrzywdził?



Uważam, że Evans jest doskonałym obserwatorem człowieka, a przede wszystkim jego wnętrza. Ten talent i wiedzę z nim związaną, idealnie oddaje w swoich książkach, które na długo pozostają w pamięci czytelnika. Tak też się stało  w przypadku „Podróży...”, do której myślę, że jeszcze nie raz wrócę. Książka dołączy zatem do „Sprzedawcy marzeń”, który stoi na właściwej sobie półce, oznaczonej jako „wartościowa lektura”. Czytając najnowszą powieść zachęcam Was do uważnego czytania.  Jest dzięki temu szansa, aby poznać  samego siebie i  spojrzeć na pewne rzeczy inaczej. Panuje tu świetny klimat do tego, aby zastanowić się nad rolą pieniądza, bliskiego nam człowieka, który jest obok, lub choćby swoimi codziennymi przyzwyczajeniami. Bo czasami  tak jest, że dziś się jest bogaczem, a jutro biedakiem! Właśnie taki rollercoaster czeka naszego bohatera, który aby zyskać  prawdziwego przyjaciela, musiał najpierw wszystko stracić. Dlatego uważam, „że historia Charlesa jest niezwykła.  Przede wszystkim jednak dlatego, że niewiele osób ma szansę przeczytać swój nekrolog. A chyba jeszcze mniej ma dość odwagi, żeby spróbować zmienić jego treść.”*


Dzięki „Podróży tysiąca mil” miałam okazję poznać legendarną i ze wszech miar  kultową   Route 66, mierzącą 2448 mil drogę,  łączącą Chicago  z Los Angeles. Ta lektura to wielka przygoda, choć dająca tylko  namiastkę tego, czego doświadczają prawdziwi połykacze   kilometrów.  To też wspaniała szansa na to,  aby siedząc w wygodnym fotelu, oczami bohatera zobaczyć to, co kryje w sobie ta droga i poznać ludzi których spotkał. I w końcu najważniejsze... niepowtarzalna okazja, aby docenić  to co się ma!


Powieść została zrecenzowana przy współpracy z Wydawnictwem Znak literanova

Książka zostałą przeczytana w ramach wyzwań:  52 książki,

Przypisy:
*R.P. Evans: "Podróż tysiąca mil", Wydawnictwo Znak litera nova, Kraków, 2019, s. 271
**Tamże, s. 8

Bardzo polecam!

8 komentarzy:

  1. Móc przeczytać swój nekrolog... dla mnie w prawdziwym życiu byłoby to zbyt wiele. Chyba jednak pewnych rzeczy lepiej nie wiedzieć. Niemniej w książce to ciekawy wątek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam jeszcze pierwszej części i to właśnie od niej chciałabym zacząć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny pomysł na wątek. Wygląda na to, że będzie to ciekawe przeżycie, przeczytać tą pozycję. Dziękuję Katju 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię twórczość tego autora, dlatego jeśli nadarzy się okazja przeczytania „Podróży tysiąca mil”, to na pewno z niej skorzystam.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Wędrówką jedną życie jest człowieka :
    Idzie wciąż,
    Dalej wciąż". /E.Stachura/
    Czytając Twoją recenzję,myślami wróciłam do antologii "Lato w Pensjonacie pod Bukami" i zamieszczonych tam cytatów z wierszy E.Stachury.Czy ten fragment piosenki Starego Dobrego Małżeństwa nie oddaje idei zrecenzowanej powieści?

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, że na tak głęboką książkę musi być odpowiedni nastrój, ale na pewno będę o niej pamiętała! :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo, bardzo, bardzo mnie zaintrygowałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Głębiej odbierze się tę książkę czytając ją już po przeczytaniu "Sprzedawcy marzeń" pierwszej części serii. To tam tak naprawdę wszystko się zaczyna "Podróż..." jest już kontynuacją.

    OdpowiedzUsuń