Strony

czwartek, 16 sierpnia 2018

"Miłość na dziesiątej wsi"- Agnieszka Olszanowska


Witajcie!!!

Dziś chciałabym zaprosić Was do kolejnej recenzji. Tym razem będzie o miłości. Ale nie tej, która objawia się motylami w brzuchu i szybszym biciem serca. Choć zapewne też. Ale przede wszystkim o tej, skropionej łzami...tragedii, bólu i cierpienia. Zapraszam.

   
Dzisiejszą recenzję rozpocznę od pytania ....i pozostawię go bez odpowiedzi. Myślę, że każdy z na odpowie sobie na nie tak, jak czuje...

Czy można kochać na przekór innym i mimo wszystko?
  
 „Miłość na dziesiątej wsi” to jeden z tomów sagi napisanej przez Agnieszkę Olszanowską i może stanowić samodzielną opowieść, gdyż autorka przypomina historię bohaterów z dwóch pozostałych tomów. Akcja powieści rozciąga się na przestrzeni kilkudziesięciu lat począwszy od czasów sprzed drugiej wojny światowej aż do współczesnych. Agnieszka Olszanowska w powieści opisała nam życie na łowickiej  wsi  ze wszystkimi jego konsekwencjami czyli pracą, nauką i aranżacją małżeństw. Trudno dzisiaj sobie wyobrazić by rodzice wybierali komuś męża czy żonę, by nauka była dostępna tylko dla wybranych, by codzienna higiena była dostępna raz na jakiś czas. A tak było niestety i być może żyją gdzieś w Waszych  rodzinach  osoby, które były  świadkami bądź sami doświadczyli tych zdarzeń. 


Janek Cichy zakochany w Żydówce Sarze przerywa naukę w mieście i wraca na wieś. Dla jego rodziców a zwłaszcza matki, która chciała by został księdzem jak jego starszy brat  jest to dyshonor. Nie bacząc na jego uczucia, pragnienia przymusza go do małżeństwa z Basią Kowalówną. Dla panny młodej jest to także niechciane małżeństwo i być może do ślubu by nie doszło gdyby „ze strachu przed zabiciem ojcowskimi widłami, zostać żoną Janka się zgodziła”*  

Mijają lata, Basia  żyje u boku niekochanego i niechcianego mężczyzny, który egzekwuje swoje mężowskie prawa, a ona rodzi kolejne dzieci, z  których cześć  umiera. Jej dzieci zakładają swoje rodziny, w których również brak jest uczucia i  wzajemnego poszanowania. Barbara sterana życiem i ciężką pracą marzy o miłości. Jej pragnienie spełnia się kiedy na świat przychodzi wnuczka Beata:

„tak długo żyłam, aż doczekałam się, że ktoś mnie pokochał, choć dawno, dawno temu przestałam wierzyć, że miłość czy miłowanie jak się  kiedyś mówiło istnieje”**

Janek również jest nieszczęśliwy w małżeństwie. Nie może zapomnieć Sary Abke, którą wojenna zawierucha zaprowadziła aż do Australii. Po latach do Zwierzyńca przyjeżdża wnuczka Sary, Róża, która wniesie świeży powiew do tej rodziny. Pokaże im, że dla miłości do drugiej osoby można zrobić wiele.
  
Nie wiedzie się też w małżeństwie Beacie, ukochanej wnuczce Basi. Zdradzona przez męża zostaje sama z dziećmi bez środków do życia. Czy potrafi poradzić sobie z trudnościami dnia codziennego, jak  zakończy się konflikt z jej bratem o majątek po rodzicach? Czy Kuba potrafi pokochać Różę?

         
Smutna to powieść, przepełniona tęsknotą za miłością, szacunkiem od drugiego człowieka, brakiem zrozumienia od najbliższych. Autorka na przykładzie Basi pokazała nam ile zła musieli znosić młodzi od rodziców, teściów. Brak serdeczności, rodzinnego ciepła, czułości utrudniał i tak ciężkie życie ….i przenosił się z pokolenia na pokolenie. Można by powiedzieć, że matki nie umiały nauczyć dzieci miłości bo same jej nie doświadczały.

Warto przeczytać tą powieść choćby po to, by docenić to co w życiu mamy czyli możliwość wyboru partnera, szkoły, zawodu, miejsca zamieszkania. Bo ta książka nie jest całkowitą fikcją literacką chociaż bohaterowie są  fikcyjni. To ubrana w słowa  dawna polska wiejska rzeczywistość...Ja osobiście znam panią, która uciekła z rodzinnego domu by móc uczyć się w szkole średniej, a później studiować. A pieniądze na bilet zbierała kilka miesięcy podkradając z kurnika i sprzedając jedno jajko dziennie! Jej siostra nigdy nie wyszła za mąż  bo tego, którego kochała rodzice jej nie pozwolili poślubić.


Książkę czyta się dobrze  mimo, że nie mamy okazji jak to się czasem zdarza przy innych powieściach uśmiechać się pod nosem. Wczuwając się w losy bohaterów jest nam zwyczajnie, po ludzku smutno.
Mimo wszystko…serdecznie polecam!



Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.



Książka przeczytana w ramach wyzwań: 52 książki
 
Przypisy
*A. Olszanowska: Miłość na dziesiątej wsi, Prószyński i S-ka, Warszawa, 2018 s. 35
**Tamże, s. 183

Katja

6 komentarzy:

  1. Lubię sięgać po tak przejmujące książki. Tę również mam w planach.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że to powieść z przesłaniem. Książka ma piękną okładkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to książka z przesłaniem, a jej główna myśl zostaje na długo w głowach czytelników. Tak, okładka wyjątkowa, zwraca na siebie uwagę.

      Usuń
  3. Odpowiadam... Można kochać na przekór innym i mimo wszystko! Książka zapowiada się ciekawie i mam ją w planach . Dziękuję Kasiu za recenzje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, to prawda. Można kochać na przekór i mimo wszystko.....choć czasem to bardzo trudne. Polecam się na przyszłość.:)

      Usuń